Rozdział 13: Łukasz

2.9K 187 128
                                    

Siedziałem na ławce w szkole, trzymając rękę na kolanie Marka, który opierał głowę na moim ramieniu i słuchał mojej rozmowy z Błażejem i Oskarem.

Śmiałem się, kiedy Duszyński opowiadał o swojej wczorajszej randce. Dziewczyna była jakaś nienormalna z tego co mówił, bo znała każdy szczegół z jego życia.

- No słuchaj - zaśmiałem się. - Dziewczyna się przygotowała. Zrobiła rozeznanie, a ty się czepiasz.

- Człowieku!!! Ona wiedziała wszystko! Nawet mój rozmiar buta! - podniósł głos, a Błażej zaśmiał się głośno.

- A zaliczyłeś chociaż? - chciałem wiedzieć. Marek podniósł głowę z mojego ramienia i popatrzył na mnie. - O co chodzi? - zapytałam mojego chłopaka.

- No tak - Oskar odpowiedział na moje pytanie. Marek spojrzał na niego zaskoczony. - Nie mogłem nie skorzystać jak sama na mnie właziła.

- Nie wierzę - westchnął Marek. - No naprawdę.

- Maruś... Nie każdy od razu spotyka miłość swojego życia - roześmiał się Błażej.

- Właśnie, skarbie - objąłem go ramieniem. - Przecież wiesz - pocałowałem go w skroń.

- Nie chodzi mi o to, że masz trzymać cnotę dla tej jedynej, ale o to, że wykorzystałeś tą dziewczynę - oznajmił.

- Do niczego jej nie zmusiłem. Sama się na mnie pchała.

- Ale ona pewnie sądziła, że z tego coś będzie... A ty po prostu chciałeś zaruchać.

- Nic jej nie obiecywałem i...

- Zaraz wracam - wstałem z ławki i ruszyłem w stronę Karoliny, która stała przy swojej szafce z jakąś koleżanką.

Już od kilku dni ją obserwowałem. Zauważyłem, że coś jest nie tak, i że brunetka unika mnie trochę. No i jest strasznie smutna. A jest moją przyjaciółką, więc jeśli mogę to chcę jej pomóc.

- Cześć, dziewczyny - zatrzymałem się przy nich.

- Hej - Karolina się lekko uśmiechnęła. - Gdzie masz Marka?

- Z chłopakami jest. Możemy pogadać? - zapytałem. Uśmiech od razu zszedł z jej twarzy.

- Coś się stało? - zmarszczyła brwi.

- Chodź - złapałem ją za rękę i pociągnąłem do wyjścia ze szkoły. Poszliśmy za budynek, gdzie zatrzymaliśmy się przy starym murku, który kiedyś był płotem. - Co się dzieje? - popatrzyłem jej w oczy. - Nie mów, że nic, bo widzę - położyłem dłonie na jej ramionach.

- Nie mogę - w jej oczach stanęły łzy. - Nie mogę ci powiedzieć.

- Mała - położyłem dłonie na jej szyi i pogłaskałem ją kciukami po policzkach. - Jesteśmy przyjaciółmi, tak?

- No tak, ale... - po jej policzku spłynęła łza, więc ją starłem. Opuściłem ręce i włożyłem je do kieszeni spodni.

- Więc? Przecież wiesz, że nie będę cię oceniał... Po prostu wysłucham i postaram się ci pomóc.

- Nie możesz, bo...

- Bo? - naciskałem.

- Tylko się na mnie nie wściekaj - poprosiła.

- No dobrze, ale... - nie zdążyłem dokończyć, bo dziewczyna przycisnęła usta do moich warg. Od razu złapałem ją za biodra i odepchnąłem od siebie lekko.

- Co wy robicie?! - podniosłem wzrok i zobaczyłem Marka.

- Już ci mówię, wiem jak to wygląda - ruszyłem w jego stronę, olewając Karolinę.

- Tak? - zakpił i nie dał mi się złapać za rękę.

- Marek, wyjaśnię ci to - ponownie chciałem go złapać za rękę. - To naprawdę nie tak jak wyglądało - chwyciłem go za nadgarstek.

- No to jak?! Jak wyjaśnisz to, że mój chłopak właśnie całował moją przyjaciółkę?!

- Nie całowałem jej! - podniosłem głos. - Maruś...

- Zostaw - wyrwał mi rękę i odwrócił się, aby odejść. Od razu ruszyłem za nim.

- Kochanie, proszę - szedłem obok niego. - Ja naprawdę mogę to wyjaśnić.

- Co ty chcesz wyjaśniać?! Całowałeś moją przyjaciółkę! - krzyknął na mnie.

- Nie całowałem, to nie tak.

- Nie dotykaj mnie! - wyrwał mi rękę. - I mnie zostaw! Daj mi spokój! - poszedł w stronę wyjścia z terenu szkoły. Stałem chwilę patrząc na niego.

Nie mam pojęcia jak mu to wyjaśnić. Przecież, kurwa, nie zrobiłem nic złego!

Chyba powinien dać mu chwilę żeby się uspokoił, a potem spróbować z nim na spokojnie porozmawiać.

Nie widzę innego wyjścia. Teraz nie da sobie nic powiedzieć. Myśli, że go zdradziłem, całując się z Karoliną.

Ostatni raz chcę komuś pomóc. Ostatni raz. To się zawsze źle kończy. Zawsze, kurwa.

Po powrocie do domu nie mogłem sobie znaleźć miejsca. Cały czas wydzwaniałem do Marka, ale on odrzucał moje połączenia. Nie odpisywał na SMS-y i wiadomości na messengerze.

Chciałem do niego jechać, więc to zrobiłem, ale nie wpuścił mnie nawet do domu. Nie chciał ze mną gadać i mnie widzieć.

Więc postanowiłem dziś dać mu spokój i porozmawiać z nim jutro z samego rana.

PS. Kocham cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz