9 • nic niewarte ostrzeżenie

537 74 102
                                    

  Drzwi otworzyły się z hukiem, wpadając na ścianę, gdy Red Riot, głośno tupiąc, wparował do pomieszczenia... a dwie inne osoby w środku zastygły w bezruchu, ich twarze w wyrazie przerażenia.

  — Co wy... — zaczął Red Riot, ale gdy tylko zauważył przedmiot, który jeden z mężczyzn trzymał w rękach, pobladł z przerażenia. — O-oddawaj! — krzyknął, wyrywając mu nic innego, jak dziennik Eraserheada.

  Czuł, że jego wcześniejsza wściekłość ustępuje miejsca strachowi. 

  Shoto powiedział, że nic go nie obchodzą żadne próby ucieczki, więc najpewniej nikomu nie powie. Cellophane był jego przyjacielem, też raczej powinien nic nie wypaplać. A Deku? O Deku nie wiedział praktycznie nic, bo odkąd pojawił się w ośrodku, nie trzymał się ze zbyt wieloma osobami. Uśmiechał się często, był nieśmiały w stosunku do dziewczyn i ogólnie zdawał się być w porządku, ale czy można było mieć pewność, że nie zdecyduje się na powiedzenie doktorowi Shigarakiemu o dzienniku, a tym samym nie skaże Red Riota na śmierć?

  Zacisnął palce na okładce, wbijając przerażony wzrok w jasne deski podłogowe. Przełknął ślinę. Co miał im powiedzieć? Czy może jeszcze pozwolić sobie na jakieś wymówki? Powinien obrócić to w żart?

  — Red... w co ty się wpakowałeś? — wyszeptał w końcu Cellophane, podchodząc do przyjaciela i kładąc mu ręce na ramionach. — Wierzysz w to wszystko?

  Co robić, co robić... może powinien przełknąć dumę i skłamać? Nie, na litość boską, był mężczyzną, nie tchórzem! 

  — Tak — powiedział stanowczo, unosząc wzrok.

  Ich spojrzenia skrzyżowały się, a Red Riot starał się przekazać swoim tyle surowej determinacji i zdecydowania, ile tylko zdoła. Cellophane odpuścił pierwszy, odwracając się do Deku.

  — Myślę, że... że też byłbym skłonny w to uwierzyć. Te badania, izolacja... Deku? — zwrócił się do mężczyzny za nim, który roześmiał się nerwowo, bawiąc się palcami.

  — Nie jestem tu przecież zbyt długo, a... a takie wytłumaczenie wydaje się prawdopodobne — mruknął, po czym nagle wyminął Cellophane, podchodząc do Red Riota. — Ale skoro kłamali w tym przypadku... jak naprawdę było z Ground Zero? Wiesz, prawda?

  Red Riot powoli skinął głową, przenosząc wzrok z powrotem na Cellophane.

  — Wracałem od niego.

  — Chcesz mi powiedzieć, że on żyje?! — Mężczyzna otworzył szeroko oczy, zachłysnąwszy się powietrzem.

  — Ledwo.

  — Opowiedz nam o wszystkim — poprosił Deku, a Red Riot, choć niechętnie po zdarzeniu z Shoto, zgodził się na to.

  Gdy wreszcie udało mu się streścić wszystko, czego ostatnio się dowiedział, obaj, Deku i Cellophane, byli bladzi porównywalnie do ścian pokoju.

  — P-przecież to jest nieludzkie — wyjąkał w końcu Deku po chwili ciszy, ocierając mokre od łez policzki.

  — Więc chcesz stąd uciec... — mruknął Cellophane, kiwając głową. — Pomożemy ci. Bez względu na wszystko — dodał głośniej. — A przynajmniej ja pomogę.

  Red Riot skinął głową, po czym oboje spojrzeli na Deku, który głośno przełknął ślinę, wlepiając wzrok w dziennik Eraserheada, który leżał teraz spokojnie na szafce nocnej Cellophane, jakby wcale nie był główną przyczyną ich problemów.

  — Ryzyko jest ogromne, a szansa niepowodzenia jeszcze większa. — Pokręcił głową, uśmiechając się smętnie. — Na pewno chcemy to zrobić?

Otwarta klatka ||KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz