ROZDZIAŁ 52

335 17 1
                                    

TERESA

Czubkami palców wskazujących ocieram łzy spływające mi z kącików oczu. Nie chcę ponownie poddać się beznadziei. Ten tydzień okazał się dla mnie ekstremalnie trudny. Codziennie odwiedzam Michała w szpitalu. Patrzenie na jego pozbawioną wyrazu, bladą twarz jest wysiłkiem niemal ponad moje siły. Mimo to mówię do niego i trzymam go za rękę. Opowiadam o naszym dziecku i planach na przyszłość. Pragnę, żeby moje słowa przyciągnęły jego duszę z powrotem. Przypominam mu, jak bardzo jest nam potrzebny.  Jak bardzo go kocham. Nie potrafię poradzić sobie z tym, że on... zawsze taki silny... teraz leży tu na granicy życia i śmierci.

Lekarze twierdzą, że wkrótce powinien wybudzić się ze śpiączki, jednak mówili to samo wczoraj, a także przedwczoraj. Pragnę im wierzyć, mimo to moje obawy są silniejsze. We wtorek byłam na USG, towarzyszyła mi mama. Położna zapytała, czy chcę poznać płeć dziecka. Odmówiłam. Serce ścisnęło mi się z żalu, ponieważ to Michał powinien być tam ze mną, a poznanie płci naszego malucha bez niego, wydało mi się zdradą. Ważny dla mnie był tylko fakt, że dziecko jest zdrowe. 

Teraz siedzę na twardym, plastikowym krześle w korytarzu przełykając łzy, ponieważ zostałam wyproszona z sali Michała na czas obchodu lekarskiego.  Odkąd został ranny prawie nie śpię, co noc towarzyszą mi koszmary, w których prześladuje mnie Wilczyński. Scenariusze bywają różne, ale na końcu zawsze zostaję skrzywdzona, a Michał ranny lub martwy. Budzę się z rozrywającym duszę szlochem, by stwierdzić, że rzeczywistość wcale nie jest jaśniejsza. 

Daniel jest dla mnie ogromnym wsparciem, w zasadzie to wspieramy się wzajemnie. Dostrzegam zżerające go poczucie winy. Wiem, że poprosił Ankę o przesunięcie daty ślubu, ponieważ Michał miał być jego świadkiem. Jej reakcja zaskoczyła nawet mnie. Mam świadomość, że od miesięcy planowała tą uroczystość i wystawne wesele, jednak nie okazała swojemu narzeczonemu nawet odrobiny empatii. Zalała go powodzią wyrzutów i pretensji, za nic mając fakt, że Michał jest jego najlepszym przyjacielem, bratem z wyboru. Jej reakcja, oraz okoliczności postrzału przyjaciela sprawiły, że ten z natury pogodny mężczyzna zupełnie zamknął się w sobie. Przesiaduje przy łóżku Michała niemal tak samo długo, jak ja. Jutro powinien stanąć przed ołtarzem z wybranką swojego serca, jednak wszystko wskazuje na to, że ten ślub się nie odbędzie.  Czasem odnoszę wrażenie, jakby Danielowi ulżyło, że jego związek z Anką stanął pod znakiem zapytania. 

Wreszcie lekarze opuszczają salę mojego narzeczonego. Młody chirurg, który go operował odrywa się od pochodu białych fartuchów i idzie w moją stronę. 

- Stan Pana Ostrowskiego jest stabilny, więc możemy zacząć myśleć optymistycznie. - Zapewnia mnie z uśmiechem. - Odłączyliśmy go od płucoserca. Oddycha samodzielnie. Proszę się nie martwić, to szkodzi dziecku. Pani narzeczony jest silnym mężczyzną. Wkrótce powinien się wybudzić. Może pani już wejść do niego. - Lekarz klepie mnie po ramieniu i rusza by dołączyć do grupy swoich współpracowników, którzy właśnie wchodzą do kolejnej sali chorych. 

Podnoszę się z krzesła i wracam do Michała. Zauważam, że jego twarz nie jest już tak woskowo-blada. Chwytam go za rękę i przyciskam ją do swoich warg.

- Obudź się kochany, proszę. Jesteś mi... nam potrzebny - szepczę po raz kolejny powtarzając słowa płynące z głębi mojego serca. - Kocham cię, wróć do mnie, bardzo cię proszę. Tęsknię za tobą. 

Ktoś cicho otwiera drzwi, oglądam się przez ramię i widzę, że to Daniel. Przyjaciel Michała wygląda na skrajnie zmęczonego, ciemne koła pod oczami podkreślają bladość wyostrzonej stresem twarzy.

- Co z nim? - pyta przeczesując palcami i tak już zmierzwione blond włosy.

- Lekarz powiedział, że jest stabilny. Oddycha już samodzielnie. Ponoć niedługo powinien wybudzić się ze śpiączki,..

Ucieczka z ciemności (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz