Pov ElevenObudziły mnie jasne promienie słońca wpadające do pomieszczenia przez rolety. Szybko zorientowałam się że Mike jeszce śpi, więc cicho wstałam z łóżka, założyłam granatowe ciapcie. wybrałam z szafy zestaw ubrań, i poszłam do łazienki. Wolno przechadzając się po korytarzu wzrokiem napotkałam zegarek który wskazywał godzinę 6:48.
Nic dziwnego że reszta jeszce spała. Pomyślałam że dzisaj zrobię śniadanie, i obudzę ich dopiero wtedy. Ale przed tym chciałam chociaż wziąć prysznic.Nie skończyło się tylko na prysznicu, umyłam również głowę, załatwiłam pewne damskie sprawy i owinięta jedynie w ręcznik zaczęłam suszyć włosy. Kiedy byłam już ogarnięta, włosy związałam w wysokiego kucyka i założyłam ubrania które wcześniej wybrałam, czyli czarną, dużą i szeroką koszulkę, z nazwą jakiegoś zespołu, którą dostałam na urodziny od Willa, następnie wciągnęłam ją w niebieskie jeansy z rozszerzanymi nogawkami.
Gotowa wyszłam z łazienki, i poszłam prosto do kuchni, będąc zaniepokojona dźwiękami wydobywającymi się właśnie z niej. Kiedy weszłam do kuchni spotkała mnie miła niespodzianka, Mike robił, albo przynajmiej próbował zrobić gofry.-Widzę że bawisz się w kucharza
Spojrzałam na chłopaka i bałagan dookoła niego.-Wiesz, jak będziemy już mieli dom i dużo dzieci, to ty będziesz gotować
Widać było po nim że mówi to pół żartem, pół serio.-Nie ma sparwy
Podeszłam do chłopaka i delikatnie pocałowałam go w usta, ale nasze pocałunki nie miały w zwyczaju kończyć się tak zwyczajnie. Chwilę później wylądowałam opierając się o ścianę, podczas kiedy nasze pocałunki były coraz dłuższe i namiętniejsze.
Było tak pięknie, że oczywiście ktoś musiał to zepsuć. Z tego wszystkiego nawet Nie zauważyliśmy Willa stojącego przy wejściu do kuchni.-Cieszę się że tak się kochacie, ale chciałbym coś zjeść.
Mówił zbliżając się do stołu, przy którym finalnie usiadł.-Zaraz będą gofry, obudź Hoppera, Joyce i Jonathana.
-Jonathan jest u Nancy, a Hopper i Joyce przebywali w okolicach sypialni kiedy tu szedłem. Macie szczęście że to ja pierwszy tu dotarłem.
-No chyba że tak, Mike wstaw wodę, dokończę sama.
Odpowiedziałam po czym wróciłam do robienia śniadania.-Ej
Mike nagle odwrócił się i zadał pytanie.-Może zdzwonimy po Lucasa, Dustina, i Max i wybierzemy się do laboratorium?
-Po co?
Will spojrzał się na niego błagalnym wzrokiem.-A no tak żeby zbadać teren.
-Wsumie dobry pomysł sprawdzić czy tam nic nie ma
Spojrzałam się na chłopców w między czasie zalewając herbatę wrzątkiem.-El, jak coś robisz to skupiaj się na tym bo nie chcę żebyś się poparzyła.
Podszedł do mnie i pocałował.-Czy wy nie umiecie wytrzymać paru mimut bez jakiegokolwiek kontaktu fizycznego ze sobą?
Zapytał Will rozkładając na stole talerze i kubki.-Jak widać nie
Do kuchni weszła roześmiana Joyce.-Z czego się śmiejesz?
Po chwili dołączył do nas Hopper-Z tego że niedługo trzeba będzie organizować Wesele, i to wcale nie nasze
Joyce spojrzała się na naszą dwójkę która zapewne z twarzy wyglądała jak dwa pomidory.-Emm, śniadanie gotowe
Chciałam szybko zmienić ten temat, z Mike'em mogłabym rozmawiać o tym godzinami ale jednak z Tatą i Joyce było to nieco krępujące.Zjedliśmy wspólnie posiłek po którym posprzątała Joyce, po czym ja, Mike i Will udaliśmy się do pokoju chłopaka.
CZYTASZ
Miłość Nie Znika
Fanfiction{Mileven} PISANE 2 LATA TEMU PRZED POJAWIENIEM SIĘ 4 SEZONU "-Wiesz, niezależnie o co związanego z rodziną byś się pytał i tak odpowiem twierdząco, ponieważ z Tobą jestem w stanie zrobić wszytko. Kocham Cię nad życie Mike, i nie ma opcji, żebym kied...