12 • szpieg w szeregach wroga

478 84 47
                                    

  Red Riot nie mógł się ruszyć. Czuł, że powinien teraz zerwać się i obezwładnić intruza bądź po prostu wykonać jego polecenie, ale po prostu nie mógł. Czuł się tak, jakby dostał paraliżu, z trudem przychodziło mu nawet oddychanie. Może właśnie dostał ataku paniki, bo jego największe obawy zaraz miały się spełnić?

  — Red Riocie, usiądź — powtórzył mężczyzna za nim, zdejmując dłoń z ramienia. W jego głosie nie słychać było nawet nuty groźby czy poirytowania, ale równie dobrze mogła to być, a raczej na pewno tym była, opanowana do perfekcji gra aktorska.

  Rozluźnił się nieco, gdy kontakt fizyczny został przerwany. Nieśpiesznie podszedł do ściany, pod którą stało łóżko Ground Zero i usiadł pod nią, oczywiście nie zbliżając się zbytnio do przerażonego nawet bardziej od niego mężczyzny.

  — Myślę, że doktorowi Shigarakiemu nie spodobałoby się to, że niszczysz efekt jego kilkuletniej pracy — rzucił doktor Shinso, którego twarz Red Riot zdołał zobaczyć dopiero teraz, opierając się o ścianę. — Te rozmowy z tobą na pewno wpłynęły na psychikę obiektu, najpewniej pozytywnie — mruknął lekceważąco, a Ground Zero widocznie spiął się jeszcze bardziej, gdy ten nazwał go ,,obiektem".

  Red Riot poczuł, jak zalewa go fala gniewu, który przez ostatnią dobę towarzyszył mu niemalże nieustannie.

  — To nie jest żaden obiekt — warknął, marszcząc brwi, czego doktor Shinso nie miałby szans zobaczyć, gdyby nie miał założonego noktowizora, identycznego do tego, którego wziął Red Riot.

  — Jest. I ty też.

  Przez moment było zupełnie cicho, Ground Zero drżał, wodząc po pomieszczeniu rozbieganym wzrokiem. Red Riot chciał go jakoś pocieszyć, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale... sam w to nie wierzył. Ostatnio za dużo rzeczy szło nie tak, podświadomie obawiał się, że kiedyś doktor Shigaraki jego także będzie nazywał Szaleńcem.

  — Kto jeszcze wie? — zapytał Shinso po chwili. 

  No tak, ich też chce przydybać, domyślił się Red Riot i przybrał buńczuczną minę. Nic nie powie. 

  — Dowiem się i bez twojej pomocy. — Wzruszył ramionami, gdy nie otrzymał odpowiedzi. — Tak jedynie polepszyłbyś swoją sytuację.

  — Wsypując przyjaciół?!

  Doktor Shinso uśmiechnął się, kiwając głową. Wyglądał tak, jakby właśnie dostał prezent na długo wyczekiwaną gwiazdkę.

  — Aha! Czyli jednak wtajemniczyłeś więcej osób! — zawołał triumfalnie, a Red Riot miał ochotę porządnie uderzyć się pięścią w czoło.

  Chyba najlepiej będzie, gdy będę milczał, postanowił, zaciskając wargi. Tak przynajmniej nic więcej ze mnie nie wyciągnie.

  — Teraz wysłuchaj mnie uważnie, a może oboje na tym skorzystamy — powiedział doktor Shinso, a Red Riot nie oponował, pamiętając o swoim postanowieniu. — Chcesz stąd uciec. Wykorzystasz do tego możliwie jak największą liczbę obiektów i obecnie badane moce, licząc na to, że razem uda wam się wyjść z tego bez szwanku — uśmiechnął się pod nosem, kręcąc głową. — Tak myślisz, prawda? Jakże naiwnie. Wiesz, czego potrzeba do wykonania jakiejkolwiek akcji? — Nie doczekawszy się odpowiedzi, kontynuował: — Planu i środków. Technicznie rzecz biorąc środki masz, ale planu nie. Improwizacją nic nie osiągniesz, a tylko zaszkodzisz sobie i przyjaciołom, jak to nierozważnie uczynił Ground Zero — orzekł, a wspomniany mężczyzna wzdrygnął się, usłyszawszy swoje imię. — Potrzebujesz informacji.

Otwarta klatka ||KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz