Esgaroth

610 51 34
                                    

~~~

"It's alright to cry
Tears remind you you're alive"

~ Ed Sheeran, "Even My Dad Does Sometimes"

~~~


- W takim razie może jakoś się dogadamy- powiedział Bard ni to rozbawionym, ni to zadowolonym tonem. Pewnie jedno i drugie, bo przecież czemu nie być ucieszonym na myśl, że zarobi się parę groszy, tak cennych w tych ciężkich czasach. Mężczyzna zerknął na mnie spod lekko uniesionych brwi, a ja uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie.

Naprawdę nie spodziewałam się, że rejs przez Jezioro będzie trwał tak długo. Wtedy dopiero zdałam sobie sprawę z tego, że Esgaroth jest słusznie zwane Długim Jeziorem. Naprawdę chyba łatwiej byłoby powiedzieć, że jest morzem.

Z czasem powietrze ochłodziło się jeszcze bardziej, a słońce całkiem schowało się za niekoniecznie przyjaźnie nastawionymi chmurami, przez co piętnastu osobom w przemocznych ubraniach wcale nie było do śmiechu. Jeszcze krasnoludy to krasnoludy, ale byle kobieta-człowiek i hobbit, który jeszcze wiosną mieszkał w ciepłej norce...

Krótko mówiąc, myślałam, że zamarznę, albo przynajmniej tak silnie zachoruję, że nawet nigdy nie zobaczę Góry na własne oczy. A kry lodowe pływające po Jeziorze wcale nie dodawały otuchy.

Wszyscy siedzieliśmy na dziobie, skuleni, w prawie nieprzerwanej ciszy. Byłam wdzięczna losowi za dwóch tak wspaniałych krasnoludów, jak Bofur i Fili, którzy jeszcze wręcz rozkazali mi siedzieć pomiędzy nimi. Pewnie to właśnie dzięki nim jeszcze nie zamarzłam.

Wokół panowała straszna cisza. Nikt też nie zaczynał jakiś większych rozmów. Chyba każdemu udzieliła się ta straszna aura, jaka wiła się wokół. Nie było słychać nic, prócz prawie niesłyszalnego uderzania wioseł o nieruchomą taflę lodowatej wody. Do tego ta mgła, przez którą nie było widać... Tak właściwie to nic.

Jednym z tych, którzy chwilowo przerwali ciszę był Bilbo. Hobbit najpierw bez słowa przyglądał się ranie Kiliego, a jako że siedział obok niego, miał idealny widok. A pewnie domyślacie się, co w tym przypadku oznacza "idealny"... W każdym razie Baggins skrzywił się, widząc krew, która wciąż przesiąkała przez prowizoryczny opatrunek zrobiony jakiś czas temu przez Filiego. Kili, który dotychczas zawiesił wzrok gdzieś przed sobą, zauważył, że hobbit przypatruje się jego nodze.

- Nic mi nie jest- burknął.- To nic takiego- zapewnił nieco przyjaźniej, zwracając się w stronę Bagginsa.

Bilbo odwrócił głowę ze skwaszoną miną. I choć tak dokładnie nie wiedział, co będzie się wkrótce dziać, doskonale przeczuwał, że nie wywinie się z tego nic dobrego.

- Jakie nic? To strzała orka!- powiedział wyraźnie Bilbo, zaznaczając dokładnie każde słowo, jak gdyby chcąc, by każde z nich bez przeszkód dotarło do krasnoludzkiego księcia. Z pewnością był podenerwowany tym, że siostrzeniec Thorina próbuje zrobić ze swojej rany takie "nic", jak to on sam nazwał.

Pokręciłam zrezygnowana głową. Naprawdę teraz zostało jedynie bezbronnie czekać na to, co będzie dziać się dalej.

A ja nie lubię siedzieć bezczynnie.

I jak widać to jedna z cech, jaka łączy mnie z krasnoludami. Oni tak samo nie bardzo potrafią usiedzieć w miejscu. Co raz chwodzili w te i z powrotem po pokładzie. Żaden z nich jednak nie oddalał się za bardzo w stronę Barda, nikt zbytnio mu nie ufał. Prócz mnie.

Hobbit, czyli tam... Ale czy z powrotem? || Kili cz. 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz