Rozdział 43

381 23 2
                                    

Michał

Podpierając się na łokciu patrzę na pogrążoną we śnie twarz mojej kobiety. Z mojej strony siniak na prawym policzku jest niewidoczny, a jej skóra wydaje się anielsko nieskazitelna. Ściska mnie w dołku, kiedy przypominam sobie wydarzenia z wczorajszego popołudnia. W momencie, gdy usłyszałem jej krzyk zza zamkniętych drzwi, wróciło do mnie inne wydarzenie... kiedy ją zawiodłem.

Wdarłem się do rodzinnego domu Teresy, po tym jak jej ojciec zostawił mnie na wycieraczce, jak bezdomnego kundla, który przypadkowo się tam przyplątał i zobaczyłem ją leżącą na podłodze. Naprawdę musiałem zużyć wszystkie swoje zapasy opanowania, żeby nie zatłuc skurwysyna na śmierć. 

Dla mnie mężczyzna podnoszący rękę na kobietę, lub dziecko nie jest warty powietrza, które zużywa do oddychania, niestety w naszym kraju wciąż pokutuje pogląd, że kobieta powinna ulegać i być posłuszna ojcu i mężowi, jakbyśmy wciąż byli pogrążeni w mrokach średniowiecza. Te poglądy wyznają zwłaszcza mieszkańcy małych miejscowości, których życie kręci się pomiędzy kościołem, spożywczakiem, salonem fryzjerskim i ekranem telewizora. Podwójne standardy stanowią dla nich chleb powszedni. 

Postanawiam, że będę nakłaniał Teresę, żeby wniosła oskarżenie przeciwko swojemu ojcu. Łajdak nie powinien czuć się bezkarny nie ponosząc żadnej odpowiedzialności za lata stosowania dyktatu za pomocą pięści i obelg.

Dostrzegam, że powieki dziewczyny lekko drgają, po czym się unoszą ukazując lekko zamglone snem, błękitne tęczówki. 

- Hej - mówię składając delikatny pocałunek na jej czole. - Jak się czujesz?

W odpowiedzi uśmiecha się do mnie. - Całkiem dobrze, lepiej niż mogłabym się spodziewać biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się wczoraj. Chyba powinniśmy się zbierać. Nie chcę przebywać pod tym dachem dłużej niż to jest absolutnie konieczne. 

- Dobrze. Po drodze zajedziemy na jakieś śniadanie, a potem odwiedzimy posterunek policji. Powinnaś złożyć zeznania. - Oznajmiam, a ona się spina.

- Zgadzam się na śniadanie, ale nie chcę składać zeznań obciążających ojca. Chyba już ci to wczoraj powiedziałam.

- Pozwolisz, żeby mu to uszło na sucho? Mogłaś stracić dziecko. Chcesz, żeby ten damski bokser dalej wyżywał się na twojej matce, kiedy stąd wyjedziesz?

- Słuchaj... nie wiesz jak to jest. Matka mi za to nie podziękuje, bo jest uzależniona od ojca psychicznie i finansowo. Gdyby tak nie było już dawno by się z nim rozstała. Zawsze stawiała go na pierwszym miejscu, przede mną i Beatą, nieustannie usprawiedliwiała jego postępki. To mnie i moją siostrę obwiniała za jego wybuchy gniewu. Według niej byłyśmy nieposłuszne i krnąbrne, za co ojciec zmuszony był nas karać. Twierdziła, że gdyby nie my, ona również nie byłaby tak często karcona za to, że była złą matką. Wiem, że ona na swój sposób nas kocha, jednak jego kocha bardziej.

Patrzę na Teresę i widzę łzy zbierające się w kącikach jej oczu. Postanawiam niezwłocznie ją stąd zabrać. Nie chcę, żeby złe emocje wypełniające to miejsce nawet chwilę dłużej oddziaływały na nią i nasze dziecko.

- Ubieraj się kochanie, wracamy do domu. - Pochylam się i muskam ustami jej wargi. 

Uśmiecha się do mnie z wdzięcznością w oczach. - Dziękuję - szepcze.

- Nie dziękuj mi, gdyby to ode mnie zależało twój ojciec nie wyszedłby z pierdla. - Rzucam ze złością. - Uważam, że robisz błąd puszczając mu to płazem.

***

Po około piętnastu minutach schodzimy na dół. Tam czeka na nas niespodzianka. Siostra Teresy siedzi obok ich matki na wysłużonej wersalce. Starsza kobieta wygląda na pokonaną, jej poznaczone zmarszczkami bólu policzki zalewają łzy. 

Ucieczka z ciemności (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz