jimin&jeongguk : 19 lat
Jimin nie czuł się dzisiaj dobrze. O ile tyłek go już przestawał boleć, to nagle zaczął brzuch. Wczorajsze jedzenie musiało być niezbyt świeże, a dodatkowy stres w szkole wcale nie pomagał jego żołądkowi na prawidłowe funkcjonowanie. To był ten dzień, kiedy wolał zakopać się pod kołdrą, odsuwając od siebie cały świat.
Niestety jego całym światem ostatnio był Jeon, który nie dał się odsunąć nawet na milimetr.
— Kocham Cię — mruknął Jungkook, przytulając czule ciało swojego chłopaka do siebie. Mieli oglądać film, ale troskliwe uściski wydały się jednak ciekawsze. Leżeli w pozycji na łyżeczkę, przez co czarnowłosy mógł pieszczotliwie masować brzuszek blondyna. Bolał go, więc chciał mu tym jakkolwiek ulżyć. Park zresztą przez to czasem z ulgą wzdychał, więc wyższy nie przestawał. Nawet jeśli ciągły masaż przyprawiał go delikatnie o lekki dyskomfort ręki. Dodatkowo składał niekiedy pocałunki, rozkoszując się zapachem szamponu nastolatka.
— Stałeś się ostatnio straszną przylepą — zaśmiał się Jimin, który poczuł lekkie łaskotki, kiedy Jeon złożył buziaka na jego karku. Jednak nie narzekał. Naprawdę lubił opiekę, jaką oferował mu Guk. Był troskliwy, słodki i ciepły przy tym wszystkim jednocześnie. Przez to też przestał śledzić już dość nudnawy film.
— Bo muszę dbać o moje Maleństwo — ciągnął czułym głosem. — Dalej boli? — dopytał zmartwiony, opierając głowę na ręce. Mógł w takiej pozycji swobodnie oglądać twarz blondyna, która dzisiaj była wyjątkowo blada.
— Trochę, ale jest zdecydowanie lepiej, kiedy tutaj jesteś — odpowiedział pewnie rówieśnik, aby obrócić się na plecy i także móc swobodnie obserwować przystojną twarz towarzysza. Był mu wdzięczny za wszystko.
Jungkook kiedy dowiedział się, że jego skarb złapał jakieś bóle, postawił cały dom na nogi. Wygrzebał wszystkie możliwie leki, mamę poprosił o przygotowanie czegoś lekkiego, ale ciepłego do jedzenia, a sam zaparzył jakieś zioła na żołądek. Przytargał za sobą termofor, kocyki oraz poduszki, tworząc mięciutkie legowisko. Nawet pamiętał, aby wywietrzyć dobrze pokój chłopaka. Na koniec zagwarantował rozrywkę w postaci filmu, chociaż finalnie sami dla siebie byli zbyt ciekawi.
— Jak będziesz czegoś jeszcze potrzebował, to mów — dodał zaraz dla pewności, zaczynając czule głaskać włoski oraz policzek swojego małego Słoneczka.
— Potrzebuję już tylko więcej ciebie, naprawdę — odpowiedział ze śmiechem Jimin, bo był naprawdę rozczulony, ale także rozbawiony postawą jego chłopaka. Uważał, że Jungkook zachowuję się trochę jak jego mama, jednak czy nie o to chodziło?
Związek, gdzie obie strony o siebie dbają i w razie problemów jednej z nich, ta druga oferuje swoje pełne oparcie. Troska, opieka oraz zaufanie. Park niesamowicie się cieszył, że te wartości budują ich relacje.
— Dostaniesz mnie, tyle ile chcesz, jestem cały Twój — rzucił z uśmiechem, będąc w pełni świadomych tych słów. Naprawdę oddałby Jiminowi wszystko. Nerkę, serce, płuco? Do koloru, do wyboru.
— To chcę twoich ramion i głosu. Chętnie bym się przespał, nie obrazisz się? — zapytał miękko blondyn, wtulając się w ciało chłopaka. Jeongguk zawsze pachniał przyjemnie bezpieczeństwem oraz domem.
— Śpij, Słonko. Powinno Ci to pomóc — odpowiedział rozczulony, obejmując mocno drobniejsze ciało. Sam wtulił twarz we włosy chłopaka, mając zamiar być dla Jimina idealną przytulanką.
Ten wieczór właśnie tak się zakończył. Bez żadnych fajerwerk czy niezwykłych przeżyć. Było po prostu czule, ciepło oraz troskliwie. Takie spokojne momenty w ich związku utwierdzały tylko w uczuciach. Udowadniały, że nie potrzebują namiętnych, erotycznych wieczorów, aby mieć świadectwo swojego gorącego uczucia.
A te było naprawdę duże, prawdziwe i coraz bardziej stające się czymś niezmiennym. Tak by mogli zabrać je w podróż przez resztę wspólnego życia.
CZYTASZ
CARMELOVE┊ᴊɪᴍɪɴ x ᴊᴜɴɢᴋᴏᴏᴋ
أدب الهواة⌞Historia o dwóch sąsiadach, którzy byli sobie pisani w gwiazdach.⌝ Jungkook był głupi, Jimin był dzieciakiem, a ich historia zrodziła się z dziecięcej głupoty. Urodzeni tego samego dnia, w tym samym szpitalu, sala obok sali. Dzieliła ich jedynie dw...