Rozdział 5: Łukasz

3.5K 238 95
                                    

To w mediach to serial "Hit the floor", który bardzo polecam. Kocham Jude'a i Zero ❤️❤️❤️

W szkole byłem przed Markiem. Jak zawsze, bo chciałem mu podrzucić karteczkę. I tak zrobiłem. A potem siedziałem na ławce pisząc z nim. Uśmiechnąłem się tylko do telefonu.

Chłopak jak tylko przyszedł do szkoły, odnalazł mnie i podszedł z uśmiechem.

- Hej - rzucił, a ja się do niego uśmiechnąłem.

- Cześć - wyciągnąłem do niego rękę, a kiedy ją złapał, pociągnąłem go na ławkę. Usiadł przy mnie, a ja dałem mu buziaka. Na ustach Marka pojawił się uśmiech i przytulił się do mojej ręki, układając głowę na moim barku. - Wyspałeś się?

- Oczywiście, że nie - zaśmiał się. - Pisałeś ze mną prawie całą noc i zadajesz takie głupie pytania.

- Ja się wyspałem - wzruszyłem ramionami, a on się odsunął ode mnie.

- Niemożliwe - oznajmił, patrząc mi w oczy. - Idę po podręcznik - dał mi buziaka. - Zaraz wracam - wstał i podszedł do szafki. Otworzył ją i szukał podręcznika. Po chwili znalazł karteczkę. Rozłożył ją i przeczytał. Nie było tam napisane wiele.

Miłość jest bliżej niż możesz sobie wyobrazić. Masz ją na wyciągnięcie ręki tylko zacznij się dobrze rozglądać.

Wiesz kim jestem.

Ł.

PS. Kocham cię

Widziałem jak wsadził karteczkę do kieszeni, wziął podręcznik i zamknął szafkę. Podszedł do mnie i usiadł obok.

- Znowu karteczka - wyjął ją z kieszeni i dał mi ją. Nie był zadowolony, że ją znalazł.

Wziąłem od niego kawałek kartki i rozłożyłem ją. Przeczytałem to co napisałem dzisiaj rano i uśmiechnąłem się do niego.

- Nie uważasz, że to słodkie? - spojrzałem mu w oczy.

- No trochę tak, ale... Nie chcę ich dostawać - oznajmił i zabrał mi ją.

- Marek... - zacząłem, ale nie dane mi było dokończyć, bo rozległ się głos Tomka.

- Łukasz! - wydarł się od wejścia. Spojrzałem na niego. Podbiegł do nas. - Cześć, Marek - rzucił i złapał mnie za bark. - Chodź. Już - pociągnął mnie do pionu.

- Ale o co chodzi? - zaśmiałem się.

- Oddam ci go zaraz - zwrócił się do Marka i popchnął mnie w stronę wyjścia.

Tomek ciągnął mnie za sobą za szkołę. Tam mnie puścił i wyciągnął papierosy z kieszeni. Dał mi jednego, sobie też wziął i odpalił go. Wziąłem od niego zapalniczkę i odpaliłem szluga.

- Co się dzieje?

- Dotarło dziś coś do mnie - oznajmił.

- Co takiego? - zmarszczyłem brwi.

- Chyba podoba mi się chłopak - szepnął.

- Chyba?

- No bo... Kurwa - westchnął i spojrzał w niebo. - Podoba mi się... Nie spałem całą noc przez to i myślałem i...

- Kto ci się podoba? Chyba nie Kuba? - upewniłem się.

- Nie, no co ty - zaśmiał się. - Nie o niego chodzi.

- To o kogo? - zaciągnąłem się papierosem.

- Ale nie będziesz się śmiał? - upewnił się.

- Nie będę - zapewniłem go.

- Chodzi o Błażeja - wyszeptał, a ja się uśmiechnąłem.

- Równy gość - przyznałem.

- Nooo... Wychodziłem z nim trochę ostatnio... Załapaliśmy kontakt i... Fajny jest - uśmiechnął się lekko. Zgasił papierosa. - Nie wiem jak mu to powiedzieć.

- Nie karteczkami - zaśmiałem się. - To nie był najlepszy pomysł. Marek nadal nie wie, że to ja... Chociaż zaczynamy się już spotykać. Trochę boję się przyznać.

- Ja pierdolę, stary - Tomek uderzył się otwartą dłonią w czoło. - Weź ty mu po prostu powiedz i tyle. Bo do chłopaka chyba to nie dotrze.

- Chyba nie będę miał wyjścia.

- Idę do szkoły - wsadził ręce do kieszeni. - Idziesz?

- Zapalę jeszcze jednego - odparłem, wyciągając fajki z plecaka.

- Dobra. Na razie - odszedł, a ja odpaliłem papierosa.

Stałem oparty o ścianę i zaciągnąłem się papierosem. Odchyliłem głowę do tyłu i wypuściłem dym z płuc.

- To strasznie nie zdrowe, Łuki - usłyszałem głos Marka. Odwróciłem głowę. Chłopak podszedł do mnie i zatrzymał się tuż przy mnie.

- Wiem o tym - odparłem i znowu się zaciągnąłem. Wyciągnął do mnie rękę, a ja dałem mu papierosa.

- Nie paliłem nigdy, wiesz? - rzucił i przysunął się do mnie.

- Coś ci pokażę - wziąłem od niego papierosa i zaciągnąłem się dymem. Przycisnąłem usta do jego, a on rozchylił lekko wargi, więc wypuściłem dym do jego ust. - Nie zaciągaj się - poradziłem, a Marek pokiwał głową i powtórzył to co ja zrobiłem. Uśmiechnąłem się i wypuściłem dym w powietrze.

- Chyba powinniśmy wracać do szkoły - zauważył.

- Nie masz ochoty na wagary? - zapytałem. Raz chyba nie zaszkodzi. Raczej nie wagarowałem. Marek też nie.

- Nie wiem czy to dobry plan.

- Masz dziś jakiś sprawdzian? - zgasiłem papierosa.

- Nie.

- No to bardzo dobry - złapałem go za rękę i pociągnąłem w stronę mojego auta. A w sumie rodziców, ale tylko ja nim jeżdżę. Otworzyłem Markowi drzwi od pasażera, a gdy wsiadł, przeszedłem na stronę kierowcy i zająłem miejsce na kierownicą. Odpaliłem silnik i wyjechałem z parkingu.

- Co będziemy robić? - zapytał.

- Hmm... Pojedziemy do mnie? - zaproponowałem. - Albo zapraszam cię na kawę i gofry? A potem pojedziemy do mnie.

- Tak może być. Lubię gofry - odparł z uśmiechem.

- Chyba będę musiał nauczyć się robić... Nie umiem w ogóle gotować... Nic a nic - spojrzałem na niego.

- Ja też nie jestem mistrzem.

Pojechaliśmy do jednej z kawiarni niedaleko mnie. To znaczy samochód zastawiliśmy u mnie pod domem i poszliśmy na spacer do kawiarni.

Marek miał dziś bardzo dobry humor. Cały czas żartował i śmiał się ze mnie na co tylko przewracałem oczami.

Jeśli Marek ma dobry humor to ja też taki mam.

PS. Kocham cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz