12. Chciałemzaprosićcięnarandkę

1.1K 87 59
                                    

Są dwie rzeczy, które Zayn w swoim życiu cenił najbardziej. Jedną z nich było malarstwo, a drugą kawa malinowa. Nigdy nie lubił takich dziwnych mieszanek, ale pewnego dnia po jednej z imprez wciąż był tak bardzo na haju, że zdecydował się taką zamówić w kawiarni. Nie był pewny, jak w ogóle tam trafił, lecz nie to było najważniejsze. W tamtym momencie, popijając najlepszy napój jego życia, poczuł że doznał oświecenia. Może częściowo było to spowodowane wyjątkowo dobrym ziołem, jakie przyniósł kumpel, a może właśnie smakiem kawy. Ale zaraz po powrocie do domu zaczął malować i spod jego pędzla wyszedł najlepszy obraz jaki kiedykolwiek stworzył. Dlatego teraz zawsze, gdy tylko miał kryzys twórczy, wybierał się do tej jednej kawiarni zawsze z tym samym zamówieniem.

Tak było i tym razem, kiedy siedział naprzeciwko okna z białą filiżanką w dłoni. Wsłuchiwał się w delikatną muzykę, lecącą z głośników kawiarni, po prostu się relakując. Chciał się odciąć od otaczającego świata. Miał wrażenie, że ten lokal był magiczny - roztaczał niesamowitą aurę, świat nagle spowalniał, a wszystkie problemy znikały. Każdy ma swój azyl, to był właśnie Malika.

Przyglądał się ludziom za szybą, pędzącym gdzieś w szaleńczym wyścigu. Ludzie go fascynowali, prawdopodobnie, gdyby nie sztuka, wybrałby psychologię. Są tak wyjątkowi, różnorodni, że nie sposób wyrazić wszystkimi słowami świata, jak bardzo niesamowita była ich natura. Wszyscy, niezależnie od tego, czy byli konserwatystami, liberałami, muzułmanami, chrześcijanami, czarni, biali, hetero, homo próbowali trafić w określony schemat. Nawet jeśli starali się być inni od reszty i tak pozbawieni byli tej naturalności, instynktu wiodącego ich ku szczęściu. Zayn też na to cierpiał, nie mógł zaprzeczyć. Ale mimo to czasami potrzebował wytchnienia od swoich własnych ramek, aby po prostu być. Nie ważne jaki, po co, gdzie.

Z żalem zauważył, że znowu się zasiedział, a kawa zaczynała się robić obrzydliwie zimna. Westchnął rozczarowany. To też należało do jego rytułału. Czas pobytu w kawiarni odliczał napojem - przy wejściu kiwał do osoby, która akurat była za ladą, niemo potwierdzając, że zamawia to co zwykle. Pięć minut oczekiwania, aż zostanie podane, a następnie kolejne minuty poświęcał na rozmyślanie oraz popijanie kawy. Gdy robiła się na tyle chłodna, że nie nadawała się do spożycia, nadchodził kres jego pobytu w tym miesiącu.

Zapłacił uroczej kelnerce i zregenerowany ruszył przed siebie. Wychodząc zerknął na ścianę przy wyjściu. Na piękny obraz wiszący tam. Uśmiechnął się lekko. Kochał malarstwo.

Uznał, że najwyższa pora nadrobić zapasy farb, których to ostatnio coraz częściej ubywa. Czuł się natchniony, jak nigdy. Nie widział, co tak na niego dobrze wpływało, ale cokolwiek to było, nie chciał by się kończyło.

Skierował swoje kroki w kierunku sklepu, ale jego piękny spokój został brutalnie zakłócony.

- Zayn!

Niechętnie się odwrócił w stronę dźwięku. A wydawał go wyższy, młody mężczyzna. Malik szybko zaczął analizować skąd miałby go znać. Przed oczami stanęły mu niezliczone imprezy, na jakich szalał, co ostatecznie utwierdziło bruneta w przekonaniu, że mija się to z celem.

- Tak?

- Cześć... Um... Shawn - przestawił się i wyciągnął rękę.

Zee niepewnie uścisnął dłoń chłopaka, krótko analizując jego wygląd. Całkiem ładny, ale kompletnie nie jego typ. Za bardzo niezręczny i nieśmiały. Wolał tych mniej ułożonych, niegrzecznych facetów.

- Wybacz pytanie, ale skąd się znamy...?

Mendes szybko przeczesał włosy ręką i uśmiechnął się szeroko. Zaczął niepokoić starszego. Kto do cholery tak się szczerzy?

- Studiujemy razem. Znaczy ja jestem na pierwszym roku, a ty na przedostatnim, ale właściwie to wciąż ta sama uczelnia oraz kierunek, więc pozwoliłem sobie...

- Okay, załapałem. Chodzi o coś ważnego?

- Um... Tak właściwie to chciałem... ugh... Spytać o coś...?

Malik wzruszył ramionami. Zaczynała go ta rozmowa nudzić. On po prostu nie lubił, gdy ktoś mu przerywał w czymś ważnym. A zakup nowych farb można łatwo zaliczyć do tego grona.

- Ja... Jakby... Mam nadzieję, że podobały się kwiaty?

- Jakie? Przecież... To ty dwa tygodnie temu wysłałeś mi tamte róże?

Czyli to przez niego pokłócił się z Lee.

- Ta-ak? Właściwie to bardzo podobasz mi się i pomyślałem...

- Skąd masz mój adres?

Shawn odwrócił szybko wzrok zawstydzony.

- Popytałem kilku znajomych... Przepraszam, chyba nie powinienem.

Zayn wywrócił oczami poirytowany. Ten dzieciak za bardzo ingerował w jego przestań prywatną.

- Jak na to wpadłeś?

- J-a... Chciałemzaprosićcięnarandkę.

- Koleś... mów wolniej.

Mendes wziął głęboki wdech i odwrócił wzrok.

- Chciałbyś... pójść ze mną do kina? Czy coś?

Starszy resztką silnej woli powstrzymał śmiech. Ten chłopak był nawet uroczy. Ale kompletnie do siebie nie pasowali.

- Mam chłopaka - oznajmił Zee bez większego zastanowienia.

- Oh... Ja...

- Nic się nie stało. Po prostu lepiej nie wysyłaj mi kolejnych kwiatów, żebym mógł unikać scen zazdrości - zaproponował i puścił chłopakowi oczko.

Ogromny runieniec oblał policzki Shawna. Pokiwał szybko głową, aż Zee zaczął się martwić, czy aby na pewno nie urwie mu się ona.

- Przeprszam jeszcze raz. Nie widziałem... Po prostu jesteś bardzo przystojny i...

- Wiem. Ale teraz muszę lecieć. Do zobaczenia.

- Tak... Pa.

Zayn częściowo ucieszył się z rozwoju wydarzeń. Przynajmniej zaspokoił swoją ciekawość. Szkoda tylko, że związek był kłamstwem. Chociaż gdyby Lee naprawdę chciał... Nonsens, przecież miał być ostrożny. Choć z drugiej strony przyjaciel zdawał się być świetnym materiałem na partnera... A Malikowi może tylko trochę zaczynało zależeć na nim. Odrobinę... Ale czy wystarczająco, aby pakować się w związek? Nie, o czym on pieprzy? Przecież nawet nie wie, jak Lee ma na nazwisko. Nie wspominając o wyglądzie, rodzinie, miejscu zamieszkania... Właściwie rozmawiali wiele, ale rzadko o życiu mężczyzny. Choćby nie wiem, jak bardzo go lubił, nie mógł sobie robić nadziei, skoro na dobrą sprawę nie znał wybranka. To niedorzeczne. Najpierw musieliby się spotkać... Tak. Musi w końcu namówić przyjaciela, aby umówili się gdzieś.

Z tym postanowieniem udał się do sklepu. Radosny, jak w momencie kiedy spoglądał na swoje dzieło na ścianie kawiarni.

Love me//Ziam&LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz