Ⓔⓟⓘⓛⓞⓖ

12.2K 438 146
                                    

Leżałam na kanapie wykończona. Od kiedy założyliśmy z Matai'em stado mam łapy pełne roboty. Jednak od początków minęły lata. Więc zdążyłam się już nieco przyzwyczaić. Tak, założyliśmy pierwszą watahę mieszaną na świecie. Co oczywiście spotkało się z mieszanym przyjęciem. Jednak to nie szkodzi. Ważne, że dzięki nam wilkołaki i kotołaki, które żyły razem w ukryciu w końcu mają stado. Jednak nie tylko tacy się przyłączyli. Moja siostra Sue i brat Liam przyłączyli się do watahy. Głównie by być bliżej mnie. I nie byli jedynymi takimi przypadkami. Nie powiem zadowolenie jednych, jak i drugich było wyzwaniem. Ja jednak pomału się tego uczyłam. Może jestem jeszcze stosunkowo młoda, ale radzę sobie. Ponoć jestem dobrą alfą. No tak to ja jestem alfa a biedny Matai jest luną. Jest kilka takich przypadków na całym świecie, gdzie to kobieta jest alfą. Jednak nie zdarza się to aż tak często. I nadal brzmi dosyć dziwnie. No, ale nie oszukujmy się, w moim życiu wszystko jest dziwne.

- Mamo! - moja najstarsza córka krzyczała, wpadając do salonu.

No tak i w ten oto sposób mój święty spokój został naruszony. Mimo zapewnień ojca spłodzilśmy z Matai'em zdrowe potomstwo. No, ale może coś o nich opowiem.

Nasze najstarsze bliźniaki (10). Ethan nasz słodki wilkołak i Lexin nasz mały kotek. No tak los od razu wrzucił nas na głęboką wodę. Jednak jakoś się udało. Potem urodziłam chłopca kotołak o imieniu Nicolaj (7) był kochany i dużo spokojniejszy niż bliźniaki. Następna na świat przyszła wilkołaczyca Liana (3). Tak miałam czwórkę cudownych dzieci, jednak już niedługo rodzina znowu się powiększy.

Byłam w czwartej ciąży. I byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa. No i nie ukrywam, że chciałabym mieć jeszcze więcej dzieci. Tak oszalałam, przyznaje się do tego! Jednak ja kocham być szalona. W końcu, gdyby nie to, moje życie nie byłoby tak cudowne.

- Co się stało kochanie? - spytałam, spoglądając na córkę.

- On nie chce się podzielić. - wskazała na brata jedzącego czekoladę.

Za dwa tygodnie miałam termin porodu i naprawdę nie miałam siły robić za sędziego.

- Matai kotku! - zwołałem męża, by ten mi pomógł.

Nie minęła minuta, a on stał już przy mnie i podawał mi herbatę. O wielka Selen jak ja go kocham.

- Ethan proszę podzielić się z siostrą. - spojrzał groźnie na syna, a ten bez słowa podał siostrze czekoladę.

- Jesteś wielki. - podniosłam się do siadu, by wypić napój.

- Jeśli ktoś tu jest wielki to ty. - zaśmiał się lekko, gładząc dłonią mój brzuch.

Faktycznie byłam spora. Wszyscy byli przekonani, że znowu urodzę bliźnięta. I szczerze też byłam, tego pewna. Jednak USG pokazywało tylko jedno dziecko. Było spore no i według lekarza miałam sporo wód płodowych. Znacznie więcej niż wcześniej. Martwiłam się tym początkowo, on jednak zapewnił mnie, że to się zdarza przy licznych ciążach. Ciało nastawia się lepiej na ciąże i te sprawy. No i czułam się bardzo dobrze, więc chyba nie musiałam się martwić.

- Nie narzekaj. Więcej ciałka do kochania. - stwierdziłam rozbawiona.

°~°~°~°~°

Byłam po terminie już tydzień co nie napwało mnie spokojem. Jednak przedłużona ciąża to ponoć nic dziwnego. Bo praktycznie niemożliwe jest podanie dokładnej daty porodu. Ja jednak byłam zmartwiona. Żadnej ciąży do tej pory nie przechodziłam w taki sposób.

Mimo wszystko starałam się wypełniać obowiązki alfy. Matai twierdził, że powinnam odpoczywać. Ja jednak musiałam zająć czymś umysł. A miałam szczerze dosyć wybierania imienia. Bo w końcu ile można!

Wreszcie Go OdnalazłamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz