🅒🅗🅐🅟🅣🅔🅡 🅢🅔🅥🅔🅝🅣🅔🅔🅝

143 15 14
                                    

𝓚𝓸𝓶𝓷𝓪𝓽𝔂 𝓒𝓮𝓼𝓪𝓻𝔃𝓪

   Gdy MiRan usłyszała co powiedział Jego Wysokość, od razu się cofnęła. Togto patrzył na nią dziwnym wzrokiem. W końcu pękła. Powiedziała mu, że chciała ochronić małego Księcia, dlatego wysłała Eunucha Gona i Sanggung Yeon razem z małym do karczmy przy granicy. Zrobiła to, ponieważ nie chciała aby stało mu się coś złego. Gdyby ona go nie ochroniła, to chłopiec nie miałby szansy przeżyć, ponieważ Wdowa szybko by coś wymyśliła.

- Mogłaś mi powiedzieć co planujesz- powiedział zbolałym tonem.- Gdybym wiedział to nałożyłbym na was jakąś ochronę. Mogłaś zostać w świątyni dłużej.

- Zmieniłeś Cesarzową- odparła z wyrzutem.- Myślałam, że nas porzucasz. Musiałam to zrobić.

  - Nie przemyślałaś jednej istotnej rzeczy, że gdy Książę nagle by wrócił do Pałacu to będą patrzeć na niego jak na zjawę, ponieważ w ich oczach umarł- MiRan dopiero teraz zrozumiała co zrobiła.- Gdyby nie Man Bae to nigdy bym się nie dowiedział, że mój syn żyje i obwiniałbym się za jego śmierć. Tego chciałaś?

   Nie odpowiedziała. Po prostu stała przed nim i patrzyła mu w twarz. Kącik jej ust drgał w nerwowym tiku, którego nie była w stanie opanować.

- Od teraz masz mi mówić o wszystkim co zamierzasz zrobić- oznajmił, a MiRan prychnęła.

- Tak jak ty mi powiedziałeś o tym, że wyrzuciłeś Damahaia z Pałacu?- Odparowała ostrym tonem.- Widać, że oboje jesteśmy siebie warci Wasza Wysokość.

- Na to wychodzi- przyznał.- Wróć do komnat Konkubin jak narazie, a już niedługo znów zamieszkasz w Pałacu Cesarzowej.

   Już miała zapytać co się stanie z JiHyun, ale ostatecznie się powstrzymała. Ukłoniła się, po czym wyszła z jego komnat.

⛩⛩⛩

    Będąc prawie w komnatach Konkubin, MiRan spotkała Man Bae z małym zawiniątkiem na ręku. Powoli podeszła bliżej. Zamarła, kiedy poznała małą twarzyczkę.

- Przyprowadziłem Księcia na rozkaz Jego Cesarskiej Mości- oznajmił.- Wybacz mi Pani, ale musiałem mu powiedzieć.

- Doskonale rozumiem twój motyw- już miała wziąć synka w objęcia, kiedy z Pałacu Cesarzowej wyszła Park JiHyun i zaczęła zmierzać w ich stronę.

   MiRan szybko odesłała Man Bae z dzieckiem do komnat Cesarza, a sama postanowiła powitać JiHyun.

   Brzuch Cesarzowej nadal nie pokazywał, żeby Jej Wysokość była w ciąży.  Wyglądała jak zwykle, przez co była Cesarzowa zaczęła podejrzewać, że JiHyun tylko udaje, a to wszystko plan Wdowy, która chciała się pozbyć MiRan.

- Witaj Pani, jak zdrowie?

- Wiesz jak to jest, przechodziłaś przez to- powiedziała Cesarzowa i lekko się uśmiechnęła.

   Ja wiem jak to jest, ale ty nie masz o tym pojęcia Cesarzowo, pomyślała i odzwajemniła uśmiech.

- Musi być ci ciężko- Hae ciągnęła dalej.- Ten czas nie sprzyja dzieciom.

- Masz rację- odparła.- Tak naprawdę, to czuję się fatalnie. Nie wiem jak mogłaś to znosić. Jaka szkoda, że Książę nie żyje.

   - Mam nadzieję, że twój syn zostanie Cesarzem, Moja Pani- po tych słowach ukłoniła jej się na pożegnanie i zaczęła zmierzać w kierunku komnat Konkubin.

    Kiedy była już niedaleko, poczuła ból w okolicy brzucha. Przyłożyła rękę do bolącego miejsca i zobaczyła krew po czym padła na ziemię...

Same omdlenia w tym opowiadaniu i takie tam. Robi się powoli nudno, ale za to wszystko zaczyna nam się powoli wyjaśniać. W końcu trzeba.

Najgorsze jest to, że nie wiem jak to opowiadanie zakończyć. Jednocześnie żeby było ciekawie, zaskakująco i jednocześnie żeby nie zepsuło całego opowiadania. Może jakieś propozycje?

Cruel Palace  [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz