Kim jesteśmy?

234 16 1
                                    

Sakura nie wracając nawet na chwile do domu, natychmiast po wyjściu z gabinetu Hokage popędziła do placówki. Wparowała do swojego gabinetu, zarzuciła na siebie biały kitel, po czym niemal pobiegła do swoich pacjentów.

Nie ciężko się domyślić kogo postanowiła odwiedzić w pierwszej kolejności. Już po chwili stała pod drzwiami jednego z pokoi. Zapukała cichutko do środka. Było późne popołudnie, prawie wieczór i wiedziała, że chłopczyk może spać. Usłyszała ciche zaproszenie, po czym weszła do środka.

Przy łóżku obok okna siedziała dwójka dorosłych. Blondwłosa, wysoka i szczupła kobieta oraz wysoki, postawny mężczyzna o tym samym kolorze włosów co jego mniejsza wersja na łóżku.

Nie musiała zastanawiać się nas tym w którym momencie jej obecność została dostrzeżona, ponieważ chłopiec spojrzał na nią tymi swoimi wielkimi, niebieskimi oczami, które z zaskoczenia zrobiły się jeszcze większe. Szeroki uśmiech i iskierki radości w oczach zwiastowały tylko jedno.

- Sakura-san!- krzyknął, po czym natychmiast zerwał się z łóżka i dopadł do jej kolan. Sięgał jej do miednicy, dlatego szybko przykucnęła, by byli na podobnym poziomie i uściskała go mocno. Chłopczyk wczepił się drobnymi rączkami w jej biały fartuch na plecach. Objął ją ściśle swoimi drobnymi ramionkami za szyję i tak został. Sakurę wzruszył ten nagły wybuch entuzjazmu ze strony małego chłopca. Przez dłuższą chwile trzymała go mocno, po czym podniosła głowę i spotkała się ze spojrzeniem jego rodziców.

Po policzkach kobiety płynęły łzy, a mężczyzna trzymał ją za ramiona w geście wsparcia.

Różowo włosa próbowała się podnieść, lecz chłopczyk najwyraźniej nie miał jeszcze ochoty jej puszczać. Zawsze była z niego straszna przylepa. Chociaż kobieta, aż za dobrze wiedziała, że angażowanie emocjonalne jest zabronione w jej zawodzie. To nic nie mogła poradzić na to, że ten maluch skradł jej serce. Szczerze go pokochała i wyobrażała sobie, że chciałaby kiedyś mieć takiego synka.

Wzięła go na ręce i podeszła do jego rodziców. Czuła się trochę niezręcznie, kiedy dziecko nie chciało jej puścić, nawet wtedy, gdy jego własna mama próbowała uwolnić panią doktor od jego uścisku.

- Dzień dobry- przywitała się z nimi dopiero teraz.

- Cieszy nas pani widok, pani Haruno. Słyszeliśmy z mężem, że była pani nieobecna przez jakiś czas.

- To prawda, wykonywała pewną misję, ale już jestem z powrotem i w najbliższym czasie nigdzie się nie wybieram- oznajmiła z delikatnym uśmiechem.

- To my w takim razie nie będziemy przeszkadzać pani doktor. Poczekamy na korytarzu- oznajmiła kobieta, po czym oboje wyszli na zewnątrz.


Kiedy Sakura została już z maluchem sama, usiadła na łóżku obok niego i zapytała z ciepłym uśmiechem.

- Jak się dzisiaj czujemy kolego?

- Boli mnie- wskazał na lewą stronę klatki piersiowej- tutaj.

- Wiem, maluchu, wiem- powiedziała przełykając gorzkie łzy. To naprawdę było ciężkie widzieć pięciolatka w takim stanie.

- Pozwól, że cie zbadam, dobrze? Zobaczymy co da się z tym zrobić.

Chłopiec bez ociągania ściągnął górę od swojej piżamki i spojrzał na swoją ulubioną panią doktor.

Haruno pochyliła się lekko, po czym przyłożyła dłoń do jego drobnego serduszka. Natychmiast poczuła zbyt szybki puls, jak na tak małe ciałko. Skupiła się i już po chwili  jej dłoń zaczęła otaczać zielona poświata.

Nie pozwolę Ci odejść (SasuSaku)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz