1 • opowieść o Szaleńcu

1.1K 132 105
                                    

  — Doktor Shinso ma niezły tyłek... — rozmarzył się Chargebolt, a Red Riot momentalnie zakrztusił się swoją sałatką.

  Siedzieli właśnie w przestronnej jadalni, której ściany pomalowane były na tak jasny, że mógłby podchodzić pod biały, kolor. Ich stolik stał na środku sali, mieli idealny widok na drzwi wejściowe. Gwar towarzyszący codziennym obiadom wcale im nie przeszkadzał, a wręcz przeciwnie, w większości przypadków to właśnie oni go tworzyli.

  — Stary, ciebie do reszty pojebało — mruknął Cellophane, nawet nie podnosząc wzroku znad swojego talerza. — Swoją drogą, Kurogiri robi się monotonny. Dzisiaj piątydzieńponaleśnikach i znowu sałatka! — wykrzywił usta w pełnym dezaprobaty grymasie, sceptycznie wpatrując się w nabitego na widelec pomidora.

  — Pewnie chce nas odchudzić. Mógłby trochę przyspieszyć tydzień, co nie? Zdążyłam już zapomnieć, jak smakuje czekolada — westchnęła Pinky, po czym cicho dodała: — No i ominęlibyśmy badania.

  Towarzyszący jej mężczyźni momentalnie ucichli. Wcale nie musiała tego mówić, wszyscy wiedzieli, że każdego piątegodniaponaleśnikach pacjenci dostawali wezwanie na obowiązkowe badania dotyczące ich mocy.

  Nikt nie lubił badań.

  — Ja może już pójdę, przejadłem się — mruknął Red Riot, nerwowo dotykając opaski na szyi.

  Za zaledwie kilka godzin miała zostać zdjęta, by doktor Shigaraki swoim uspokajającym głosem zapytał: ,,Jak ci minął tydzień, Red Riocie? Jesteś gotowy na dzisiejszą sesję?", po czym dodał: ,,Podobno Kurogiri szykuje na dzieńnaleśników coś specjalnego!". Wówczas on zawsze prosił go o kalendarz. (,,Chciałbym chociaż wiedzieć, jaki jest dzień tygodnia, proszę.") Shigaraki odpowiadał mu uśmiechem i cichym: ,,Mówiłem ci już, upływ czasu nie przynosi szczęścia, a wy macie czuć się tutaj szczęśliwi". Po tych słowach rozmowa się kończyła, a rozpoczynały uciążliwe próby zapanowania nad jego mocą.

  W domu Red Riota nie było idealnie, ale mimo wszystko kochał to miejsce. Kochał je i był w nim szczęśliwy. Każdy był.

  — Hej, hej, rodzinko! — przez głośniki wydobył się głos należący do doktor Togi. — Dzisiaj wyjątkowo to ja będę się z wami bawiła! — mówiła z przesadnym entuzjazmem, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. — Jak będziecie grzeczni, to wieczorem poopowiadamy sobie straszne historie, co wy na to? — Po sali rozległ się szmer wielu głosów, które przez liczebność zlały się w podekscytowane: ,,super!".

  Red Riot uśmiechnął się lekko na myśl o czekającym ich wieczorze. Może wcale nie będzie tak źle?

•h•e•l•p•

  — Odgarnij włosy. O, dobrze, dzięki. Jeszcze trochę w prawo — mówiła doktor Toga Himiko, majstrując przy jego opasce. — Okej, jeszcze chwila... i voilà!

  Kobieta z szerokim uśmiechem odłożyła przyrząd na szafkę stojącą obok fotela, na którym siedział, i, sięgając po strzykawkę, powiedziała:

  — Najpierw spróbuj samodzielnie utwardzić rękę, potem spróbujemy z tajemniczym eliksirem — pomachała mu fiolką z jakimś fioletowym płynem przed nosem.

  Red Riot posłusznie skupił siłę swojej dopiero co wyzwolonej mocy na ręce i z rosnącym napięciem czekał, aż ta stanie się twarda jak kamień. Gdy to nastąpiło, doktor Toga z radością klasnęła w dłonie. Chwyciła aparat, zrobiła kilka zdjęć, po czym z wyraźnym entuzjazmem uzupełniła dokumenty o dodatkowe informacje.

Otwarta klatka ||KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz