.19. Sword and Fire.

1.5K 158 178
                                    

Mruknął cicho, a po chwili poczuł przeszywający go ból

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mruknął cicho, a po chwili poczuł przeszywający go ból. Głowa mu pulsowała, będąc na skraju wybuchu. Sam jeszcze nie otwierał oczu, wiedział, że Jeon siedzi tuż przy nim i bacznie go obserwuje. Ten chłód bijący od gangstera mógł nawet wyczuć na swojej posturze, wywołując gęsią skórę. Zastanawiał się czy lepiej było dalej udawać, że śpi czy stanąć oko w oko z prawdziwym, wkurwionym do czerwoności Jungkookiem. A warto dodać, iż Jeon do nerwowych ludzi się nie zalicza, zatem widząc go wzburzonego należało do rzadkości. 

Los w takim razie wybrał za niego, skazując go na najgorsze. 

- Masz trzy sekundy by otworzyć oczy. Raz.. dwa..

I otworzył czarne, zaspane ślepia, od razu spoglądając na siedzącego z założonymi rękami na piersi czarnowłosego. Przyodziany był w ciemny garnitur, rysy twarzy miał zaostrzone, kudły widocznie uczesane. Najwyraźniej gdzieś wyjeżdżał lub właśnie skądś wrócił. Szczerze powiedziawszy wolał tą pierwszą opcję, było mu wstyd i choć wciąż pozostawał pod silnymi lekami, które mieszały ma głowie i wizji to i tak wolał mieć teraz święty spokój. Z dala od niego, pomimo nikłych uczuć jakim się darzyli. Kto o to teraz dbał?

- Co masz na swoje wytłumaczenie? - Zapytał twardo starszy, patrząc po młodszym oceniającym wzrokiem. - Nudziło ci się? Chciałeś poruchać? Może i by umrzeć? - Wypytywał z wyczuwalną nutą sarkazmu, sprawiając, że Jimin miał ochotę teraz tylko i wyłącznie zapaść się pod ziemię. 

- Ja.. - Zaczął, ale co powiedzieć? Prawie z ostatniej nocy nic nie pamiętał, obrazy z minionej imprezy mrugały mu przed twarzą ale nie miały większego sensu, gdyż momentu kiedy ćpał nie pamiętał. Jedynie co kojarzył to moment kiedy wybił okno i kiedy zobaczył leżącego Youngjae w fosie? Właśnie, gdzie jest Choi? 

- Ty.. - Przedrzeźniał go. - Zdajesz sobie do kurwy nędzy sprawy, że mogłeś umrzeć! Pierdolony debilu. - Krzyczał, aż nawet wstał z tych emocji. On wstał, uniósł rękę wysoko i wtedy się zamachnął. 

Park zamknął oczy i uchylił głowy, czekając na cios, takowy jednak nie nastąpił. Otworzył więc jedno oko, widząc jak Jungkook cofa rękę, którą trafił w ścianę. Zrobił w powłoce pęknięcie, teraz wiadomo, że mocno bił. Z łatwością złamałby szczękę blondwłosemu.

- Co ci strzeliło do głowy żeby iść na imprezę, a tym bardziej wchodzić w dawne towarzystwo. Gdyby nie Taehyung to byś już kurwa był bliżej ziemi niż kwiatki w ogrodzie. - Groził mu palcem. 

- Ja prawie nic nie pamiętam.. - Wyszeptał. 

- Wiesz jakoś ci się nie dziwie. - Rozłożył ręce, teatralnie podnosząc ton głosu. - Ten twój Mark i Jackson wjebali ci tyle amfy żeby tym słonia powalili. Nie wiem czy wiesz, pewnie tak, ale młodzi mają gang, nazywają się Zihao, opychają narkotyki, najbrudniejszy syf. Dzisiaj jedziemy im to wszystko rozjebać.

- Zabijesz ich? - Zapytał Jimin przerażony. 

Jacy oni byli to byli, ale żeby od razu ich wysyłać w piach to chyba jednak przesada. Zna ich, wiele godzin razem przebyli, dużo o sobie wzajemnie wiedzieli i pomagali. Nie wyobrażał sobie ich śmierci nawet jeśli nie rozmawiali. 

DMT ✧Jikook✧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz