jimin&jeongguk : 16 lat
Dreszcze przebiegły szlak po spiętym ciele Jimina. Chłopak siedział na chłodnej, metalowej ławce w parku, dając się wciągnąć wirowi własnych, dołujących myśli. Był nimi pochłonięty do tego stopnia, że ledwie odczuwał odmarzające palce u stóp oraz dłoni. Wieczór był zimny, wiatr ostry, a mróz nieprzyjemnie ugodził delikatną skórę na twarzy, powodując czerwone wypieki.
Park jednak potrzebował pomyśleć oraz porozmawiać. Teraz nie liczyła się dla niego nieprzychylna pogoda i późna pora. Przepłakane po południe dobiło go jeszcze bardziej, skłaniając w końcu do wyjścia z łóżka oraz zaczerpnięcia pomocy.
Jimin nie rozmawiał tak dużo z Yoongim co kiedyś. Po niesfornej akcji, gdzie Jeon ich śledził, a spotkania okazały się być dla Mina czymś więcej, wolał to przerwać, aby nie ranić tej dwójki. Jungkook w końcu był chorobliwie zazdrosny, za to Yoongi inaczej odbierał intencję Jimina. Teraz jednak Park go potrzebował. Pomimo zbyt szybkiego zaangażowania, starszy potrafił doskonale słuchać oraz mu doradzać.
— Jiminie? — usłyszał głos Mina, wyrywając się ze swoich rozmyśleń. Od razu posłał rozemocjonowany wzrok chłopakowi, aby dać znak, że coś jest bardzo nie tak. To zresztą zdradzały też jego czerwone, szklane oczy.
— Cześć... — mruknął, kuląc się bardziej na ławce. Klepnął delikatnie miejsce obok siebie, aby dać znać Yoongiemu, by ten usiadł. Starszy zaraz odczytał ten gest, zajmując swoje miejsce. — Dziękuję, że przyszedłeś — dodał, wbijając znów zmęczony wzrok w ziemię.
Yoongi obserwował stan Parka z lekkim przerażeniem. Nie miał jeszcze okazji widzieć go w tak rozklekotanej wersji. Przygryzł przez to wargę, kręcąc głową. Wiedział, że nie powinien, ale to był po prostu ludzki odruch. Objął ciało młodszego ramionami, przytulając go mocno i czule. Chciał tym przekazać trochę troski w stronę niższego.
Jimin był tym trochę zaskoczony, ale nie protestował. Właśnie tego potrzebował. Ciepła, wsparcia oraz czułych gestów. Chociaż gdzieś w środku błagał, aby były to raczej ramiona Jeona, nie chciał się temu poddać. Był na niego zły, pełen żalu oraz niezrozumienia.
— Nie ma za co — odparł prawie od razu starszy, kręcąc delikatnie głową. — Powiesz mi, co się stało? — dopytał zmartwiony, a jego dłonie lekko zaczęły głaskać plecy chłopaka. — Wyglądasz jak katastrofa. Znaczy nadal ślicznie, ale rozumiesz? Martwię się — wytłumaczył trochę niesfornie, ale ten poważny, ciężki temat, który nad nimi wisiał, wywierał na nim lekką presję.
Jimin nabrał powietrza w płuca, przez chwile jakby się nad czymś zastanawiając. Jednak w końcu tutaj po to przyszli i nawet jeśli cisza była dla niego kojąca, to wiedział, że w końcu pęknie.
— Jeon mnie zwyzywał — oznajmił oschle, chociaż jego głos powoli zadrżał. Przypominając sobie to, co się stało, znów chciał płakać. — Znaczy... To tak cholernie skomplikowane, ale jest mi z tym tak źle... Czuję się, jakby nie miał do mnie żadnego szacunku i mniej ważni niż jego inni koledzy — sarknął Jimin, opierając głowę na ramieniu starszego.
Następnie nadszedł potok słów. Opowiedział Yoongiemu wszystko. Każdy szczegół. Całą paletę uczuć, jakie odkrył. Po prostu się wyżalił, ponarzekał i wyraził wszelkie zwątpienie, które w sobie ukrywał. A to było mu naprawdę potrzebne. Nawet jeśli Min nic mu jeszcze nie doradził, to samo powiedzenie tego na głos ze świadomością, że ktoś cię słucha, zagwarantowało mu większy, duchowy spokój.
— Jeon to frajer — oznajmił prosto z mostu Yoongi, kiedy Jimin skończył już mówić.
Park się tego spodziewał. Obstawiał, że Min trochę zwyzywa Jeongguka, wytknie jego błędy i skreśli całkiem w swoich oczach. Nawet już przygotował się na to, aby go bronić w razie przesady, jednak nie miał do tego okazji.
— Frajer, ale zakochany — dodał niespodziewanie Min, patrząc prosto na Parka. — Wiesz, mógłbym wykorzystać tę sytuację i zrobić z siebie superbohatera, ale słyszę, jak o nim mówisz. On też... No nie wiem. Myślę, że jakoś mu na Tobie na pewno zależy, jeśli potrafił nas śledzić. Poza tym chciał cię niby bronić... Wydaję się być strasznie podatny na opinię innych. Aż za bardzo. I to chyba główny problem — skwitował, zaraz następnie ciężko wzdychając. — Potrzebna wam rozmowa. Po prostu. Tylko jak już oboje ochłonięcie. Czuję, że ten debil szybko się zrehabilituje — zaśmiał się cicho. — No, chyba że tego nie zrobi. Wtedy mi napisz i sobie z nim porozmawiam, aby traktował cię z należytym szacunkiem! Jesteś naprawdę super, Jiminie — dodał na sam koniec, sugerując delikatnie to, co chodziło mu po głowie.
Powinien się cieszyć, że Jiminowi nie wychodzi z Gukiem. W końcu wtedy on może dostałby swoją szansę? Jednak nie potrafił myśleć o tym optymistycznie, póki Park był smutny. Liczyło się w końcu jego szczęście.
A na razie tylko Jeon mógł je mu zapewnić.
CZYTASZ
CARMELOVE┊ᴊɪᴍɪɴ x ᴊᴜɴɢᴋᴏᴏᴋ
Fanfic⌞Historia o dwóch sąsiadach, którzy byli sobie pisani w gwiazdach.⌝ Jungkook był głupi, Jimin był dzieciakiem, a ich historia zrodziła się z dziecięcej głupoty. Urodzeni tego samego dnia, w tym samym szpitalu, sala obok sali. Dzieliła ich jedynie dw...