- Czy już powiedziałeś dziś "Kocham cię" najbliższej ci osobie? - spytała mnie partnerka.
- Nie. Nie powiedziałem, ale z chęcią to zmienię i... - przez chwilę nie dokańczałem wypowiedzi, zastanawiając się nad tym, co chcę powiedzieć. - Kocham cię - patrzałem jej prosto w oczy. - Marinette.
Nie czekając na jej reakcję, pocałowałem ją. Nie wiedziałem, czy przeraziła się moimi słowami, czy po prostu tylko zdziwiła, ale bojąc się, co na to powie, powiedzmy, że zakneblowałem ją.
W końcu odsunęła mnie od siebie ręką.
- N-nie... - wzieła głęboki oddech. - Nie powinniśmy wiedzieć, Adrien...
- Wiem, że nie, ale... Czekaj, co? - spojrzałem na nią zdziwiony, gdy dopiero co zorientowałem się, jak mnie nazwała.
- Nie jestem taka głupia, żeby się nie domyśleć.
- Nigdy bym nie powiedział, a nawet pomyślał, że taka jesteś - przyglądałem się jej z uwagą. - Ale skoro już wiemy, to i tak nic z tym nie możemy zrobić. Stało się.
- To było celem tej całej gry? Dowiedzenie się, kim jestem? - spytała chyba z wyrzutem.
- Nie, skądże! - zaprzeczyłem od razu. - Po pierwsze, chciałem jakoś miło spędzić czas. A po drugie, nawet nie wiesz jak bardzo chciałem się czegoś ciekawego o tobie dowiedzieć. Na pewno nie miała ona na celu poznanie twojej tożsamości - wytłumaczyłem się. - I tak się już chyba domyślałem - przyznałem. - Co prawda, były to tylko domysły, ale jak widać, sprawdziły się - uśmiechnąłem się. - Nie mogłem sobie wymarzyć lepszej osoby pod maską.
Zakończyłem swój wywód, czekając na reakcję z jej strony.
- Do końca wmawiałam sobie, że to nie ty... Alya zawsze sugerowała, że to właśnie ty możesz być Czarnym Kotem. Nie chciało mi się w to wierzyć. Znałam ciebie i jako Kota, i jako Adriena, i... No po prostu wydawaliście mi się tak różni, ale... Chyba właśnie przez tą grę, zaczęłam łaczyć fakty i nie było innej możliwości.
- Jesteś zawiedziona.
- Co?
- Jesteś zawiedziona tym, że to ja...
- Nie! Skądże! Znaczy się... Uch... Ja jako ja kompletnie nie umiałam rozmawiać z Adrienem, znaczy się, z tobą. I to tak jakby... Nie umiałam zrezygnować z ciebie dla ciebie, jakkolwiek by to zabrzmiało. Zabawne, że jesteście jedną i tą samą osobą - pogładziła mnie po policzku. - Ostatnie pytanie.
- Hm?
- To dwudziesta runda, twoja kolej, ostatnie pytanie.
Zastanowiłem się.
O co jeszcze mogę ją spytać...
Zaśmiałem się delikatnie.
- Z czego się śmiejesz?
- Kompletnie nie spodziewasz się tego pytania - przyznałem. - I jestem kurewsko ciekawy, co odpowiesz.
- Tak - powiedziała.
- Co tak?
- Za dobrze cię znam Chat, żeby się nie spodziewać tego pytania - złożyła na moich ustach krótki, ale czuły pocałunek. - Ale jeżeli tak bardzo tego pragniesz, to możesz spytać mnie tak oficajalnie - podśmiechiwała się.
A się zdziwi...
- Osz ty chytra bestio - potarłem swoim nosem o jej. - A więc... Biedronsiu. Czy chciałabyś zostać moją żoną? Jak mi miło, że znam już odpowiedź.
- Coooo? - ujrzałem zdziwienie, albo przerażenie, albo to i to, na jej twarzy.
Śmiejąc się, przytuliłem ją mocno.
- Pamiętaj. Ja jako Chat, to prawdziwy ja. Nie jako Adrien. Więc mogłaś poczekać na pytanie, a nie od razu odpowiadać... Teraz będziesz musiała się ze mną dorabiać już do końca życia - cmoknąłem jej usta.
- Ale... Przecież my mamy dopiero po - nie pozwoliłem jej dokończyć.
- Przecież żartuję - poczochrałem ją po włosach. - Czy chcesz być moją dziewczyną, Biedronsiu?
- Gdyby nie to, że już odpowiedziałam, to poważnie bym się zastanowiła - spojrzałem jej niepewnie w oczy. - Przecież żartuję - przedrzeźniła mnie i złapała za nos. - Że też musiałam zakochać się w takim dachowcu - nazwała mnie nie zbyt miło i przyciągnęła do siebie, aby mnie pocałować. - Tak.
- Hm?
- Tak. Chcę być twoją dziewczyną.
Wiecie, że marzenia się jednak spełniają?
Właśnie jedno z moich najważniejszych się spełniło i czuję się jak w niebie.
•••●•••
No to ten... Kończymy tę przygodę
1
CZYTASZ
Zagramy Biedronsiu?
Fanfiction- Biedronsiu? - Tak, Kocie? - Zagramy? - Co ty znowu wymyśliłeś, Chat? •••• Krótkie ff o Biedronce i Czarnym Kocie z bajki Miraculous. Wydarzenia toczą się pare lat po tych w serialu. Nic specjalnego, miał być one shot, ale wymyśliłam, że można to w...