49: Pedał

2.1K 253 145
                                    

jimin&jeongguk : 16 lat

Jungkook wyraźnie nie chciał, aby Jimin odebrał go ze szkoły

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jungkook wyraźnie nie chciał, aby Jimin odebrał go ze szkoły. Park oczywiście to wyczuł, zaczynając się martwić. Nie potrafił w końcu znaleźć żadnego powodu takiego zachowania Jeongguka.

W ostatnim czasie między nimi było idealnie. Może czasem niesfornie przy jakiś nowych czułościach, ale Jimin czuł się jak najszczęśliwszy człowiek na świecie. Codziennie mógł żyć ze świadomością, że jego wieloletni przyjaciel stał się i chłopakiem. Miał nadzieję, iż na równie długo, jak nie na zawsze.

Dostawał od rówieśnika masę czułości, przeplataną z nieudanymi podrywami, które i tak uwielbiał. Widywali się niemal codziennie, a z zapałem Jeona całowali jeszcze częściej, nie oszczędzając sobie wzajemnych pieszczot.

Dlatego Park kompletnie nie wiedział, co nagle było źle. Gdzie popełnił błąd? O co chodziło Jeonowi?

Mimo wszystko Jimin postanowił tam pójść, obiecując sobie, że wyjaśnią tę męczącą sprawę. Najlepiej od razu.

Dzień był dość pogodny, chociaż ponoć wieczorem miało padać. Park zmierzał do szkoły Guka spokojnym krokiem, który natychmiast nabrał tempa, kiedy dojrzał swój cel. Jungkook stał w grupce dość wyrośniętych chłopców, raczej nie wyglądających na przyjemnych. Jeden z nich miętosił pomiędzy ustami papierosa, a Jimin tylko modlił się w duchu, aby Jeon nie przejął tego nałogu, bo nienawidził zapachu tego świństwa.

— Jungkook! — zawołał radośnie Park, znajdując się przy swoim chłopaku w paru susach. To było na tyle szybkie, że nie zdążył dostrzec wyraźnego spięcia Jungkooka oraz wymalowanej na jego twarzy obawy. Był zbyt zajęty swoimi następnymi czynami. Stanął na paluszkach, cmokając słodko Jeona w polik. Park sam nie przepadał za publicznym wymienianiem śliny, ale buziaki wydały mu się całkiem niegroźne.

Oczekiwał tego, co zawsze. Jeongguk porwie go w swoje ramiona, może powie znów jakiś tandetny tekst na podryw, przedstawi znajomym i będą mogli wrócić do domu. Ostatnia czynność faktycznie się spełni. Tyle że nie do końca tak jakby niższy chciał.

— Co? — wydusił z siebie jeden z osiłków, który miał strasznie niski, przepity głos. — Co jest? Jeon jesteś pedałem? — pytanie brzmiało poniekąd jak groźba, przepełniona wielkimi ilościami jadu.

— On go właśnie pocałował, nie wierzę! — zawtórował drugi, wyrzucając aż ze zdenerwowania swojego papierosa. — Aż mi się rzygać zachciało, to było obrzydliwe. Dlaczego mu na to pozwalasz? — kolejne pytanie w stronę Jeona, a sam Jimin mógł poczuć, jak nieznajomi się zaczęli do nich dziwnie przybliżać. Atmosfera była ciężka i zdecydowanie niebezpieczna.

— Wygląda jak jakaś baba, do tego pedał — rzucił trzeci, skanując dokładnie osobę niższego.

Park zerknął na twarz Jeona, kompletnie nic nie rozumiejąc. Wiedział tylko, że muszą uciekać i oddalić się najdalej od tych agresorów. Otworzył nawet już delikatnie usta, aby zaproponować takie rozwiązanie szeptem, jednak Guk go wyprzedził. Niestety.

— No właśnie — zaczął Jungkook. Głos chłopaka był ciężki, trochę niepewny i taki niepasujący do jego osoby. Jimin miał wrażenie, jakby pierwszy raz słyszał u Guka taką tonację oraz spotkał się z takim nastawieniem. — Pedale — wyrzucił nagle, a mniejszego aż zmroziło. — Znamy się?

Poczuł się w jednym momencie strasznie źle. Jakby o coś oskarżony, a co najważniejsze odrzucony przez własnego chłopaka. Dosłownie mógł doświadczyć bólu pękającego serca oraz zesztywnieć przez paraliżujący strach. Został sam, a łzy same wezbrały w kącikach jego oczu. Miał wrażenie, jakby był to tylko niechciany koszmar, ale następne czyny utwierdziły go w tym, że niestety nie śni.

Dłoń Guka nagle dość brutalnie złapała go za koszulkę. Ten czyn spotkał się z wyraźną aprobatą nieznajomych. Jimin był zdezorientowany. Ufał Jeonowi i wierzył, że ten nigdy by go nie skrzywdził, ale teraz czuł, jakby przed nim stał obcy człowiek, a nie własny chłopak.

Jungkook pociągnął nagle Jimina w nieznaną niższemu stronę, a on mógł tylko się temu poddać. Sam zresztą sam nie potrafiłby za bardzo iść przez łzy oraz zaplątane nogi.

— Dobrze! Idź mu wlej, może oduczy się pedalstwa! — usłyszał tylko za sobą, gdy Jeongguk pociągnął go prędko za jakiś mur, gdzie zostali sam na sam.

Wyższy wtedy natychmiast puścił koszulkę Parka, który natychmiast przez to odskoczył, zaczynając ocierać łzy płynące mu po polikach. Nie potrafił powstrzymać szlochania oraz faktu drżenia ciała, które nadal odczuwało niesamowity strach i dyskomfort w tej sytuacji.

— Jiminie... — zaczął Jeon nagle dość czułym, zmartwionym tonem. Próbował podejść do rówieśnika i go przytulić, ale w zamian dostał tylko odepchnięcie. — To nie tak! Przysięgam! Musiałem!

Na te słowa Park tylko głośniej zapłakał, zaciskając pięści w piąstki. Poczuł się oszukany, potraktowany kompletnie bez szacunku.

— Jasne! Musiałeś mnie przy nich upokorzyć i pozwolić mnie obrażać, tak?! Co to w ogóle miało być?! "Pedale"?! Tym dla Ciebie jestem?! — załkał niższy, wymierzając wkurzony wzrok w stronę swojego chłopaka.

— Nie, boże! Oczywiście, że nie, Jiminie! Musiałem nas po prostu jakoś z tego wykręcić, kocham cię, przysięgam! — zaczął bronić Jeongguk, ponownie próbując przyciągnąć do siebie chłopaka.

— Obrażając mnie! Świetnie! Jakoś nie przeszkadzało ci ostatnio całowanie się na środku ulicy po kinie! — wytknął mu Park, próbując znaleźć sobie ukradkiem drogę ucieczki. Naprawdę nie chciał tutaj być i rozmawiać teraz z Jeonem.

— Bo wtedy! — zaczął nagle Jungkook, zacinając się na chwilę. — Bo wtedy ich nie było, nie wiem! Nie myślałem wtedy o nich, a teraz tu są! Jimin, naprawdę! — próbował się tłumaczyć, zdaniem Jimina dość marnie.

— Ty nigdy nie myślisz — rzucił wściekle Park, patrząc prosto w oczy czarnowłosego. — Pierdol się. Naprawdę! Pierdol! Super wsparcie, kiedy te dupki mnie obrażają, a ty im przyklaskujesz! Bardzo męskie, Jeon! Właśnie tak! Na tym polega związek! Byśmy się lizali wszędzie, gdzie się da, byleby nikt nie widział, ale gdy trzeba kogoś chronić, to trzepiesz portkami i uciekasz jak tchórz, ty dupku! 

CARMELOVE┊ᴊɪᴍɪɴ x ᴊᴜɴɢᴋᴏᴏᴋOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz