Rok szkolny zaczął się lepiej, niż myślałam. Może to dlatego, że skupiałam się na pewnym projekcie, poświęcając mu niemal cały wolny czas. Dodatkowo non-stop powtarzałam sobie, że "wszystko będzie dobrze, przecież to tylko idiotyczna szkoła". W każdym razie, nie było źle.
No ale jak wszyscy dobrze wiemy, kiedy coś idzie dobrze, prędzej czy później się
zjebie.
Jeśli ktoś się interesuje czymś więcej, niż czubkiem własnego nosa, zapewne słyszał już o katastrofalnych zmianach klimatu. Tak, mówię o globalnym ociepleniu. Z początku mi też wydawało się, że "nic się nie dzieje", ale... Nie. Nasza planeta umiera. Umiera na naszych oczach, właśnie w tym momencie. Nie za kilka, kilkanaście lat, TERAZ.
Ci wszyscy meteorologowie, eksperci od zmian klimatycznych i mądrzy ludzie – oni o tym mówią. Mówią, a jednak cały czas są ignorowani, bo w końcu "to przecież nas nie dotyczy, niech inni się o to martwią" albo "przecież to nie Polska produkuje najwięcej szkodliwych związków, spójrzcie na takie Chiny na przykład!" i wiecie co? To jest śmieszne. Śmieszne i tragiczne. Dobra, może i Polska nie generuje największej liczby zanieczyszczeń, ale to nie znaczy, że nie musimy nic z tym robić. Co, jeśli każdy człowiek myślałby "e tam, jako jednostka nic nie zmienię, więc po co się męczyć, niech inni to zrobią", to... Kto to zrobi? KTO TO ZROBI? Państwo składa się z jednostek, a jeżeli właśnie TY, MY nie zatroszczymy się o środowisko, o NASZĄ PLANETĘ, na której ŻYJEMY, to pytam się: KTO TO ZROBI?
Nikt.
Istnieje pewna teoria, mówiąca o tym, dlaczego jeszcze żadna obca cywilizacja się do nas nie odezwała. W końcu galaktyka jest przeogromna, więc na pewno nie jesteśmy sami. Mówi ona o tym, że na pewnym etapie rozwoju cywilizacyjnego
organizmy niszczą się same.
Taka samodestrukcja, po prostu.
To MY.
Ziemia umiera PRZEZ NAS, a dążymy do tego cierpliwie i systematycznie.
Fizyk i ekspert ds. zmian klimatycznych pan Marcin Popkiewicz twierdzi, że jeśli do dziesięciu lat nic nie zrobimy, Ziemia
przestanie być zamieszkiwalna.
Bardzo polecam obejrzeć sobie dokument "7 metrów pod ziemią", tam jest super wywiad z tym panem:
No dobrze, samodestrukcja, srajta-pajta. I tak umrzemy, co za różnica, czy wcześniej, czy później. No, przynajmniej dla mnie, ja akurat nie widzę sensu w dalszym egzystowaniu na planecie, z której nic nie zostanie.
(Może jeszcze chciałabym napisać książkę, ale to myślę, że zdążę :D)
Zdaję sobie jednak sprawę, że wiele osób, młodych osób, chciałoby dalej wieść swą ekscytującą egzystencję, w tym ludzie w moim wieku. Mimo tego zapewne większość nie robi w tym celu zupełnie NIC.
Dlatego mam pytanie, krótkie, aczkolwiek ważne:
Dlaczego, do cholery, szkoła o tym nie mówi?
U mnie żaden nauczyciel, ani babka od WOS-u, ani facet od gegry, ani nikt inny, nie wspomniał o globalnym ociepleniu. Ani słowa. Nauczyciele pieprzą tylko o "testach ósmoklasisty" i "przyłożeniu się do nauki", ale w zasadzie; po co?
Przecież może za dziesięć lat nie będzie tu już dla nas miejsca.
Tak więc nauka może nam przynieść jedynie ból, łzy, nieprzespane noce i koszmary. A wszystko po to, aby dostać się do "wymarzonego" liceum/technikum, pójść na "wymarzone" studia, a później samemu otworzyć sobie żyły, nie chcąc patrzeć na ginące społeczeństwo. No, chyba że wcześniej pierdolnie nas błyskawica albo zaleje woda.
Wkurwia
mnie
to.
Chcę żyć przez tę chwilę, która jeszcze nam została. Chcę robić to, co chcę. Ale, przyznajmy to, chyba tylko szaleniec odważyłby się na coś takiego, bo w końcu wszystko może się jeszcze zmienić. Może. Jednak co, jeśli nie?
Chciałabym mieć pewność, kiedy umrę. Pewnie wiele osób by się ze mną nie zgodziło, ale cóż, trudno. Obecnie męczę się, bo nie wiem, ile czasu mi, NAM WSZYSTKIM, zostało. Czy nauka będzie miała, patrząc w przyszłość, sens? Czy będzie kolejnym marnotrawstwem czasu?
Zależy.
Zależy, czy się ogarniemy i zaczniemy ratować Ziemię.
Matko, co robić? Co robić?
Co robić?
Nie wiem. I niedobrze mi od tego, od bezsilności i niewiedzy.
Rzygać mi się chce.
Ostatnio źle sypiam przez, kto by się spodziewał, szkołę. Za późno się kładę i za wcześnie wstaję, ale nie umiem zasnąć. Rano mam ochotę po prostu wszystko olać i nie wstawać.
Nie mam siły.
Cholera, nie mam siły do życia.
Co robić?...
CZYTASZ
Życie z chorobliwą nieśmiałością i stanami depresyjnymi | Pamiętnik 2019/2020
De TodoBoję się. Tak cholernie się boję. Gubię kawałki na każdym kroku, a czas pozostawia jedynie więcej rys. Chaos i ład przeplatają się wzajemnie, wciąż i wciąż próbując przejąć kontrolę. Świat pędzi do przodu, ale... Nie ma w nim już miejsca. Jeszcze ro...