Rozdział 5

633 36 5
                                    

~POV JEFF~

Widać, gra niedostępną, ale ja się nie poddam. Kiedyś wkońcu zmięknie, a ja tego dopilnuje. Uznałem, że pójdę do salonu. Po drodze spotkałem Laughing Jacka. Chwilę z nim pogadałem, oczywiście jak zawsze chciał mi dać cukiereczka, ale odmówiłem. Nie wiadomo co on w tych cukierkach ma. Jack jedynie poszedł dalej w głąb korytarza. Schodząc po schodach usłyszałem głośny krzyk. Od razu się odwróciłem.

Toby- Jeff!!! Co ty jej tam robisz deb... - biegł gdy nagle mnie zauważył na schodach.

Jeff- Od razu ja. Nie wiem co się tam dzieje. Chodź to sprawdzimy.

Pobiegłem z nim szybko pod drzwi Julii. Były zamknięte. Słyszałem tylko...

Julia- Pomocy!!!! Zostaw mnie ty zboczeńcu!!!- nagle wszystko ucichło.

Wyważyłem drzwi. Nie mogłem w to uwierzyć...

~POV JULIA~

Zobaczyłam, że to Laughing Jack. Dobierał się do mnie. Zaczęłam się wiercić, ale to było na nic. Krzyczałam z całych sił, myśląc, że ktoś mnie usłyszy.

L. Jack- Nie krzycz. Będzie przyjemnie - słysząc to szarpałam się bardziej - No już spokojnie, zaraz będzie po wszystkim.

Ty- Pomocy!!!! Zostaw mnie ty zboczeńcu!!! - nagle ten zboczeniec dał mi coś do buzi. Robiłam się senna i nie miałam siły krzyczeć.

Jedyne co zauważyłam przed zaśnięciem, to że Jack dobierał się rękoma pod moją koszulkę i Jeffa, który stoi w drzwiach...

                            •Skip time•

Obudziłam się z bolącą głową i z odruchem wymiotnym. Od razu poleciałam do łazienki. Zwymiotowałam czymś fioletowym. Poszłam do pokoju, gdzie siedział Jeff i Toby.

Ty- Co się działo? Nic nie pamiętam - spojrzałam na zegarek była 1.

Jeff- Kiedy po 20 wyszłaś ode mnie, Jack wszedł ci do pokoju i... Jak by ci to powiedzieć... Chciał się tobą zabawić.

Ty- Czyli chciał mnie zgwałcić? Jak? Czemu? - zamurowało mnie.

Toby- Do buzi dał ci jeden ze swoich cukierków. Gdyby nie Jeff to byś została zgwałcona. Wyważył drzwi i go odciągnął. Prawie go zabił ale go odciągnęliśmy - spojrzałam na Jeffa. Widziałam jego minę. Widziałam w jego oczach, że chce mi dać bezpieczeństwo. Ale jak on zabija.

Ty- Dziękuję - przytuliłam go. Miałam łzy w oczach - Dziękuję, że go powstrzymałeś.

Toby- To ja może już was zostawię - i wyszedł.

Jeff- Nie musisz mi dziękować. To drobiazg

Ty- Ale gdyby nie ty, to coś by mi się stało. A nie chciałam, żeby mój pierwszy raz tak wyglądał.

Jeff- Czyli ty jeszcze tego nie robiłaś?

Ty- Nie robiłam i jestem tego świadoma, że teraz uznasz mnie za nie wiem kogo - Jeff miał swój uśmieszek

Jeff- Cieszę się, że jeszcze tego nie robiłaś. Przynajmniej nie jesteś taka łatwa jak inne, że w wieku 15 lat lecą do łóżka z byle kim - uśmiechnęłam się.

Ty- Dobra teraz mi powiedz, gdzie jest ten palant. Potem zobaczysz dlaczego.

Jeff- Jest w salonie. Pilnują go do przyjścia Slendermana. Pojechał gdzieś po kolacji i wróci o 3.

Ty- Teraz chodź ze mną, jeśli chcesz zobaczyć co się z nim stanie.

Gdy to powiedziałam on od razu wstał i poszedł za mną. Jak weszłam z nim do salonu Clockwork od razu do mnie podeszła i mnie przytuliła. Odwzajemniłam uścisk. Poleciała mi łza. Przez chwilę poczułam się jak w domu. Gdy tylko mnie puściła to ujrzałam tego debila.

Zostań albo Umrzesz // Jeff The Killer// (ZAWIESZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz