Na śniadaniu Red Riot był wyczerpany.
Całą poprzednią noc myślał o historii Eraserheada i wsłuchiwał się w chrapanie śpiącego Cellophane. W efekcie był tak zmęczony i poirytowany, jak tylko było to możliwe.
— Wiecie, Uravity mówiła mi, że Froppy powiedziała jej, że Creati dowiedziała się od Kurogiriego, że dzisiaj jest ładna pogoda i wypuszczą nas do ogródka! — zawołała Pinky na jednym wdechu, radośnie klaszcząc w dłonie.
— Naprawdę? Niesamowicie! — Uradowany Chargebolt przez przypadek strącił ze stołu widelec, a ten z radosnym brzękiem upadł na podłogę. — No nie, muszę iść po nowy... — jęknął i podniósł sztuciec z posadzki.
Podczas gdy Chargeblot zbierał się w sobie, by poprosić Kurogiriego o nowy widelec, Pinky i Cellophane kontynuowali rozmowę:
— Myślisz, że będziemy grać w siatkówkę czy w kosza? — zapytał mężczyzna, pocierając podbródek.
— Siatkówka była niedawno, raczej w kosza.
— Chargebolt będzie zachwycony i tym, i tym — podsunął Red Riot, włączając się do rozmowy. Chciał choć na chwilę zapomnieć o dręczącym go problemie. — W obu się skacze.
— No tak, doktor Shinso skacze wysoko — przytaknął Cellophane, a w tym samym czasie nadszedł wspomniany Chargebolt z nowym widelcem.
Pinky uśmiechnęła się i, uprzednio skinąwszy na niego, odezwała się konspiracyjnym szeptem:
— Doktor Shinso gra z nami w kosza, będziesz mógł się na niego gapić.
Oczy mężczyzny szeroko otworzyły się w zachwycie.
— Naprawdę?
— Nie, wkręcają cię. Dzisiaj pilnują nas Twice i Dabi — odezwała się Earphone Jack, która ukradkiem podeszła do ich stolika. — A propo, Red, doktor Shinso chce, żebyś do niego przyszedł.
Mężczyzna uniósł brwi i ze zdezorientowaniem spojrzał na przyjaciół, którzy wyglądali na równie zdziwionych, co on sam.
— Ja? Po co? — wydusił w końcu, starając się ukryć rosnącą w nim panikę.
A co jeżeli doktorzy już wiedzieli o dzienniku Eraserheada? Co będzie, jeśli postanowią go zabić za poznanie prawdy?
— Nie mam pojęcia, ja tylko przekazuję. — Earphone Jack prędko odeszła do stolika swojego i Creati.
Red Riot przełknął ślinę i wstał, zostawiając na wpół zjedzonego kotleta na talerzu.
— Zazdroszczę ci, stary — mruknął Chargebolt, a jego przyjaciel posłał mu słaby uśmiech, po czym wyszedł z jadalni przez ogromne szklane drzwi, prowadzące do głównego holu na dolnym piętrze.
Były tam dwie czerwone kanapy, aktualnie wygaszony kominek, schody i kilka roślin doniczkowych, które Kurogiri darzył matczyną miłością. Oprócz tego znajdowały się tam jeszcze dwa wejścia, jedno prowadziło do ogrodzonego kratami ogródka, a drugie, zabezpieczone kodem, do innego korytarza, który z kolei prowadził do sektora badań, nieznanej nikomu części ośrodka, która mogła być gabinetem All for One'a, oraz kolejnych zabezpieczonych kodem drzwi, które prawdopodobnie były wyjściem z budynku.
Red Riot z uśmiechem na ustach wyminął doktor Togę, która akurat spieszyła do jadalni, po czym wpadł po schodach na górę, do wspólnego salonu, gdzie czekał na niego zniecierpliwiony doktor Shinso.
— Red Riocie, nareszcie jesteś! Muszę cię prosić o przysługę. — Mężczyzna mówił tak szybko, że ledwo dało się rozróżnić poszczególne słowa. — Widzisz, Kurogiri będzie bardzo zły, jeśli jeszcze bardziej się spóźnię na śniadanie, a zostawiłem w swoim gabinecie dokumenty, które mam dać doktorowi Shigarakiemu najpóźniej po śniadaniu właśnie. Więc, jakbyś mógł mu je zostawić... kod to: dwa, pięć, sześć, jeden, trzy. Zapamiętasz? Z góry dzięki — powiedział i zbiegł na dół, zanim Red Riot zdołał zrozumieć tę nietypową prośbę.
CZYTASZ
Otwarta klatka ||Kiribaku
Fiksi PenggemarRed Riot mieszkał w cudownym miejscu wraz z życzliwymi ludźmi, których nazywał rodziną. Wiódł szczęśliwe życie jak z bajki, nie znał smutku; upływ czasu stał się dla niego tylko mitem. Sprawujący pieczę nad jego doskonałym losem doktorzy byli troskl...