Rozdział 9

724 47 69
                                    

Pov Eleven

Jedno było pewne.
Wracamy do starcount, dlatego też tak bardzo nie chciało mi się dzisiaj wstawać z łóżka. Mike obudził mnie parę minut po godzinie 8, aby o 9.30 już być znowu u mnie. Niechętnie zrzucilam z siebie ciepłą kołdrę, która rano przyciągała moje ciało jak magnes, po czym skierowałam się do łazienki.
Umyłam zęby, związałam włosy w koka, i ubrałam się w białe skarpetki, niebieskie szerokie jeansy i granatową bluzę. Na dworze nie było ani ciepło, ani zimno, więc stwierdziłam że to będzie idealny wybór.
Jedynym co w tej chwili mnie pociesza, jest to że przyjaciele nie kłamią. A skoro Mike mi coś obiecał, to musi się spełnić.
Kiedy wyszłam z łazienki, Mike był na etapie zakładania koszulki.

-Ale masz klatę
Spojrzałam się na niego sugestywnie poruszając brwiami.

-Tylko dlatego żeby Cię chronić
Spojrzał na mnie wzrokiem który zarazem wyrażał i miłość i powagę.

-Ohh Mike, czy ty zawsze musisz być taki poważny? Nie to że mi to przeszkadza, to nawet słodkie, ale poprostu ciesz się życiem bez powagi, póki je masz.
W tej chwili moim priorytetem było to, aby żył jak najbardziej wesoło i spontanicznie.

-Jeśli chcesz..
Chłopak przygwozdził mnie do ściany przy której stałam i zaczął namiętnie całować.

-Wiesz że uwielbiam się z Tobą całować Mike?

-Nie tylko ja to wiem.
Chłopak żucił mi szczery uśmiech po czym wrócił do składania na moich ustach pocałunków.

Z czasem zaczął schodzić coraz niżej, aż dotarł do szyi. Lekko zassał moją skórę w jednym miejscu, po czym powtórzył czynność jeszce pare razy.

-Nie będę ukrywać Mike, że mi się to podoba

-Wiem to doskonale, dlatego to robię, mi też się to podoba. Więc nie ma najmniejszego problemu.

-Owszem jest.

-Hm?
Zapytał dalej nie przerywając całowania teraz już prawie całego mojego ciała.

-Jak ja się w domu pokaże?!
Tata zabije i Ciebie i mnie

-A kto powiedział że masz pokazać się w domu?
Chłopak złapał moją dłoń i pociągnął w stronę kanapy.

- Kocham Cię

-Ja Ciebie też

Czuję że siedzieli byśmy na kanapie całując się bardzo długo, gdyby nie sygnał który wydobył się z krótkofalówki. Brzmiał on tak:

"Macie przestać się migdalić i zaraz być w domu Jane"

Ewidentnie był to głos Lucasa. Zastanawia mnie to skąd wiedzieli co robimy.

Szybko się ogarnęłam i zakryłam włosami szyję. Miałam nadzieję że nie zauważą.

-Co tak ukrywasz dowody mojej miłości?

-Wyobraź sobie Hoppera gdyby to zobaczył.

-No niech Ci będzie

W tej chwili do piwnicy weszła Nancy.

-Jedziecie ze mną?

-Ja napewno, nie wiem jak Mike

-Oczywiście że jadę.

-To chodzcie bo mieliśmy być już 5 minut temu

Złapałam Mike'a za rękę i pociągnęłam w kierunku wyjścia. Droga minęła nam szybko i spokojnie. Nikt nie odezwał się ani słowem, ale ja ciągle trzymałam Mike'a za rękę. Weszłam do domu zupełnie zapominając o tym co miałam zakryć włosami.

-El, co Ci się stało w szyje?
Zapytał Steve ledwo wstrzymując śmiech.

Szybko zorientowałam się o co mu chodzi, i wiedziałam że jestem już cała czerwona. Spojrzałam na Mike'a który również się zarumienił.

Nie wiedziałam co powiedzieć, co z kolei zauważyła Mike.

-Emm, komar
Odparł Mike

-I to przez komara się spoźniliście?
Zapytał Dustin

-Dobra, dajcie im już spokój, to uroczę
Max mówiła to patrząc się to na mnie, to na Mike'a

-Błagam chodźmy już.
Widać było że Hopperowi nie podobała się ta konwersacja

Ciężko było mi jechać w miejsce które było dla nas tak niebezpieczne, ale widziałam że musimy to pokonać.
Rozdzieliliśmy się na grupy, ja szłam z Mike'em i Steve'em.

W pewniej chwili, wsyztkie światła zgasły, trwało to prawie 30 sekund, aż spowrotem się zapaliły, w między czasie zdążyliśmy zebrać się całą grupą.
Światła zaczęły migać, to mogło oznaczać tylko jedno.

Miłość Nie Znika Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz