Cz 2 Rozdział 3

466 20 6
                                    

Otworzyłam oczy. Nic nie widziałam, było za jasno. Jedyne co czułam to ból głowy. To co mogłam stwierdzić to, że leżę i nie mogę wstać bo jestem czymś przypięta. Po chwili obraz stawał się wyraźniejszy. Widziałam biały sufit i na nim lampę. Mogłam się tylko domyślać. Albo jestem w szpitalu, albo w psychiatryku, ale ta wersja z psychiatrykiem była bardziej realna. Tylko czekaj. Jak ja się tu znalazłam?! Zaczęłam się wiercić. Nagle usłyszałam, że ktoś otwiera jakieś drzwi. Była to jakaś babka. Miała na sobie biały fartuch tak jak w szpitalach, białą koszulę, białą spódnicę i  białe szpilki. Co pierwsze podwyższyła mi część łóżka, abym siedziała.

Ty- Gdzie ja jestem? I dlaczego? I kim jesteś?

? - Spokojnie. Jestem doktor Lila Panka.  Jesteś w psychiatryku. Trafiłaś tu, bo miałaś problemy psychiczne. Niestety, ale zabiłaś własnych rodziców i zrobiłaś sobie krzywdę przy tym. Przez to byłaś w śpiączce kilka dni.

Ty- Nie wierzę ci. Przecież to wszystko było realne.

D. Lila - Nie wiem co ci się wtedy śniło, ale to nie było realne.

Ty - Ale jak to. Poza tym nie zabiłabym własnych rodziców. Przecież to zrobił ktoś inny.

D. Lila- Właśnie przez to co zrobiłaś zostajesz tutaj do końca życia. Tak zadecydował sąd. Ja muszę już iść.

Ona spokojnie sobie odeszła. Nie to nie mógł być sen. To było realne. Ja to muszę udowodnić. Tylko jak? Przecież stąd nie wyjdę.

-To było prawdziwe. Za niedługo stąd wyjdziesz.

Czekaj albo mi odbija, albo to jest prawdziwe.

-Tak patrząc na ciebie to chyba ci odbija. Spokojnie jutro ktoś do ciebie przyjdzie. Przedstawi się jako wujek. Potem się szykuj, bo po tym czeka cię misja.

Slendi to ty?

Niestety na to nie otrzymałam odpowiedzi. Bo ktoś wszedł do sali. Byli to jacyś ludzie. Trzymali coś w ręce. I nawet chyba wiem co. Ich chyba p*jebało. Nie dam im się w to zakuć.

Ty- Wiecie, że nie muszę się w to ubierać. Przecież nie jestem jeszcze niezrównoważona - oni się nie odezwali i dalej do mnie podchodzili - Ej spokojnie.

Gdy tylko podeszli do mnie trzymali mnie i odpinali pasy. Chciałam im uciec, ale na nic. Oni szybko ubrali mnie w kaftan i trzymając mnie szli do jakiejś sali. Bałam się potwornie.
Przede mną był długi ciemny korytarz.

Ty- Gdzie wy mnie prowadzicie do cholery? - i znowu nic.

Nagle podeszliśmy do jakichś drzwi. Gdy tylko otworzyli drzwi zauważyłam krzesło z pasami na ręce i nogi. Obok tego był stoliczek z różnymi strzykawkami i narzędziami. Od razu przypomniało mi się jak Nina mnie torturowała. Wtedy stałam się bardziej agresywna. Zaczęłam się szarpać jak nigdy. Udało mi się wyszarpać. Biegłam ile sił w nogach. Ale kaftan mi przeszkadzał. Nagle przede mną pojawili się policjanci uzbrojeni od stóp do głów. Zrozumiałam, że to był zły pomysł. Od razu mnie złapali i przenieśli na salę. Posadzili mnie na krześle i przypięli. Policjanci wyszli i weszła tamta pani doktor. Miała inny wyraz twarzy. Bardziej zły, surowy.

Ty- Po co mnie tu daliście?

D. Lila- Będziesz nam teraz śpiewać jak niemowlę. Kazali mi wmówić, że zabiłaś własnych rodziców. Wiemy o rezydencji oraz o tym, że było ich tam więcej, a ty będziesz nam mówić gdzie są.

Ty- Ale o co chodzi?!

D. Lila- Złapaliśmy Clockwork, reszty nie mamy. Teraz mów gdzie jest reszta! Bo inaczej będzie źle - wzięła jedną strzykawkę.

Zostań albo Umrzesz // Jeff The Killer// (ZAWIESZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz