"Jesteś jednym z nas"

824 56 16
                                    

~~~

"We were just kids when we fell in love"

~~~



A więc nasza pierwsza- jakże wyrafinowana- królewska uczta wyglądała tak, że krasnoludowie nie chcieli jeść warzyw, elfy brzdękoliły na harfach i smęciły na fletach, Kili podrywał facetów, Bilbo siedział przerażony, a mnie, Filiego i Balina od tego wszystkiego trafiała biała gorączka.

To tak w dużym skrócie.

Ale zaczynając od początku.

- A gdzie mięso?- zapytał któryś z krasnoludów. Racja, większość diety elfów stanowiły zielone warzywa. Ja nie miałam nic przeciwko temu- w końcu zielone warzywa to moi przyjaciele od zawsze. Wiecie, praca zobowiązuje. Tak poza tym sądzę, że to jest właśnie powód długowieczności, niesamowitego spokoju i pięknej urody tejże rasy. Do tego jestem pewna, że takie jedzenie nie zaszkodziłoby krasnoludom.

- A może mają chrupki?- zapytał Ori. Krasnoludowie naprawdę przesadzali. No cóż, nic mi do tego.

- Nie jadam zieleniny- mruknął inny.

I tak przesiedzieliśmy całą ucztę (jeśli niezadowolone pomruki i smęty można nazwać ucztą). Siedziałam obok Bilba, który jako jedyny, nie licząc mnie, był jakkolwiek zadowolony z elfickiego jedzenia. Przez cały czas ukradkiem zerkałam w stronę Kiliego, który zajął miejsce naprzeciw mnie. Nie wiem, dlaczego mój wzrok co chwilę wędrował w jego stronę. Może to dlatego, że nie da się uniknąć patrzenia na osobę, która siedzi na wprost twojej twarzy w odległości metra? W końcu oparłam głowę na rękach i odwróciłam wzrok w prawo- ku pięknym górom, szerokiej rzece i dolinom w oddali. A wszystko przysłonięte blaskiem zachodzącego słońca.

Wpadłam w trans wpatrywania się w przepiękny krajobraz. Jestem pewna, że bym zasnęła, gdyby nie obudziły mnie... krzyki. Szybko rozejrzałam się dookoła. To krasnoludowie stwierdzili, że urządzą sobie imprezę na środku stołu. Szybko zerknęłam w stronę Gandalfa. Czarodziej posłał mi nie tyle zirytowane, co przerażone spojrzenie. Następnie przyjrzałam się Elrondowi, który był zaskoczony równie bardzo, jak jego ówczesny sąsiad- Lindir. Wszystkie elfy zaprzestały grać na swoich instrumentach i zdezorientowane przyglądały się całemu zajściu. Ich miny sprawiły, że moje zdenerwowanie idiotycznym zachowaniem krasnoludów nagle przerodziło się w niepohamowany śmiech. Wszędzie dookoła jedzenie wręcz latało, a ja tylko próbowałam którymś nie oberwać.

~~~

- No, dawaj skoroś taki mądry- szepnęłam ze śmiechem do Kiliego, który miał zamiar powtórzyć po raz enty swoje nieudane próby podrywania elfek. Nie powiem, było to niemiłosiernie denerwujące, o czym już doskonale wiedział Dwalin. Ale mimo to wraz z Filim i innymi krasnoludami miałam niezły ubaw z młodszego siostrzeńca Thorina.

- Ta jest niezła- szepnął do nas Kili i popatrzył na mnie. Czy on naprawdę chciał mnie specjalnie wkurzyć?! Cóż, misja nieudana, bo aktualnie śmiałam się do rozpuku. Chyba...- Co myślicie?

- Ja bym nie próbował.- Fili pokręcił głową. Blondyn przez cały czas próbował powstrzymać śmiech, w końcu to on robił za tego mądrzejszego z tej dwójki. Jednak w tak żenującej sytuacji nie dało się utrzymać powagi.

Hobbit, czyli tam... Ale czy z powrotem? || Kili cz. 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz