Obudziłem się przed Markiem, który spał zakopany w pościeli w moim łóżku. Poprawiłem kołdrę na jego ciele, bo chłopakowi zawsze było zimno rano i wstałem z łóżka. Założyłem na siebie szybko jakieś spodnie i wyszedłem z pokoju.
Zszedłem na dół do kuchni, aby zrobić nam kawę i coś na śniadanie. Nie miałem pomysłu, więc zastanawiałem się nad tostami francuskimi i zapiekankami z szynką i serem.
W końcu zdecydowałem się na zapiekanki, więc wyciągnąłem z lodówki to co mi potrzebne i odłożyłem na blat.
Nalałem kawy do kubka, posłodziłem i napiłem się, a potem zrobiłem nam zapiekanki i wstawiłem je do piekarnika. Kiedy myłem ręce, poczułem ramiona obejmujące mnie w pasie.
- Hej - szepnął Marek i musnął ustami moją łopatkę.
- Cześć, słoneczko - zakręciłem wodę i odwróciłem się do niego, łapiąc ścierkę. - Wyspałeś się? - pocałowałem go w czoło, wycierając ręce za jego plecami.
- Nom... Lubię z tobą spać - wtulił się we mnie mocno. Odłożyłem ściereczkę i objąłem go ramionami. Musnąłem ustami jego głowę, a on przytulił się do mnie mocniej. Przesunąłem dłońmi po materiale mojej koszulki na jego plecach i zatrzymałem je na biodrach chłopaka.
- Zrobić ci kawy? - zaproponowałem.
- Wszystko mnie boli - wyszeptał, a ja westchnąłem. - Jak powiesz, że sam tego chciałem to ci coś zrobię.
- Nie miałem zamiaru - przesunąłem delikatnie dłonią po jego pośladku, a on odsunął się trochę od mojego dotyku. - Mówiłem, że pasek to zły pomysł, kotku.
- Oj tam - stanął na palcach i dał mi buziaka. - Zrób mi tej kawy.
- To usiądź sobie, skarbie... Przynieść ci poduszkę? - zapytałem, a on uderzył mnie w ramię na co się zaśmiałem. - Poważnie mówię. Będzie ci wygodniej.
- Na kolana mnie weźmiesz - zdecydował, a ja tylko pokiwałem głową. Odsunąłem się od blondyna i zrobiłem mu kawę, a potem wyciągnąłem zapiekanki. Nałożyłem nam je i usiadłem przy stole, a Maruś wgramolił się na moje kolana. Widziałem jak się skrzywił, ale tylko przesunąłem dłonią po jego plecach i zatrzymałem ją nisko na jego krzyżu oraz musnąłem ustami jego szyję.
Chłopak cały czas, gdy jedliśmy, kręcił się na moich kolanach. Nie mógł znaleźć wygodnej i bezbolesnej pozycji.
Jednocześnie było mi go szkoda i mu współczułem, ale też mnie to lekko śmieszyło.
Gdy zjedliśmy, ja sprzątnąłem, a Marek poszedł na górę. Kiedy do niego dołączyłem, chłopak leżał na brzuchu na łóżku z pilotem w dłoni i skakał po kanałach. Położyłem się obok niego i zsunąłem się niżej, aby oprzeć policzek na jego pupie.
- Łukasz - zaśmiał się, a ja przesunąłem lewą ręką po jego lewym pośladku. - Nie obmacuj mnie, bo mnie boli - powiedział.
Przesunąłem głowę na jego lędźwie, a dłoń na udo i leżałem chwilę. Muskałem palcami jego skórę na udzie, dochodząc do krawędzi bokserek. Marek chichotał co chwilę.
W końcu podniosłem się i usiadłem na jego udach i położyłem dłonie na jego pośladkach.
- Aua - jęknął, a ja od razu przesunąłem je na jego plecy.
- Przepraszam - pochyliłem się i pocałowałem jego pośladek przez materiał bokserek. Chłopak zaśmiał się na ten gest, a ja złapałem gumkę jego bielizny i zsunąłem je pod jego pupę.
- Ej! Co ty? - zdziwił się, a ja ją popatrzyłem na jego skórę. Była dosłownie czerwono fioletowa. Pochyliłem głowę i złożyłem kilka pocałunków na jego pośladkach. - Wiesz co mówią o chłopakach, którzy całują swoją drugą połowę po pupie?
- Że bardzo kochają? - uśmiechnąłem się i podniosłem trochę.
- Że znają swoje miejsce - roześmiał się, a ja mu zawtórowałem.
- Przepraszam - szepnąłem i poprawiłem jego bieliznę. - Ale sam tego chciałeś - dodałem
- No wiem... Niczego nie żałuję - dodał, a ja położyłem się przy nim na plecach i założyłem ręce za głowę. - Ale chyba nie chcę tego powtarzać.
- Mam nadzieję - roześmiałem się. - Bo ja na pewno nie chcę.
Marek przysunął się do mnie i położył mi głowę na klatce piersiowej. Objąłem go ramieniem, a on się we mnie wtulił.
Leżeliśmy w łóżku prawie cały dzień. Wyszliśmy dopiero wieczorem. Marek wyciągnął mnie na spacer. Wiem, że blondyn bał się chodzić po zmroku, ale mówił też, że nie gdy jest ze mną i z tego względu to on zazwyczaj wychodził z inicjatywą spaceru.
Zaniosło nas do parku niedaleko. Marek tulił się do mojego boku, a ja obejmowałem ramieniem jego barki. Chłopak opowiadał mi o swojej rozmowie z Błażejem, kiedy ktoś nam przerwał.
- Łukasz! - odwróciłem się, a Marek objął mnie jeszcze mocniej. Chyba nie od razu rozpoznał Damiana.
- Nie wiem czy się cieszę na twój widok - oznajmiłem, a on podał mi rękę. Uścisnąłem jego prawą dłoń.
- Ja się cieszę. Powinniśmy pogadać - zauważył. Widziałem, że Marek chciał się odezwać, więc położyłem mu dłoń na ustach.
- To nie jest dobry moment - zauważyłem. - I nie mamy o czym gadać. Wszystko już ci powiedziałem.
- I musimy już iść - Marek popchnął mnie lekko, abym odsunął się od Damiana. - I nie będziecie rozmawiać - dodał i złapał mnie za rękę, a następnie pociągnął w stronę mojego domu. Zaśmiałem się i przytuliłem go, a potem wsunąłem dłonie tylną kieszeń jego spodni.
- Zazdrośnik - pocałowałem go w głowę.
- Boli mnie gdy tak robisz - oznajmił.
- Jak? Tak - złapałem go mocniej za tyłek.
- Łukasz! - podniósł głos, a ja się roześmiałem. - To nie jest zabawne!
- Trochę jest - śmiałem się, a on mnie od siebie odepchnął.
- Idź sobie.
- Mam wrócić do Damiana? - rzuciłem.
- Rób co chcesz - mruknął.
- To idę do niego - zatrzymałem się, a on zrobił jeszcze kilka kroków przed siebie.
- Debilu! - krzyknął na mnie. - Chodź tu! - odwrócił się do mnie.
- Po co? - stałem kilka metrów przed nim.
- No chodź! - krzyknął, a ja się zaśmiałem, a to jeszcze bardziej go wkurzyło. - Łukasz! Chodź!
Roześmiałem się znowu i podszedłem do niego. Objąłem go w pasie i mocno do siebie przytuliłem. Marek uderzył mnie w ramię i się przytulił.
- Kocham cię - pocałowałem go w skroń.
- Ja ciebie nie, debilu - uderzył mnie lekko w tył głowy. Zaśmiałem się i przytuliłem go mocniej, gniotąc lekko. Czekałem aż powie, że on mnie też, a gdy tego nie zrobił, dałem mu delikatnego klapsa. - Łukasz! Pojebało cię! - chciał się odsunąć ale mu nie dałem. - No kocham cię. Najbardziej na świecie.
- Możemy iść - oznajmiłem, a on się do mnie przytulił.
Przez chwilę szliśmy w ciszy aż w końcu Marek klepnął mnie w tyłek, więc moja dłoń zsunęła się po jego ciele i chciałem złapać go za tyłek, ale mnie powstrzymał.
- Łuki, nie... Boli mnie przecież.
- Dobrze - wsunąłem dłoń w kieszeni jego spodni. Marek wtulił się we mnie i powoli wracaliśmy do mnie do domu.
Chcecie epilog dziś w nocy czy jutro w dzień? Bo jeszcze może jeden rozdział i epilog.
CZYTASZ
PS. Kocham cię
FanfictionMarek to zwykły chłopak chodzący do liceum. Ma kilku przyjaciół i jest raczej lubiany. Łukasz chodzi do tej samej szkoły. I od dawna jest zauroczony Markiem. I chociaż wie, że podoba się innym to zawsze obawiał się powiedzieć Markowi co czuje. Zdoby...