Rozdział 20

460 33 2
                                    

MICHAŁ

Budzą mnie promienie słoneczne wpadające przez niezasłonięte okno. Przez chwilę jestem zdezorientowany. To nie jest moja sypialnia. Dlaczego śpię w pokoju gościnnym? W następnej sekundzie przypominam sobie wydarzenia z ostatniej nocy. 

Spoglądam w bok i widzę śpiącą Teresę. We śnie dziewczyna wygląda strasznie młodo i dziecinnie, jakby miała siedemnaście, a nie dwadzieścia pięć lat. Ciemne rzęsy rzucają cienie na zaróżowione snem policzki, a miękkie pasma długich włosów są rozrzucone na białej poduszce. Przypominam sobie jej słodycz, i to jak mi zaufała. Te wspomnienia wywołują dziwne uczucie w mojej klatce piersiowej. Ostrożnie ujmuję w palce kosmyk ciemnych włosów, są niesamowicie miękkie w dotyku i pachną jakimiś kwiatami. Zaciągam się tym zapachem zastanawiając się dlaczego nie mam ochoty uciec z łóżka, jak to się zazwyczaj dzieje po nocy spędzonej z kobietą. Tylko, że Teresa nie jest jakąś tam panienką wyrwaną w barze. Przeszła przez piekło i wciąż jest w niebezpieczeństwie. Kiedy myślę, że jakiś psychol miał ją w swoich brudnych łapach i mógł ja skrzywdzić, albo jeszcze gorzej, zamordować, krew gotuje mi się w żyłach. Naprawdę muszę się skupić na zapewnieniu jej bezpieczeństwa.

Z tą myślą ostrożnie wstaję z łóżka i chwytam z podłogi lekko wilgotny ręcznik. Ruszam do łazienki, żeby się odświeżyć, a potem odwiedzam swoją sypialnię, aby narzucić na siebie jakieś ciuchy.

Właśnie jestem w kuchni i nastawiam ekspres do kawy, kiedy słyszę szelest na korytarzu i widzę Teresę zawiniętą w prześcieradło. 

- Dobrze spałaś? - Pytam, a ona kiwa  głową z uroczym rumieńcem na policzkach. - Masz ochotę na kawę? - Odpowiada ponownym skinięciem. - Kot ukradł ci język? - żartuję, a ona mocniej się rumieni.

- Chciałam cię przeprosić za ostatnią noc. - szepcze.

Moje brwi wędrują do góry ze zdziwienia. - Nie mam pojęcia, za co miałabyś mnie przepraszać. -Mówię podając jej kubek z kawą.

Teresa upija łyk zanim unosi wzrok. - Za moją histerię i wszystko, co się później wydarzyło.

- A co się wydarzyło? - pytam obserwując jak dziewczyna skręca się z zażenowania. Postanawiam skrócić jej cierpienie. - Słuchaj, oboje jesteśmy dorośli i nikt nikogo do niczego nie zmuszał. Zresztą ja się nie skarżę, mam nadzieję, że tobie też było przyjemnie.

Dziewczyna milczy wpatrując się w kubek z kawą. Wyjmuję go z jej dłoni i odstawiam na blat kuchenny. Potem chwytam ją za ręce i przyciągam bliżej. Próbuje się opierać, ale to dla niej nieco to trudne, ponieważ łokciami przyciska prześcieradło do ciała. 

- Spójrz mi w oczy. - Proszę, a ona unosi wzrok. - Do niczego mnie nie zmusiłaś, ale mam wrażenie, że teraz żałujesz tego , co zaszło pomiędzy nami. Ja niczego nie żałuję i prawdę mówiąc już nie mogę się doczekać, żeby ponownie cię posmakować. Jesteś niesamowicie słodka. Uwielbiam w tobie wszystko, usta, oczy, piersi i tą smakowitą cipkę. - Widzę, jak rozszerzają się jej źrenice. - A teraz uciekaj do łazienki zanim posadzę cię na blacie i zjem na śniadanie. 

- Nie zrobiłbyś tego - sapie cofając się o krok.

- Nie testuj mnie dziewczyno - ostrzegam, a ona czmycha na korytarz. Zaczynam się śmiać, czując w sobie dziwną lekkość.

&&&

TERESA

Boże, co ja mam teraz zrobić?  Pytam sama siebie. 

W kuchni zachowałam się jak zgorszona pensjonarka. I te rumieńce, dlaczego muszę się tak łatwo czerwienić, to zawsze było moją zmorą? Czy on naprawdę powiedział, że ma na mnie ochotę? A co ze mną? Dopiero co zakończyłam jeden związek, czy powinnam ładować się w kolejny? 

Kto mówi o związku, idiotko?  Według niektórych to nawet nie był seks . Ponoć bez penetracji się nie liczy. Jezu, niech ktoś mnie zabije za głupie myśli. 

Po chłodnym prysznicu dochodzę do wniosku, że popłynę z falą i niech się dzieje wola nieba. Jeśli Michał ma na mnie ochotę, to czemu nie? Kimże jestem, żebym miała opierać się takiemu mężczyźnie. O konsekwencjach pomyślę jutro.

Wychodzę z łazienki i czuję zapach grzanek i smażonego bekonu. To ideał faceta, orgazm w nocy i śniadanie rano. Jaka kobieta mogłaby na to narzekać?

Wchodzę do kuchni, a Michał wita mnie uśmiechem. Odpowiadam mu tym samym.

- Siadaj i częstuj się, bo wystygnie. - Gestem wskazuje na talerz pełen grzanek z chrupiącym bekonem, obok którego stoi miseczka wypełniona rzodkiewkami. - Zrobiłem ci też drugą kawę. Chcesz do niej cukru albo mleka?

- Poproszę z mlekiem i łyżeczką cukru. - Odpowiadam sięgając po grzankę.

Michał doprawia kawę zgodnie z moją prośbą, a potem podaje mi kubek i siada obok mnie na wysokim stołku przy blacie kuchennym. Sięga po grzankę i przez chwilę jemy w zgodnym milczeniu.

- O dziesiątej musimy wyjść z domu. - Informuje mnie kiedy już przełknęliśmy ostatnie kęsy śniadania. Pojedziemy na ulicę kazimierską.

- Na kazimierską. Po co? - Pytam upijając łyk kawy.

- Ponieważ właśnie tam zostałaś potrącona przez samochód. Miejmy nadzieję, że okolica wyda ci się znajoma i może odnajdziemy dom, w którym byłaś przetrzymywana. Dobrze, że pogoda się poprawiła i już nie pada. 

- Tak, może wreszcie zrobi się cieplej. - Wstaję, żeby umyć kubek, ale Michał wyjmuje mi go z ręki. 

- Wstawię go do zmywarki, idź proszę założyć kurtkę i buty. 

Czekam na niego w przedpokoju. Po chwili dołącza do mnie. Wsuwa buty na nogi i przyklęka, żeby zawiązać sznurówki. Podczas tej czynności na chwilę unosi wzrok i spogląda mi w oczy. Widząc moją poważną minę prostuje się i podchodzi do mnie. Ujmuje moją twarz w swoje dłonie. - Wszystko będzie dobrze, nie martw się mówi. - Po czym muska moje wargi słodkim pocałunkiem.


Ucieczka z ciemności (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz