Rozdział 14: Marek

3K 177 115
                                    

Nie spałem prawie całą noc. Cięgle myślałem o tym, że Łukasz całował się z Karoliną. W sumie nie widziałem wszystkiego, ale... Cholera! Trzymał ją przy sobie za biodra. A ona miała ręce na jego piersi. Nie wyglądała jakby jej się to nie podobało!

Zwlokłem się z łóżka i zszedłem na dół. Rodziców oczywiście nie było. Nie byłem tym w ogóle zdziwiony. Ani trochę.

Zjadłem jakieś szybkie śniadanie, a w sumie to wypiłem tylko kawę, bo nie dałem rady nic zjeść.

Nie mogłem uwierzyć, że Łukasz mi to zrobił. I Karolina! Jak oni mogli?!

Byłem wściekły na niego! I na nią! Nie rozumiałem dlaczego to zrobił?!

Zadzwonił mój telefon. Trochę się zdziwiłem, bo nie oczekiwałem, że ktoś się będzie teraz odzywał. Poszedłem do swojego pokoju i wziąłem smartfon. Jakiś obcy numer. Odebrałem.

- Halo?

- Dzień dobry, paczka, którą pan zamawiał będzie dostarczona za jakieś 20 - 30 minut - oznajmił jakiś mężczyzna.

- Jasne, ok.

- Mam rozumieć, że będzie pan w domu, aby odebrać? - dopytał.

- Tak, będę.

- Do widzenia - rozłączył się.

Rzuciłem telefon na łóżko i poszedłem się ubrać i ogarnąć. Akurat jak skończyłem, zadzwonił dzwonek do drzwi. Zszedłem na dół i poszedłem otworzyć. To oczywiście był kurier, który dostarczył mi paczkę, którą zamówiłem, a mianowicie klawiaturę do komputera.

Gdy zamknąłem ponownie drzwi, zobaczyłem karteczkę, która leżała na płytkach. Schyliłem się i podniosłem ją. Poszedłem do salonu, gdzie odłożyłem paczkę i rozłożyłem karteczkę.

A ty jesteś moim pierwszy oddechem, moim smutkiem i grzechem, moim każdym uśmiechem.
A ty jesteś moją nieskończonością, mym spokojem i złością, mą największą miłością.

A ty jesteś moją drogą do chmur, moim niebem bez dziur.
A ty jesteś każdym kolejny tchem, każdym udanym dniem.

Jesteś moim marzeniem, mojego życia spełnieniem*.

Twój Łukasz

PS. Kocham cię

Uśmiechnąłem się do siebie mimowolnie, ale to nie zmieniło tego, że byłem na niego wściekły. Oczywiście nie wyrzuciłem tej karteczki, ale zaniosłem ją na górę i włożyłem za krawędź ramki, gdzie miałem zdjęcie z Łukaszem.

Postanowiłem do niego zadzwonić potem, najpierw chciałem schować tą paczkę. Zszedłem na dół, po drodze powrotnej do mojego pokoju, rozpakowałem ją, a potem wyrzuciłem karton. Od razu chciałem iść wywalić śmieci, więc wziąłem worek i w kapciach wyszedłem do śmietnika.

A na chodniku przy parkanie zobaczyłem zaparkowany samochód Łukasza.

Zamarłem na chwilę, gapiąc się na niego. Chłopak siedział z rękami na kierownicy, a na dłoniach miał opartą głowę.

Wywaliłem śmieci i podszedłem do auta. Chłopak nawet nie drgnął.

Boże, a jak coś mu się stało?!

Zapukałem w szybę, a chłopak poderwał gwałtownie głowę. Spojrzał na mnie zaskoczony. Zobaczyłem jakie ma podkrążone oczy.

Brunet wysiadł i zanim zdążyłem się do niego odezwać, złapał mnie za ręce i ukląkł przede mną.

PS. Kocham cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz