23. you are my sun, my moon, and all my stars

162 23 5
                                    

SHAWN:

Stałem przy oknie. Czekałem na bardzo ważny telefon. Chciałem się dowiedzieć, czy Mia i moi rodzice wybudzili się ze śpiączki. To powinienem być ja. Ja powinienem leżeć w śpiączce, nie oni. Wyszedłem na balkon i zatapiałem swoje smutki w Tequila. Obserwowałam przyjemny dla oka zachód słońca, odłożyłem trunk na mały stoliczek i oparłem się o ścianę. Zsuwałem się, aż usiadłam po turecku na zimnych kafelkach. A co mi tam. Wpatrywałam się w gwiazdy. Bez ciebie u mojego boku czułam się samotna. Dlaczego to tak boli? A jedynym moim szczęściem jesteś ty...

W pewnym momencie usłyszałem ciche ,,tatusiu'' i jak ktoś się przytula do mojej nogi. To był Peter. 

- Tatusiu, nie mogę zasnąć, pójdziesz ze mną? - zapytał. 

- Jasne, synku, chodź - złapałem go za rękę i poszedłem z nim się położyć. Brakowało mu mamy, babci i dziadka. 

Peter na całe szczęście zasnął, bo biedulek strasznie się męczył. Ja natomiast nie mogłem. Miałem na sobie duży ciężar. Nie przeszkadzało mi mieszkanie w biedniejszych strefach. Było tu cieplej i milej. Mieszkańcy Landow starali się mi pomagać i jestem za to im bardzo, ale to bardzo wdzięczny. 

Niestety była jeszcze jedna sprawa. Związana z Peterem. Z nim było coraz gorzej. Choroba, o której nikt nigdy jeszcze nie słyszał, wyniszczała go od środka, rzadko wychodził na świeże powietrze, ciągle leżał w swoim małym pokoiku i wizyty lekarzy stały się rutyną. To małe i strasznie wyniszczone mieszkanko nie dawało mu jakiejkolwiek szansy na szybkie wyzdrowienie. Bardzo byłem tym zdruzgotany. 

Miałem tylko nadzieję, że jakoś to się wszystko ułoży.

your majesty | s.m.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz