Drzwi do pokoju Red Riota i Cellophane uchyliły się nieznacznie, a w chwilę później wychynęła zza nich zielonkawa czupryna Deku, który ostrożnie wsunął do środka. Mężczyzna stanął na środku pokoju i ukrył twarz w dłoniach.
— Boże, co ja robię, co ja robię, co ja robię — mamrotał, kręcąc głową. — Nie mogę tak po prostu wchodzić do czyjegoś pokoju, tak nie można. Boże, co ja robię. Nie będę grzebać w czyichś rzeczach, to niemoralne — jęknął, odsuwając ręce od twarzy.
Przez chwilę stał w ciszy, omiatając pokój rozbieganym wzrokiem. W końcu jeszcze raz pokręcił głową i już miał wyjść z powrotem na korytarz, gdy za drzwiami usłyszał czyjeś kroki, najpewniej Chargebolta albo Shoto, którzy przecież mieszkali naprzeciwko.
Deku zastygł w przerażeniu, ale kroki na szczęście się oddaliły, nie kierując w jego stronę.
— W co ja się wpakowałem — jęknął, siadając na podłodze i opuszczając wzrok na podłogę.
I wtedy to zobaczył.
Spod materaca Red Riota coś wystawało. Coś czarnego i prostokątnego, co wyglądało jak...
— Dziennik! — szepnął podekscytowany Deku, wyciągając rękę po przedmiot.
Tak, nie mylił się. To był notes Eraserheada, który Red Riot czytał poprzedniej nocy w salonie części męskiej. Udało mu się, znalazł go.
Zapomniał o swoich wcześniejszych lękach, prędko podniósł się i usiadł na jednym z łóżek, w pośpiechu otwierając zeszyt na pierwszej stronie.
•h•e•l•p•
— Czy ty właśnie byłeś w sektorze zakazanym? — zapytał spokojnie Cellophane, a Shoto w fotelu za nim ukrył twarz za książką.
Red Riot przełknął głośno ślinę, przeklinając w myślach swojego pecha.
— Ja... ja nie...
— Czyś ty do reszty zwariował? — syknął Cellophane, przerywając mu. — Wiesz, która jest godzina? Nie było cię cały dzień, wszyscy się martwili, a tym byłeś tam? Dlaczego?! Skąd w ogóle znasz kod?!
— Szczerze powiedziawszy — wtrącił nagle Shoto, odkładając książkę obok i posyłając Red Riotowi przenikliwe spojrzenie — też chciałbym wiedzieć.
Tymczasem mężczyzna toczył w myślach prawdziwą krwawą bitwę. Miotał się pomiędzy powiedzeniem wszystkiego, a zachowaniem tego dla siebie. Tylko czy któraś opcja była dostatecznie dobra? Pierwszą odpowiedzią, którą miałby udzielić, byłby powód jego pobytu w sektorze zakaznym, tego był pewien.
Tak, pomyślał, na pewno się ucieszą, gdy usłyszą, że spotykam się z kimś, kogo uważają za psychopatę.
— Chciałem się zobaczyć z doktorem Shigarakim... — zaczął, trzymając się wymówki, którą podsunął Chargeboltowi.
— Tak? To dziwne, bo doktor Shigaraki cały dzień również cię szukał. Niesamowity zbieg okoliczności, nie uważasz? — warknął Cellophane, zakładając ręce i krzywiąc się, przez co wyglądał podobnie do Pinky, gdy ta się denerwowała.
Red Riota przeszły ciarki. Doktor Shigaraki go szukał.
Doktor Shigaraki go szukał.
— A... wiesz może, dlaczego mnie szukał? — rzucił, nerwowo rozglądając się po całym pomieszczeniu.
— Nie mam pojęcia, pewnie chodzi o badania, ale nie zmieniaj tematu!
— Kłócicie się? — dobiegł ich głos zza pleców Red Riota. Doktor Toga zamknęła za sobą drzwi od sektora zakazanego i uśmiechnęła się do nich radośnie, siadając na podłokietniku fotela Shoto. — Nie przeszkadzajcie sobie, chętnie posłucham!
CZYTASZ
Otwarta klatka ||Kiribaku
FanfictionRed Riot mieszkał w cudownym miejscu wraz z życzliwymi ludźmi, których nazywał rodziną. Wiódł szczęśliwe życie jak z bajki, nie znał smutku; upływ czasu stał się dla niego tylko mitem. Sprawujący pieczę nad jego doskonałym losem doktorzy byli troskl...