Rozdział 7

354 19 7
                                    

- Hmm...musisz przebrać się w strój kąpielowy i siedzieć w nim do końca gry.
- Nienawidzę cię - warknęłam i poszłam do pokoju się przebrać. Za mną poszedł Afuro.
- Czego.
- Chciałem dotrzymać ci towarzystwa.
Doszłam do pokoju. Otworzyłam szafę i zaczęłam szukać stroju. Jedyny jaki wpadł mi w ręce w tym bałaganie był w kolorze płatków róży. Dół wiązany po bokach oraz góra wiązana na szyi i plecach.
- Won. Chcę się przebrać. - fuknęłam.
- Nie. - uśmiechnął się tym swoim firmowym uśmieszkiem na który poleci dosłownie każda laska.
- Masz przerąbane. - podeszłam do niego pewnym krokiem i popchnęłam go na łóżko.
Usiadłam na nim okrakiem.
- Teraz mnie nie puścisz ślicznotko, prawda ? - wydawał się rozbawiony
Nałożyłam strój.
- Mógłbyś zawiązać te sznurki ? - odgarnęłam włosy.
- Jasne - przejechał palcami wzdłuż mojego kręgosłupa.

Gdy w końcu się przebrałam zeszłam z chłopakiem do salonu.
- Martha. Pytanie czy wyzwanie ? - spojrzałam na nią gdy butelka przestała się kręcić.
- Wyzwanie.
- Napiszesz do Nathana i powiesz żeby zabrał ze sobą Marka i Axela i żeby wbijał do nas - na te słowa dziewczyna lekko się zarumieniła. - I wyślij też mu mój adres.

Chłopcy przyszli a potem postanowiliśmy obejrzeć film. Około 3 nad ranem poszliśmy spać.

W poniedziałek

Razem z dziewczynami czekałyśmy na ławce aż wszystkie osoby przez nas zaproszone, czyli moi przyjaciele i drużyna Raimona zbiorą się na boisku. Gdy wszyscy już byli wstałam, poszłam na środek. Wszystkie spojrzenia były skierowane w moją stronę.
- Zebrałam was tu nie bez powodu. Chcę spełnić moje marzenie i stworzyć własną drużynę. Za zgodą pana Raimona mogę zmienić skład drużyny oraz nazwę. Nasza drużyna od dnia dzisiejszego nosi nazwę Zjednoczone Imperium. A teraz zanim wybiorę zawodników chcę wam przedstawić nasze menadżerki : Nelly Raimon oraz Marthę Collins. A teraz część, na którą każdy z was czeka. Dobór zawodników. Długo obserwowałam was i wasze poczynania. Mam nadzieję że się zjednoczycie. - przerwałam budując napięcie.
- Oczywiście my pomagałyśmy naszej pani kapitan w wybraniu was. - Nell uśmiechnęła się do nich pokrzepiająco.
- Zapraszam do mnie Marka Evansa , Josepha Kinga , Nathana Swifta, Axela Blaze'a, Claude'a Beaconsa, Bryce'a Withingale'a, Jordana Greenwaya, Xaviera Fostera, Herę Tadashiego, Aresa Grace, Aphrodiego Love, Jude'a Sharpa, Davida Samforda, Caleba Stonewalla, Saila Bluesea, Troya Moona, Archera Hawkinsa, Austina Hobbesa i Kevina Dragonfly'a. - patrzyłam na szczęśliwe miny wybrańców. - Witam was w drużynie Zjednoczone Imperium !
- A reszcie możemy już podziękować - Nelly powiedziała z delikatnie słyszalną wyższością.
- Strojów jeszcze nie mamy. Ale pracujemy i mamy parę projektów. Zostaną wykonane przez najlepszych krawców z firmy cioci Any. - wyjaśniła Martha.
- A wy moi drodzy bierzcie się za treningi. Za dwa tygodnie mamy mecz towarzyski z drużyną Alpine z Hokkaido. - uśmiechnęłam się tryumfalnie.

Chłopcy poszli na boisko a ja wróciłam z dziewczynami do szkoły pouzupełniać resztę papierkowej roboty. To była jakaś masakra ! Ale na szczęście szybko się z tym uporałyśmy a ja mogłam iść na trening i pograć z chłopakami.

