Zayn latał spanikowany po całym mieszkaniu, co chwilę pakując kolejne bardzo potrzebne rzeczy. Fakt, część była konieczna, jak szczoteczka do zębów, ale Gigi szczerze wątpiła w słuszność zabierania ze sobą, aż trzech par spodni. Bywały momenty, kiedy Malik zachowywał się, jak typowa baba i to był właśnie jeden z nich.
Hadid szczerze bała się. Nie widziała, jak może zareagować na wieść, że Lee to tak naprawdę Liam Payne. Mógł być zarówno przeszczęśliwy, jak i wściekły za kłamstwa. Sama nie była pewna, co by zrobiła na jego miejscu. Niestety nie miała tak bogatych i sławnych adoratorów. Czasami miała ochotę mu wyznać prawdę, przecież była już pewna na sto procent tożsamości Lee, ale obiecała. Poza tym nie potrafiła tego zrobić... Chyba wolała się nie mieszać do ich spraw.
Z kolei Zayn stał kolejne minuty przed lustrem, wybierając odpowiednią stylizację. Czarne spodnie, a może dżinsowe, ewentualnie te z dziurami, no chyba że rurki... Powinien brać kurtkę, a może nie będzie mu potrzebna? A co jeśli będzie konieczny elegancki ubiór? Lepiej koszulę też weźmie.
- Zaza, skarbie, czy ty już się ode mnie wyprowadzasz?
- Co? Nie! To tylko weekend.
- To na co ci tyle tego wszystkiego? Kochanie, jesteś zawsze piękny, cokolwiek nie założysz.
- Przecież wiem. Ale moje ubrania muszą wyglądać równie idealnie.
Gigi wywróciła oczami i podeszła do szafy. Przez chwilę przeglądała kolejne bluzki, dżinsy, aż rzuciła w bruneta czarne spodnie i czerwoną, wzorzystą koszulę.
- Myślisz, że będzie dobre?
- Pytasz przyszłą top modelkę. Muszę się znać na takich rzeczach. I jak nie przestaniesz się zachowywać, jak ciota, to ubiorę cię w moją różową koszulę, pomaluję pazurki i zrobię makijaż. Będziesz nie tylko się zachowywał, ale też wyglądał.
- Ale ja jestem...
- Gejem. To tylko orientacja. Nie musisz przy okazji udawać babę.
Malik posłał dziewczynie ostrzegawcze spojrzenie. Niestety nie była tak bardzo tolerancyjna, jak chciałby. Wiele razy miał ochotę wystroić się tak, że RuPaul by mu pozazdrościł, tylko żeby zdenerować blondynkę. Niestety brak mu było umiejętności w tej dziedzinie. Czasami zastanawiał się, czy wciąż byłaby jego przyjaciółką, gdyby był bardziej kobiecy. Choć z drugiej strony nie potrafił sobie wyobrazić, że mogłaby go zostawić. Pamiętał, jak uciekał do niej przed ojcem, kiedy ten groził mu pasem za niesubordrynacje. Skakała z nim po drzewach na przerwach w szkole. Jak zapewniała, że jest idealny mimo homoseksualnej orientacji. Jak pocieszała, kiedy miał złamane serce. Jak rzuciła dla niego wszystko i wyjechała do Londynu. Czy mogłaby go odrącić?
- Przepraszam, przepraszam... - mruknęła i podała mężczyźnie bluzkę z nadrukiem. - To może być na jutro. I pośpiesz się, bo Louis może przyjechać w każdej chwili.
Brunet pokiwał głową i szybko zaczął się przebierać. Już nie mógł się doczekać spotkania. Wreszcie... Wtedy kiedy zdążył się zakochać. Czy to odpowiedni moment? Może mógł wcześniej, zanim się zaangażował... Miał tylko nadzieję, że się nie zawiedzie. Ale był dobrej myśli, przecież Lee nie mógł być nikim złym, prawda?
