20 • słońce

390 78 80
                                    

  Na zewnątrz było cicho. Gdy Todoroki i Kirishima, za plecami mając wciąż rosnący pożar, wybiegli z budynku, wypadli na ogromny parking, który Kirishima pamiętał z tamtej nocy, gdy dostał się do ośrodka. Brama była otwarta, a przy niej stał doktor Shinso. Nie patrzył na nich, chyba nawet ich nie zauważył. Wzrok miał utkwiony w jakimś punkcie między drzewami i lekko się krzywił, nerwowo przekładając pęk kluczy z jednej dłoni do drugiej.

  — Shinso! — zawołał go Kirishima, a wtedy mężczyzna błyskawicznie się do nich odwrócił i odetchnął z ulgą.

  — Już się bałem, że tam utknęliście — mruknął, odsuwając się, by ich przepuścić. — Co się stało?

  Kirishima nerwowo zerknął na Todorokiego, który od ich wcześniejszej rozmowy nie odezwał się ani słowem. 

  — Mieliśmy... małe problemy z Shigarakim, ale...

  — Dabi był moim bratem — przerwał mu Todoroki, a Shinso uniósł brwi.

  — Naprawdę? Nie wiedziałem. A on...?

  — Nie żyje.

  Shinso skinął głową i zapatrzył się na budynek, który z zewnątrz nie wyglądał na miejsce, w którego wnętrzu właśnie trwa ogromny pożar. Cóż, pozory mylą.

  — Nie znałem go za dobrze, ale wydawał się nie być... specjalnie złym człowiekiem — mruknął w końcu, a Todoroki pokręcił głową.

  — Robił potworne rzeczy, ale nas uratował. Mnie i Kirishimę.

  — To rzeczywiście zmienia obraz — przytaknął Shinso, błyskawicznie domyślając się, kim jest Kirishima, po czym dodał: — Lepiej już chodźmy, wszyscy się niepokoją. 

  — Właśnie, gdzie jest reszta? — zapytał Eijiro, marszcząc brwi, choć pozostali mężczyźni wiedzieli, że tak naprawdę szuka tylko jednej osoby.

  — Ground Zero jest z nimi, spokojnie.

  — Bakugo Katsuki — poprawił go szybko Kirishima, a Shinso równie szybko zareagował:

  — Bakugo jest z nimi, tak. Wyglądał na raczej zadowolonego, ale wolałem zaczekać na ciebie, nim do niego podejdę. 

  — Dobrze zrobiłeś — mruknął Kirishima, starając się nie przywoływać w myślach obrazu Bakugo, który przy użyciu swojego daru wysadza Shinso w powietrze. — Co się działo, gdy mnie nie było?

  — Na początku wszyscy doskonale sobie radzili, Shigaraki niczego nie zauważył — mruknął doktor. — Cellophane i Earphone Jack wykonali kawał dobrej roboty, ale później ktoś zwrócił uwagę, że twoje badania chyba powinny się już skończyć. Oczywiście Shigaraki poszedł to sprawdzić i gdy zauważył Togę...

  — Swoją drogą, nieźle ją załatwiłeś — wtrącił Todoroki, a Kirishima uśmiechnął się niepewnie, zastanawiając się, czy to faktycznie była pochwała.

  — Tak, został z nią Twice, a Shigaraki pobiegł na górę. Kazał Overhaulowi i mnie uspokoić pacjentów, a Kurogiriemu iść po dokumenty, Dabi gdzieś przepadł... widzę, że masz te akta, więc zgaduję, że zdobył je siłą i ci dał? W każdym razie obezwładniłem Overhaula i razem z Deku wyjaśniłem reszcie, że musimy się ewakuować z budynku. Właśnie wtedy wbiegł Groun... Bakugo, mówiąc, że wybuchł pożar. Przyniósł klucz, więc kazałem wszystkim zdjąć opaski, choć niektórzy nie chcieli i panikowali. W każdym razie wzięliśmy zapasy, które przygotowaliśmy z Chargeboltem, i Deku wszystkich wyprowadził na polankę za tymi drzewami. Gdy nie wracałeś, Shoto zadeklarował się, że po ciebie pójdzie, a ja tu czekałem. To wszystko.

Otwarta klatka ||KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz