Dotknąłem jego czoła, tak na chwilę, było rozpalone. Serio Ink?
Okej od dzisiaj Ink ma zakaz na jedzenie lodów
××××××POV. Error
Kiedy przenieśliśmy się do Void'u Ink jak to miał w zwyczaju, gdy tu przebywał, położył się na "podłodze" pustki. Szczerze to jeszcze nie doświadczyłem takiego spania ale sądzę, że nie jest jakieś szczególnie wygodne. Nawet zauważyłem, że malarz zaczął dygotać. Okej, nie będę już taki wredny.- Hej, Ink - odwrócił wzrok w moją stronę - podnieś się z tej podłogi, dzisiaj śpisz na moim hamaku - powiedziałem od niechcenia, jednak zauważyłem wdzięczność w spojrzeniu obrońcy.
Powoli podniósł się z ziemi, a następnie ułożył się na zrobionym przeze mnie łożu.
Gdy malarz położył się na hamaku jego rumieniec na twarzy jeszcze bardziej się powiększył (to przez chorobę jak coś, nie w powodu Errora). Ja przez ten czas zacząłem intensywnie zastanawiać się nad pewną rzeczą. Pamiętam, że kiedyś szyłem jakiś koc ale nie jestem pewny czy go nie wyrzuciłem, a teraz by się przydał.
Bez zbędnych myśli powoli opuściłem wszystkie nitki jakie były zawiązane na suficie oraz przyglądałem się czy przypadkiem na, którejś nie ma koca lub czegoś podobnego.
Gdy traciłem już nadzieję zauważyłem, że w oddali wisi moja zguba. Podszedłem do koca oraz go odwiązałem z nitek. Resztę ponownie umieściłem na pierwotnym miejscu. A wracając do koca, jak na tyle lat jest w zaskakująco dobrym stanie. Tym lepiej dla mnie.
Kiedy znalazłem się ponownie przy malarzu, ten nie zachowywał się trzeźwo. Przy czym miał w oczach dwie różne spirale. Jedna była zielona, a druga żółta. Do tego obie kręciły się wokół własnej osi w przeciwną stronę. To wyglądało niepokojąco.
- Ej Ink, wszystko dobrze? - spytałem przykrywając go kocem. No cóż na chwilę obecną będzie musiał wystarczyć.
- Jesteś uroooczy wiesz?
- Co?! - on nie myśli o tym co mówi Error, spokój i opanowanie..
- I taaaki żółciutki jak słoneczko - no kurde za chwilę z nim nie wytrzymam.
- Weź sie lepiej prześpij, bo nie zachowujesz się normalnie.
- A dasz mi całuska na dobranoc? ~
- Hah zapomnij.
- To znaczy, że ze mną zrywasz?
- Nie jesteśmy parą. - odpowiedziałem z zażenowaniem.
- A co *le ziew* gdybyśmy byli? -on to potrafi zasnąć w najbardziej niespodziewanym momencie.Myśląc o tym co powiedział na mojej tworzy pojawił się rumieniec. Może ja też jestem chory? (Jaaaasne ( ͡° ͜ʖ ͡°))
Dobra, muszę załatwić pare rzeczy żeby Ink jak najszybciej wrócił do zdrowia, bo jeśli tak ma wyglądać jego zachowanie to zrzucę się chyba w klifu.
POV. Ink
Było mi strasznie gorąco, a tym samym zimno. Co się stało? Ostatnie co pamiętam to to jak razem z Errorem przeszliśmy do pustki, a ja położyłem się na ziemi. Ale coś mi tu nie gra. Na ziemi nie było by mi tak miękko.- Mm - otworzyłem powoli oczy. Pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy był Error, który prawdopodobnie coś szył.
Gdy mnie usłyszał, odwrócił się w moją stronę. Uśmiechnąłem się do niego ospale przymykając oczy.
- Hej, lepiej ci już?
- Tak myślę, co się stało?
- Spałeś może jakiś tydzień - mówił zdejmując mi mokrą szmatkę z czoła - a tak w ogóle to nic się nie działo. Cały Multivers był jakiś spokojniejszy.
- Czyli, że Au były.. Bezpieczne?
- No, może raz spotkałem Nightmare'a w Outertale co mnie bardzo dziwi, a tak poza tym to tak.
- Powiem ci szczerze, że nawet chorując jesteś wkurzający. Twoje majaczenie przebija wszystko. - cicho się zaśmiał.
- Skąd ty w ogóle.. Przez ten czas... Siedziałeś tu.. Ze mną?
- No uh, a co miałem zrobić? Wolałeś się rozchorować, a później w jakieś walce zemdleć? - gdy zaczął mówić na jego twarzy pojawił się delikatny rumieniec.
- To bardzo miłe z twojej strony Error - rumieniec na twarzy jeszcze bardziej mu się powiększył.
- Tak tak, okej zapomnijmy o tym temacie. Napewno jesteś głodny, co? Pójdę po coś do jedzenia. Za chwilę wrócę - i szybko uciekł z Anty-Voidu nie dając mi szansy na odpowiedź.oby wrócił jak najszybciej...
POV. Error
Pojawiłem się w Outertale, bo chyba tylko w tym universie nie uciekali by przede mną gdyby mnie ktoś zobaczył. Co ale cóż, bycie sławnym ma swoje zalety i wady.Wszedłem do tutejszego Grillby's, bo szczęście akurat mi dopisało i pojawiłem się tuż obok baru. Gdy otworzyłem drzwi, widok jaki tam zastałem bardzo mnie zdziwił. Cały zakład był pełny klientów. Kur.. co oni jakiś dzień zniżek czy czegoś innego obchodzą?
Co jak co ale ja nie mam zamiaru stać w aż tak długich kolejkach, bo podejrzewam, że w pół godziny to bym się nie wyrobił.
Postanowiłem więc przejść do innego Au co jak sądzę było mądrym wyborem. Pojawiłem się w Underswap, a tutaj co? A kolejki jeszcze większe niż w poprzednim świecie. No jap!!rdole! Nigdy ale to nigdy czegoś takiego nie było. Oni serio jakieś rabaty czy inne dostali?! A h!j z tym. Wracam do Outertale, tam przynajmniej koniec było widać, a Ink musi coś zjeść (ktoś chciał troskliwego Errora to będzie miał troskliwego Errora).
××Profeszjonal tajm skip××
Nie wiem ile mi to zajęło ale w końcu otrzymałem moje zamówienie. Dobrze, że przynajmniej ciepłe jest. W sumie mogłem zaatakować tutejszych, wtedy od razu by stąd uciekli ale myśląc o tym, że jedyne Au, które jakkolwiek mnie "toleruje" miało by mnie znienawidzić jak reszta jakoś nie za bardzo mi się podoba.Kiedy ponownie pojawiłem się w Anty-Voidzie, spojrzałem na hamak, na którym nie było malarza. To mnie trochę zaniepokoiło. Zacząłem rozglądać się dookoła aż w końcu znalazłem szkieleta leżącego na ziemi w podkulonymi nogami. Ejejej co mu jest?
Gdy do niego podszedłem, dałem radę usłyszeć jego płacz oraz cicho wypowiadane słowa.
- Ej Ink, wszystko dobrze? - ten jak tylko mnie usłyszał podniósł się oraz na mnie rzucił (żeby przytulić.. Nie udusić). Ink no! Zabije cie kiedyś!
- Pōść mñ>iè!
- Nie, nie zostawiaj mnie!
- Iñk? - to brzmiało dosyć niepokojąco.
- Uspokój się i powiedz co się stało. - mówiąc mu to sam zacząłem się uspokajać by za chwilę się nie zglitchować co zaskakująco dobrze mi wychodziło jak na chwilę obecną.- Proszę, nie rób tak więcej.. - wyszeptał cicho.
- O co ci chodzi?
- ... - No nie, ja się tak łatwo nie dam.
- Hej, jak zacząłeś to przynajmniej skończ. - widziałem, że chwilę się zastanawiał jednak w końcu rzekł.
- Możemy przejść na hamak? Trochę mi zimno..
- Okej ale wtedy mi wszystko wyjaśnisz. - ten w odpowiedź kiwnął głową po czym odklejiliśmy się od siebie i zaczęliśmy zmierzać w stronę hamaka. Ja się zaczynam naprawdę o niego martwić.××××××
(1047 słów)
Rozdział był gotowy wcześniej jednak miałam niemały kłopot z internetem, wybaczcie 😓.~LeniwyAniolek
CZYTASZ
,,Nie zapomnij o mnie" ~Errink~
Fiksi Penggemar⚠Uwaga, w książce znajdują się liczne przekleństwa, błędy, głupie pomysły autorki oraz łamanie czwartej ściany⚠ To bardzo długa historia. Swoje korzenie ma aż w dzieciństwie naszych bohaterów. Znajomość. Koleżeństwo. Przyjaźń i... Nienawiść.. coś mu...