Rozdział 7

792 49 16
                                    

Pov Eleven

Wstałam dosyć wcześnie, ponieważ reszta jeszce spała. Stwierdziłam że wybiorę się do łazienki, po drodze wstąpiłam do pokoju po moje ubrania. Wybrałam szarą luźną koszulkę i niebieskie jeansy. Wzięłam gorący, długi prysznic, umyłam zęby i uczesałam włosy. Wpadłam na pomysł aby zrobić dzisiaj śniadanie ponieważ było już po ósmej, a na dziesiątą mieliśmy znów spotkać się z resztą.
Wyciągnęłam na blat parę potrzebnych rzeczy i zaczęłam robić naleśniki. Kiedy już przygotowałam naleśniki, położyłam je na stół, później doniosłam syrop klonowy, jakieś konfitury i słoik czekolady. Gdy wszytko było gotowe, postanowiłam obudzić moich domowników, ponieważ nadal spali w najlepsze. Zaczęłam od Mike'a

Pocałowałam go w czoło po czym dodałam

-Wstawaj i leć do łazienki jeśli masz taką potrzebę, zaraz obudzę resztę a łazienka jest tylko jedna.

Chłopak lekko się uśmiechął złapał za swoją torbę z ubraniami i zniknął gdzieś w korytarzu.

Moim następnym celem był Will, nie zamierzałam go oszczędzać, więc wskoczyłam na jego łóżko i zaczęłam skakać. To nic nie dało więc dołączyłam do tego wykrzykiwanie:

"WILL WSTAWAJ ŚNIADANIE"

Nie sądziłam że tym zdaniem obudzę resztę, wsumie dobrze wyszło. Zaraz do pokoju przebiegli Jonathan Hopper i Joyce z wytrzeszczonymi o czami.
Ja tylko się zaśmiąłam i wróciłam do salonu.

Zjedliśmy razem śniadanie, później ja i Mike pozmywaliśmy talerze.
Tak jak przypuszczałam niedługo potem zjawiła się reszta. I zaczęliśmy rozmyślać od czego by tu zacząć.

-A może laboratorium?

Dustin postanowił przerwać ciszę która dominowała w domu od dłuższej chwili.

-Henderson dobrze myśli

Tym razem głos zabrał Steve, Hopper co chwilę skanował każdego wzrokiem

-No tak, ale skoro Hoppera wyrzuciło w starcount, może warto by zacząć właśnie tam?

Po pokoju rozszedł się głos rudowłosej.

-Ale powiedzcie mi, po co my tam wogóle teraz idziemy?

Zapytał poirytowany już czasem trwania rozmyśleń Mike

-Ponieważ musimy wybadać grunt, aby wiedzieć jak się przygotować Mike

Kiedy odpowiedziałam chłopakowi, ten zrezygnowany usiadł na kanapię i wbił wzrok w biały sufit.

-Mamy coraz mniej czasu

Powiedziała Robin wyraźnie zaznaczając ostatnie słowo.

-Więc nie ma na co czekać...

Joyce nie zostało dane dokończyć tego zdania, gdyż przerwała jej Erica.

- Kierunek Starcourt ludzie!

Pojechaliśmy tam na parę samochodów, ja jechałam ze Steve'm, Robin, Mike'm i Willem. Pod galerią byliśmy około dwadzieścia minut później. Wsyztko było nadal pozaklejane taśmami, ale nam to nie przeszkadzało, w środku budynku było strasznie pusto, mało co zostało z niektórych sklepów, w nielicznych "oknach" Można było dostrzec ubrania i inne tego typu rzeczy.
Zeszliśmy nawet na dół, 3 lata temu ktoś zaczął tu pracować, ze starcount wszytko wywieźli a galerię pozostawili samej sobie. Więc teoretycznie nie było tu nic groźnego.
A tak praktycznie w każdej chwili mógł nas zaatakować demogorgon. Mniej więcej zbadaliśmy naszą sytuację, pokręciliśmy się jeszcze chwilę po statcount po czym wróciliśmy do domu, omówić dokładniejsze plany działania.

Miłość Nie Znika Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz