20. it's time

172 24 5
                                    


29.05.2101

MIA:

Obudziłam się wcześnie rano. Strasznie mnie bolał brzuch. Poczułam jakby po mnie spływała woda. I nie myliłam się. O nie! Zaczęłam krzyczeć i wołałam Shawna. 

- To już? - zapytał mnie cały roztrzęsiony.

- Mhm - powiedziałam, po czym znowu dostałam skurcz.

Shawn wziął mnie na ręce w stylu panny młodej i udaliśmy się w trybie natychmiastowym do królewskiego szpitala.

6 godzin później...

- Gratulacje, to śliczny i zdrowy chłopiec  - krzyknęła położna, a ja opadłam cała z sił.

Shawn zaczął płakać, gdy go zobaczył. W sumie mu się nie dziwię. Nasz syn był wręcz perfekcyjny. Ma to po moim małżonku. Chciałam jak najszybciej zasnąć, ale w pewnym momencie poczułam okropny ból w brzuchu. Czyżby coś się ze mną działo? 

- Co się dzieje, doktorze? - Shawn patrzy na lekarza i trzyma naszego maluszka.

- Wygląda na to, że jest jeszcze jedno dziecko - spojrzałam się na Shawna z niedowierzaniem.

- To niemożliwe - A jednak te przypuszczenia się spełniły.

Po około trzydziestu minutach trzymałam na swoich rękach malutką dziewczynkę. Kiedy spojrzałam pierwszy raz na moje dwie kruszynki, od razu zakochałam się. 

- To jak chciałabyś nazwać nasze dzieci? - mój mąż głaszcze mnie po policzku.

- Może chłopca nazwiemy: Peter Alexander Jason Mendes, a dziewczynkę nazwiemy: Haisley Marie Catherine Mendes - pocałowałam moje dwa słoneczka w czółka.

- Są piękne - powiedział i pocałował mnie w usta.

Usiadł obok mnie i wziął małego na ręce, a ja przytuliłam delikatnie malutką do siebie.

Teraz mogliśmy patrzeć tylko w przyszłość.

-

-

-

-

Niestety, ale zbliżamy się do końca tego fanfiction :(

your majesty | s.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz