3 • sektor zakazany

690 93 36
                                    

  Na śniadaniu Red Riot był wyczerpany.

  Całą poprzednią noc myślał o historii Eraserheada i wsłuchiwał się w chrapanie śpiącego Cellophane. W efekcie był tak zmęczony i poirytowany, jak tylko było to możliwe.

  — Wiecie, Uravity mówiła mi, że Froppy powiedziała jej, że Creati dowiedziała się od Kurogiriego, że dzisiaj jest ładna pogoda i wypuszczą nas do ogródka! — zawołała Pinky na jednym wdechu, radośnie klaszcząc w dłonie.

  — Naprawdę? Niesamowicie! — Uradowany Chargebolt przez przypadek strącił ze stołu widelec, a ten z radosnym brzękiem upadł na podłogę. — No nie, muszę iść po nowy... — jęknął i podniósł sztuciec z posadzki.

  Podczas gdy Chargeblot zbierał się w sobie, by poprosić Kurogiriego o nowy widelec, Pinky i Cellophane kontynuowali rozmowę:

  — Myślisz, że będziemy grać w siatkówkę czy w kosza? — zapytał mężczyzna, pocierając podbródek.

  — Siatkówka była niedawno, raczej w kosza.

  — Chargebolt będzie zachwycony i tym, i tym — podsunął Red Riot, włączając się do rozmowy. Chciał choć na chwilę zapomnieć o dręczącym go problemie. — W obu się skacze.

  — No tak, doktor Shinso skacze wysoko — przytaknął Cellophane, a w tym samym czasie nadszedł wspomniany Chargebolt z nowym widelcem.

  Pinky uśmiechnęła się i, uprzednio skinąwszy na niego, odezwała się konspiracyjnym szeptem:

  — Doktor Shinso gra z nami w kosza, będziesz mógł się na niego gapić.

  Oczy mężczyzny szeroko otworzyły się w zachwycie.

  — Naprawdę?

  — Nie, wkręcają cię. Dzisiaj pilnują nas Twice i Dabi — odezwała się Earphone Jack, która ukradkiem podeszła do ich stolika. — A propo, Red, doktor Shinso chce, żebyś do niego przyszedł.

  Mężczyzna uniósł brwi i ze zdezorientowaniem spojrzał na przyjaciół, którzy wyglądali na równie zdziwionych, co on sam.

  — Ja? Po co? — wydusił w końcu, starając się ukryć rosnącą w nim panikę.

  A co jeżeli doktorzy już wiedzieli o dzienniku Eraserheada? Co będzie, jeśli postanowią go zabić za poznanie prawdy?

  — Nie mam pojęcia, ja tylko przekazuję. — Earphone Jack prędko odeszła do stolika swojego i Creati.

  Red Riot przełknął ślinę i wstał, zostawiając na wpół zjedzonego kotleta na talerzu.

  — Zazdroszczę ci, stary — mruknął Chargebolt, a jego przyjaciel posłał mu słaby uśmiech, po czym wyszedł z jadalni przez ogromne szklane drzwi, prowadzące do głównego holu na dolnym piętrze. 

  Były tam dwie czerwone kanapy, aktualnie wygaszony kominek, schody i kilka roślin doniczkowych, które Kurogiri darzył matczyną miłością. Oprócz tego znajdowały się tam jeszcze dwa wejścia, jedno prowadziło do ogrodzonego kratami ogródka, a drugie, zabezpieczone kodem, do innego korytarza, który z kolei prowadził do sektora badań, nieznanej nikomu części ośrodka, która mogła być gabinetem All for One'a, oraz kolejnych zabezpieczonych kodem drzwi, które prawdopodobnie były wyjściem z budynku.

  Red Riot z uśmiechem na ustach wyminął doktor Togę, która akurat spieszyła do jadalni, po czym wpadł po schodach na górę, do wspólnego salonu, gdzie czekał na niego zniecierpliwiony doktor Shinso.

  — Red Riocie, nareszcie jesteś! Muszę cię prosić o przysługę. — Mężczyzna mówił tak szybko, że ledwo dało się rozróżnić poszczególne słowa. — Widzisz, Kurogiri będzie bardzo zły, jeśli jeszcze bardziej się spóźnię na śniadanie, a zostawiłem w swoim gabinecie dokumenty, które mam dać doktorowi Shigarakiemu najpóźniej po śniadaniu właśnie. Więc, jakbyś mógł mu je zostawić... kod to: dwa, pięć, sześć, jeden, trzy. Zapamiętasz? Z góry dzięki — powiedział i zbiegł na dół, zanim Red Riot zdołał zrozumieć tę nietypową prośbę.

Otwarta klatka ||KiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz