ROZDZIAŁ 36

370 26 3
                                    

MICHAŁ

Nadszedł dzień rozprawy Bogdana Wilczyńskiego. Ze względu na drastyczny charakter popełnionych przez niego zbrodni, przewód sądowy ma się toczyć przy drzwiach zamkniętych. Jestem spięty, ponieważ wiem, że zobaczę ją po raz pierwszy od ponad dwóch miesięcy. 

Teresa jest głównym świadkiem oskarżenia w tej sprawie. 

To będzie dla niej traumatyczne przeżycie. Bardzo chciałbym móc ją wspierać w tej tak trudnej sytuacji, jednak ona całkowicie mnie odcięła. Nie odbiera, gdy dzwonię, ignoruje moje esemesy, jakby to, co było między nami nigdy się nie wydarzyło. Nie wiem, co poszło nie tak. Wydawało mi się, że przyjęła moje wyjaśnienia w sprawie nieporozumienia z Iloną. Jednak najwyraźniej nie zasłużyłem na jej wybaczenie. 

Teraz mam w stosunku do niej mieszane uczucia. Gdyby chociaż dała mi jakiś znak, jakiś punkt zaczepienia.  Czasami mam ochotę się poddać i spróbować o niej zapomnieć, ale wtedy przypominam sobie jak odgarniała włosy, jak trzymała kubek, jak się rumieniła, kiedy przyłapywałem ją na wpatrywaniu się we mnie.  Przypominam sobie jej słodki smak i ufność,  z jaką wtulała się w moje ramiona. Czułem się przy niej lepszy niż naprawdę jestem i lubiłem to uczucie. 

Siedzę na korytarzu przed salą rozpraw numer dziewięć, obok Daniela, który w dłoni trzyma nieodłączny kubek z kawą. Obaj czekamy na przybycie składu sędziowskiego i  świadków mających złożyć zeznania w tej sprawie. 

Opieram łokcie na kolanach i zagłębiam palce we włosy. Te przydługie kosmyki, to rodzaj buntu przeciwko drakońskim zasadom mojej babki. Kiedy jeszcze żyła zawsze nakazywała fryzjerowi, aby ścinał mi włosy niemal przy samej skórze. Po jej śmierci przez cały rok ich nie obcinałem, jednak musiałem to zrobić przed egzaminami do szkoły policyjnej, ale nawet wtedy nie skróciłem ich tak bardzo, jak za życia babki Edwiny.

Unoszę wzrok i widzę Teresę wyłaniającą się zza zakrętu korytarza. Towarzyszy jej siostra, Julia Morek... i Paweł. Ten sukinsyn zaborczo obejmuje ją ramieniem, jakby był jej właścicielem. 

Nasze oczy spotykają się. Ona blednie, by następnie zalać się krwistym rumieńcem. Wciąż na nią działam, zatem co robi w towarzystwie tego pajaca? O ile mi wiadomo, Paweł Nowak nie dostał wezwania, aby zeznawać w sprawie Wilczyńskiego, więc po co, do cholery tu przyszedł. Czyżby Teresa do niego wróciła?

Nie, to niemożliwe. Przecież nie była z nim szczęśliwa, dlaczego miałaby odgrzewać ten ostygły związek?

Moje rozważania przerywa nadejście składu orzekającego, dwóch sędziów zawodowych i trzech ławników. To będzie sprawa rozpatrująca wielokrotne zabójstwo, więc oskarżonemu może grozić kara dożywocia.

Czekamy na rozpoczęcie rozprawy siedząc na niewygodnych krzesłach pod salą rozpraw. Obserwuję Teresę i zauważam, że robi się coraz bledsza. Towarzyszący jej Paweł i Julia zdają się tego nie zauważać, pogrążeni w rozmowie. W pewnej chwili ona przymyka oczy i zaczyna niebezpiecznie chwiać się na krześle. 

Zrywam się z miejsca i w ostatniej chwili udaje mi się chwycić mdlejącą dziewczynę. 

- Przynieś szklankę wody - warczę do Pawła, który stoi jak żona Lota z wyrazem szoku na twarzy. Mężczyzna nie reaguje na moje polecenie, zamiast niego Julia Morek biegnie w kierunku pobliskiego dozownika i już po chwili stoi nad nami z plastikowym kubeczkiem w wyciągniętej, lekko drżącej dłoni.

Odbieram go od niej i przykładam do bladych warg Teresy. Kiedy wyczuwa wilgoć na wargach, jej powieki lekko drgają, po czym unoszą się. Przełyka kilka łyków chłodnego płynu.

- Już mi lepiej, dziękuje - szepcze, nie patrząc mi w oczy.

Usadzam ją z powrotem na krześle i siadam obok niej. 

- Teresko, proszę spójrz na mnie - nalegam. - Powinniśmy porozmawiać. Wiem, że dzisiaj nie jest na to najlepsza pora, ale może moglibyśmy się spotkać. Dobrze, maleńka?

- To chyba nie jest dobry pomysł - odpowiada, wciąż uciekając spojrzeniem przed moim wzrokiem. Zauważam, jak splata palce, zaciskając je tak mocno, że bieleją jej kostki. 

Ujmuje jej dłonie i prostuje jej zziębnięte, zaciśnięte piąstki rozgrzewając je swoimi rękami.

- Maleńka wiem, że możesz mieć do mnie żal. Nie ochroniłem cię i przez mój egoizm znalazłaś się w śmiertelnym niebezpieczeństwie...

Przerywa mi głos protokolanta, który prosi, aby świadkowie stawili się przed oblicze Sądu. 

Spoglądam pytająco na Julię i Pawła, którzy kręcą głowami. Wyciągam rękę do Teresy, a ona ujmuje ją po lekkim zawahaniu. 

Razem wchodzimy na salę, gdzie sąd odnotowuje nasze stawiennictwo, następnie poleca, abyśmy wrócili do holu i poczekali  tam na wezwanie w celu złożenia zeznań.

Biorę Teresę pod rękę i delikatnie ciągnę w drugi koniec korytarza z dala od Pawła i Julii.

Nie opiera mi się, jednak wciąż nie nawiązuje ze mną kontaktu wzrokowego. Czubkami palców unoszę jej podbródek, zmuszając ją do spojrzenia mi w oczy. - O co chodzi Tereso, czy wciąż nie potrafisz mi wybaczyć? 

Ma spłoszony wyraz twarzy. Spogląda w sufit, jakby spodziewała się stamtąd jakiejś pomocy. Po czym rzuca mi zrezygnowane spojrzenie. - Nie mam ci niczego do wybaczenia. To raczej ja powinnam być tą, która o to prosi.

- Czyli możemy powiedzieć, że już sobie wzajemnie wybaczyliśmy - podsumowuję z uśmiechem. - A skoro już mamy czystą kartę, to może zaczniemy od początku. Nazywam się Michał Ostrowski, miło mi panią poznać.

Zauważam, że lekko drgają jej kąciki ust. - Michale... ja...

- Och, tu jesteś - Słyszę głos Pawła Nowaka dobiegający zza moich pleców. - Panie detektywie, czy mógłby pan już oddać mi moją narzeczoną?

Czuję się tak jakby ktoś uderzył mnie pięścią prosto w splot słoneczny. To nie dzieje się na prawdę. Ona nie mogła do niego wrócić. Nie mogła tego zrobić, ponieważ jest moja. Bo ja... bo ją kocham.

- Nie, nie mogę - odpowiadam szorstko i piorunuję go wzrokiem. - Proszę zostawić nas samych. Muszę porozmawiać z pańską... narzeczoną.

Palant wycofuje się posłusznie, pieprzony mięczak. Ponownie odnajduję spojrzeniem twarz Teresy. - Czy to prawda? - pytam. - Wróciłaś do niego?

- Tak, nie, nie wiem. Rodzice są zadowoleni, lubią go. - Mówi cicho. 

- A ty? Czy ty też jesteś zadowolona? Wciąż go kochasz? To dlatego nie chcesz dać nam szansy? - warczę gniewnie, a ona kuli się w sobie.

- Nie o to chodzi - mówi. - Ja tak naprawdę nie chcę teraz nikogo. Jestem zmęczona ciągłym naciskiem ze strony rodziców i Pawła. Boję się ponownego spotkania z Wilczyńskim. Chciałabym wreszcie odpocząć z dala od tego wszystkiego. Czasami mam ochotę zwinąć się w kłębek, zasnąć i nigdy się nie obudzić.

Nie mogę się powstrzymać, obejmuję ją i mocno przytulam. Teresa obejmuje mnie w talii i mocniej wtula się we mnie. Całuję ją w czubek głowy.

- Nie masz się czego obawiać, on już nie może cię skrzywdzić, grozi mu dożywotnie więzienie. Czy byłaś kiedyś w Szwałku. To mała miejscowość w Warmińsko-Mazurskim. Czysta woda, lasy pełne jagód i poziomek. Mogę cię tam zabrać, wystarczy, że powiesz "tak".

- Nie mogę, Michale. Bardzo bym tego chciała, ale nie mogę. Jest coś czego nie wiesz...

- Świadek, pani Teresa Dudzińska jest proszona na salę - głos protokolanta sprawia, że jestem zmuszony wypuścić ją z objęć. 

- Jeszcze o tym porozmawiamy, maleńka. Obiecuję.


Ucieczka z ciemności (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz