SHAWN:
- Bądź silna, Mia - powiedziałem, dotykając drzwi.
Byłem cały roztrzęsiony. Bałem się o nią i o nasze dziecko. Gdyby coś jej się stało i by się jej nie udało, chyba bym tego nie przeżył. Jest dla mnie całym światem. Czekałem przed drzwiami. Czas dłużył mi się niezmiernie. W końcu po kilkudziesięciu minutach, lekarz królewski wyszedł z sali. Kątem oka zobaczyłem, że Mia sobie spokojnie leży.
- I co doktorze, udało się? - zapytałem, wstając z podłogi.
- Wszystko jest z nią w porządku. Jest przytomna - powiedział lekarz.
- A co z dzieckiem? - to mnie zastanawiało.
- Udało się uratować też dziecko - odetchnąłem z ulgą.
- Mogę do niej wejść? - tak bardzo chciałem ją zobaczyć.
Lekarz kiwnął głową na tak i udałem się do środka. Mia nie spała akurat.
- Kochanie, jak się czujesz? - podszedłem do niej.
- Bywało gorzej - powiedziała cichym głosem. Była cała blada.
- Cieszę się, że już wszystko z tobą i dzieckiem jest dobrze - powiedziałem, łapiąc ją za jej zimną, drobną rękę.
- Też się cieszę - uśmiechnęła się.
Kiedy chciałem ją zapytać, czy pamięta, jak to się stało, że leżała nieprzytomna, przyszli moi rodzice. Mia od razu podskoczyła. A no tak! Nie powiedziałem jej o decyzji moich rodziców.
- Przepraszam króla i królową. Już wracam do pracy - powiedziała dziewczyna, po czym próbowała wstać z łóżka, ale ja jej na to nie pozwoliłem.
- Nie musisz, kochaniutka. Przemyśleliśmy to i chcemy, żebyś była częścią naszej rodziny - rzekła moja mama.
Mia się uśmiechnęła lekko, po czym powiedziała ciche 'dziękuję', bo nie miała siły głośniej powiedzieć.
A ja cieszyłem się i modliłem się o to, aby cały czas było tylko lepiej.
CZYTASZ
your majesty | s.m.
FanfictionRok 2100 Shawn jest księciem w pałacu Balerno w miasteczku New Cresthill. Dokładnie kilometr od tego miasteczka znajduje się mała wieś dla poddanych zwana Landow. Mieszka tam 19-letnia Mia, której mama pracuje w pałacu jako kucharka. Różne okolicz...