Rozdział 4: Łukasz

3.2K 216 222
                                    

Zaparkowałem pod domem Marka i wysiadłem z auta. Podszedłem do drzwi. Nie użyłem dzwonka, bo nie chciałem obudzić jego rodziców. Więc wyjąłem telefon i zadzwoniłem do niego.

- Otwórz mi - powiedziałem.

- Już idę - rzucił i się rozłączył. Po chwili usłyszałam hałas za drzwiami i Marek je otworzył. - Cicho - szepnął. - Wszyscy śpią.

- Ok - odparłem. Wszedłem do środka i zdjąłem buty. Marek złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę schodów na górę, wcześniej zamykając drzwi. - To co się dzieje? - zapytałem, siadając na łóżku.

- To naprawdę skomplikowane - westchnął, siadając na przeciwko mnie. Patrzył na swoje dłonie. Wyłamywał palce. - Zakochałem się - szepnął. - W chłopaku, u którego nie mam szans.

- Skąd ta pewność? Rozmawiałeś z nim? Może wiesz? On ci powiedział, że mu się nie podobasz?

- Nie... Ale... Wydaje mi się, że wie, że mi się podoba - spojrzał mi w oczy. - Ale zupełnie to ignoruje. Traktuje jak kumpla.

- To może... Porozmawiaj z nim o tym? Powiedz mu co czujesz - zasugerowałem. Uśmiechnąłem się do niego lekko.

Marek nie należał do ludzi szczególnie nieśmiałych. Raczej miał odwagę sięgnąć po to co chciał mieć.

- Boję się... Bo jeśli on nic do mnie nie czuje... To... Stracę kumpla - wyszeptał.

- Nie stracisz - zapewniłem go. Marek spojrzał mi w oczy. Siedzieliśmy tak chwilę. Blondyn przyglądał mi się uważnie. Dałbym wszystko, aby móc znać jego myśli.

I w sumie znałem. A przynajmniej się domyśliłem, bo po chwili Marek uderzył mnie poduszką, co oznaczało, że zrozumiał co chciałem powiedzieć.

Zaśmiałem się, a on okładał mnie poduszką.

- Marek - śmiałem się. - Przestań.

- Dlaczego każesz mi się domyślać? - zapytał. - Nie mogłeś wprost powiedzieć?

- Uznałam, że tak... Będzie bardziej uroczo - wzruszyłem ramionami.

- Ty jesteś nienormalny - znowu uderzył mnie poduszką, więc mu ją zabrałem i pociągnąłem go na siebie. - Ty i te twoje podchody... I jeszcze jakiś psychopata mi zostawia karteczki.

- Co? - zaśmiałem się. Udawałem, że nie wiem o co chodzi. - Jakie karteczki?

- Zaraz ci pokażę - wstał i podszedł do biurka. - To w sumie urocze i słodkie... I cały czas pisze, że mnie kocha... Ale to też trochę niepokojące - wyjął wszystkie karteczki jakie ode mnie dostał.

Jak on mógł nie wpaść na to, że są ode mnie? Przecież to inteligentny chłopak.

- Nie mam pojęcia kto to - usiadł koło mnie. Udawałem, że to wszystko po raz pierwszy. W końcu spojrzałem mu w oczy i pochyliłem się w jego stronę. Przycisnąłem lekko usta do jego warg. Marek się nie odsunął, ale też nie wykonał żadnego gestu w moją stronę. Odsunąłem się i spojrzałem mu w oczy. Chłopaki zabrał mi kartki i rzucił je na podłogę, aby przysunąć się do mnie. Teraz to on złączył nasze usta. Przyciągnąłem go bliżej siebie i objąłem ramionami.

- Masz takie ładne usta - szepnąłem, przeciągając kciukiem po jego dolnej wardze. - Idealne do całowania - dodałem, a chłopak się zarumienił. - To teraz się ze mną umówisz? Na randkę?

- No jasne - zaśmiał się lekko i wpakował mi się na kolana żeby jeszcze raz mnie pocałować. Zaśmiałem się w jego usta i przytuliłem go do siebie mocno. - Musisz mi pomóc się dowiedzieć kto podrzuca te karteczki.

- No dobrze... Ale to może zaczniemy w poniedziałek, ok? - zaśmiałem się. On mnie zabije jak się dowie, że to ja. Ale mam zamiar jeszcze mu je podrzucać. Tak jak planowałem. Jeszcze trzy. I na czwartej podpiszę się swoimi imieniem i nazwiskiem.

No zabije mnie.

- Zostajesz ze mną jeszcze? Czy musisz jechać? - zapytał.

- Zostanę - dałem mu buziaka.

Wiem, że to jeszcze nie związek, ale zaczynamy się spotykać, wiemy co czujemy, więc jesteśmy na dobrej drodze.

Krótki, bo napisałam dziś w ch*j długiego shota, na którego zapraszam. Mój profil, książka z shotami i rozdział "doskonały part I".

I w sumie to dziś dopiero skończyłam świętować Sylwestra, a chciałam dać wam rozdział...

I wiem, że zjebałam to trochę, ale mam nadzieję, że jeszcze uratuję tą książkę 😂

PS. Kocham cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz