Wykręcił swoja głowę nienaturalnie, powodując lekkie trzaśniecie w swoich kręgach. Emocje postanowił zostawić na korytarzu, przed drzwiami, stalowymi, dźwiękoszczelnymi, za którymi czekała na niego osoba, z którą bardzo chętnie chciał porozmawiać. Aż go rączki swędziały bo tak go błagały, by znowu popracował.
NacisnÄ…Å‚ na klamkÄ™, wszedÅ‚ do pomieszczenia zastajÄ…c już na swoim ulubionym fotelu nieznanÄ… mu osobÄ™. PrzeleciaÅ‚ po niej wzrokiem, rejestrujÄ…c, że już nie Å›pi, czekaÅ‚ na niego, czekaÅ‚ na swojÄ… Å›mierć rozpaczliwie, Å‚aknÄ…c pomocy, swoimi ruchami próbujÄ…c nieudolnie siÄ™ wydostać. Na marne, gdyż z tego pokoju nikt nie wychodziÅ‚ żywy, poza Jeonem oczywiÅ›cie.Â
CzarnowÅ‚osy poÅ‚ożyÅ‚ czarnÄ…, grubÄ… ksiÄ™gÄ™ swoich zbrodni na stoliku, który usadowiony byÅ‚ półtora metra, jak nie mniej, od jego ofiary. WÅ‚Ä…czyÅ‚ lampÄ™, Å›wiecÄ…cÄ… w oczy nastÄ™pnemu z kolei mężczyźnie. PrzysunÄ…Å‚ jÄ… tak aby jak najlepiej oÅ›wietlaÅ‚a miejsca, w których miaÅ‚ zamiar stworzyć swoje kolejne arcydzieÅ‚a.Â
Dawno nie czuł się tak świetnie jak teraz. Poniekąd tęsknił za tym uczuciem, choć zdawał sobie sprawę, że to co robił, było niemożliwe ohydne.
Wyciągnął czerwony długopis, podając go do ręki policjanta. Swoimi czarnymi oczami śledził każdy jego ruch.
- Proszę o podpis w tym miejscu. - Wskazał palcem, a brązowowłosy niepewnie zrobił to, o co go poproszono. - Wyśmienicie. - Jeon pochwalił mężczyznę, kiedy to na jego facjacie zakwitł uroczysty uśmiech.
- Dlaczego tu jestem?Â
- Nie udawaj gÅ‚upiego psie, przecież wy jesteÅ›cie tacy inteligentni, to nie możesz siÄ™ domyÅ›leć co zaraz mam zamiar z tobÄ… zrobić? - RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ Jungkook, zakÅ‚adajÄ…c czarne, lateksowe rÄ™kawiczki. - Na takie okolicznoÅ›ci jak ta również posiadacie w swej kolekcji testy? Jak wasze statystyki ukazujÄ… rytualne tortury? Podejrzewam, że żadne. - UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ przerażajÄ…co, nawet za bardzo mocno, gdyż poczuÅ‚ wszystkie mięśnie policzków.Â
- Czyli to twoja sprawka? To ty jÄ… zamordowaÅ‚eÅ›. - PodsumowaÅ‚ nieznany mu mężczyzna, unoszÄ…c jednÄ… brew do góry.Â
- Powiem ci, że Ameryki tym stwierdzeniem nie odkryÅ‚eÅ›. Lepsze pytanie byÅ› zadaÅ‚, kogo ja nie zabiÅ‚em? - ZapytaÅ‚ sam siebie Jeongguk, bÄ™dÄ…c w Å›wietnym nastroju i humorze do wykonania swojej dawnej pracy. - Powiem szczerze, masz szczęście. Siedzi przed tobÄ… szef Gedayochi a ty nawet nie sikasz w spodnie ze strachu przed mojÄ… osobÄ…. W każdym bÄ…dź razie, masz jakieÅ› ostatnie życzenia, oczywiÅ›cie poza wolnoÅ›ciÄ…, gdyż tego ofiarować ci nie mogÄ™. - ZapytaÅ‚ uprzejmie. Jakim Jeon Jeongguk byÅ‚ bucem, siÄ™ nie dyskutowaÅ‚o, ale jeÅ›li przychodziÅ‚o co do czego, nawet swojÄ… ofiarÄ™ potrafiÅ‚ poszanować.Â
- Mam, w prawdzie jest ono dość nietypowe, ale jeÅ›li mam już umrzeć, to chce aby jedna osoba wiedziaÅ‚a, że jÄ… kocham.Â
- Urocze, normalnie zaraz chyba zwymiotujÄ™.. - PrzewróciÅ‚ oczami.Â
CZYTASZ
DMT ✧Jikook✧
FanfictionPrzecież Jimin musiał jakoś spłacić ten cholerny dług, a Jeongguk tylko chciał swoje pieniądze, bez zabijania tej głupiej blondyneczki. Gdzie Jimin to narkoman, a Jeongguk to mafioza, u którego Park zapożyczył się na ponad pięć milionów. Smut, age...