Pakował już ostatnie rzeczy, kiedy otrzymał wiadomości od Tomlinsona, że już jest. Przynajmniej miał nadzieję, iż to od niego, bo się nie podpisał. Zarzucił plecak na ramię i szybko wybiegł z mieszkania, krzycząc krótkie będę pisał. Rozejrzał się po parkingu, ale nigdzie nie widział wyróżniającego się z tłumu samochodu. Zmarszczył brwi, nie rozumiejąc o co chodzi.
- Cześć...?
Odwrócił się w stronę głosu. Skanował wzrokiem ciało mężczyzny, próbując sobie przypomnieć, skąd go zna. Po chwili uśmiechnął się niepewnie i skinął głową.
- Shawn?
- Tak, pamiętasz? - spytał z nadzieją.
Co za dziwny dzieciak...
- Tak... Co tutaj robisz?
- Oh, akurat przechodziłem. Co za przypadek... A może przeznaczenie?
- Raczej przypadek - mruknął starszy.
Mendes okrył się rumieńcem i niepewnie skinął głową. Przygryzł wargę, spoglądając w oczy Zayna. Malik nie odwrócił wzroku, czekając na odpowiedź młodszego. Był prawie pewny, że ten chce coś dodać.
- Ja... - No właśnie. - Wiesz, skoro już się widzimy... Nie chciałbyś pójść ze mną do kina? Grają akurat komedię Pewnego razu... w Hollywood, może moglibyśmy...
- Wolę horrory - wszedł mu w słowo i uśmiechnął się sztucznie. Shawn irytował go.
- Um... To może...
- Posłuchaj. Nie pójdę z tobą na żadną randkę ponieważ właśnie wybieram się na jedną z moim facetem. Możesz to zrozumieć, czy wymagam za dużo?
Mendes zacisnął usta w wąską linię, sfrustrowany kolejnym koszem, jakiego dostał. Czego mu brakowało? Jego zdaniem świetnie pasował do Zayna i bym gotów mu to udowodnić, jeśli tylko dostanie szansę.
- Rozumiem.
Bez słowa odszedł, na co Malik odetchnął z ulgą. Nie miał ochoty wdawać się z nim w kolejną dyskusję. Akurat, kiedy miał sięgnąć po telefon, żeby zadzwonić do Louisa, usłyszał trąbienie. Podniósł wzrok i ujrzał nowiutkie, czarne porsche. Starał się nie otwierać za szeroko ust, wpatrując się samochód.
- Idziesz? - krzyknął Louis.
Zayn pobiegł do samochodu, uśmiechając się szeroko. Już chciał wsiadać, ale Tomlinson wysiadł z samochodu. Wyciągnął rękę w stronę Malika, który zignorował ją i przytulił mężczyznę. Louis uśmiechnął się lekko, mocniej obejmując młodszego. Brunet zamknął oczy, wtulając się w mniejsze ciało. Czuł się... bezpiecznie. Bezsprzecznie stwierdził, że Louis jest najlepszą przytulanką.
Po może troszkę za długiej chwili odsunął się. Chciał powiedzieć starszemu tak wiele, ale nagle nie potrafił wydobyć słowa. Ciszę przerwał Lou.
- To co, jedziemy do twojego Romea?
Zayn skinął głową i wsiadł do samochodu. Jeszcze chwila i go zobaczy!
💚💙💚💙💚💙💚💙
Zbieram zakłady! Zbieram zakłady!
Co zrobi Zayn, jak się dowie, kim jest Lee?
CZYTASZ
Love me//Ziam&Larry
FanfictionGdzie istnieje One Direction, ale nigdy nie należał do niego Zayn, od początku była czwórka. Pewnego dnia Liam dostrzega Zayna w parku. Payne chce go poznać, ale nie zamierza przyznać się do swojej osobowości. Nie tak bardzo pobocznie występuje La...