××××××××××××××

Jedziemy chyba już dobrą godzinę. Na dwa tygodnie zostajemy w Hokkaido. Nie mogę się doczekać !
- Ile jeszcze ? - spojrzałam na Nelly.
- Jeszcze trochę. Dasz radę - uśmiechnęła się pokrzepiająco.

W końcu dojechaliśmy. Wyszłam ubrana w kurtkę z futerkiem na kapturze. Wciągnęłam rześkie powietrze do płuc.
- Bierzcie walizki ! - usłyszałam głos Marthy.
Poszłam do bagażnika i wyciągnęłam moją walizkę. Poszliśmy przed duży budynek, w którym mamy teraz mieszkać. Weszłam do środka. Bagaż zostawiłam przy wejściu. Poszłam poszukać kogoś kto by nam pokazał pokoje. Weszłam do jakiegoś dużego pokoju, który wyglądał jak salon. Zobaczyłam chłopaka siedzącego na kanapie. Był do mnie tyłem dlatego mnie nie zauważył.
- Przepraszam - powiedziałam.
- Tak ? - odwrócił się do mnie.
- My właśnie przyjechaliśmy i nie wiemy gdzie są nasze pokoje... - zaczęłam.
- Annabeth Jackson z drużyny Zjednoczone Imperium ? - zapytał.
- Tak. A ty to... - podałam mu rękę.
- Aiden Frost - uśmiechnął się firmowym uśmieszkiem. - Zapamiętaj to imię. Za niedługo będziesz je krzyczeć.
- W twoich snach - prychnęłam. - Możesz nam w końcu pokazać pokoje.
- Jasne królowo. - wyszedł a ja zaraz za nim - Chodziło mi o koszmary senne.
Pokazał nam gdzie co się znajduje. Ja miałam pokój z Nell i Marthą.
- Aiden Frost. Kto to ? - położyłam się na łóżku.
- Kapitan drużyny Alpine. Ma brata bliźniaka. Nazywa się Shawn Frost. A co ? - Martha odwróciła się do mnie.
- A tak tylko pytam - krzywo się uśmiechnęłam.
Poszliśmy na kolację. Po posiłku od razu udałam się do pokoju. Naszykowałam się do spania. A potem Morfeusz wziął mnie w swe ramiona.

×××××××

Wstałam i od razu ubrałam się w ciepłe getry i grubą bluzę. Udałam się na boisko by trochę poćwiczyć i się rozgrzać. Zobaczyłam tam Aidena i jeszcze jednego chłopaka bardzo podobnego do kapitana drużyny.
- Hejka ! - pomachałam do nich.
- Siemka Annabeth - chłopcy podeszli do mnie. - To mój brat Shawn.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Już nie mogę się doczekać żeby zobaczyć cię w akcji. - powiedział Shawn. - Fajnie by było gdybyś grała jako napastnik. Wtedy mógłbym się z tobą zmierzyć.
- Jesteś bramkarzem ? - otworzyłam szerzej oczy.
- Nie. Gram na obronie. - zaśmiał się.
- Mam pomysł. - powiedziałam.
- Jaki ? - zaciekawił się Aiden.
- Może niech Shawn stanie na obronie a ja spróbuję mu strzelić.
- Okej - obrońca udał się na swoje miejsce.
Poszłam na środek boiska. Ruszyłam z piłką. Gdy już miałam strzelać Shawn zatrzymał mnie.
- Mroźny ląd ! - krzyknął.
Poczułam jak zamarzam. Widziałam jak chłopak przechwytuje piłkę. Po chwili lód się roztopił. Nabrałam powietrza do płuc.
- Niezły jesteś - próbowałam wyrównać oddech.
- Dzięki. - podrapał się po karku.
- Możemy spróbować jeszcze raz ? - uśmiechnęłam się jak głupia do sera.
- Pewnie - zaśmiał się.
Znów ustawiliśmy się. Kopnęłam piłkę. Byłam tuż za nią.
- Mroźny ląd ! - usłyszałam.
Tym razem się nie dam. Skupiłam się. Pomyślałam o smoku. A konkretnie o jego pancerzu. Nagle poczułam jak ze skóry powoli wyrastają mi łuski, z pleców skrzydła a z głowy rogi. Zamarzłam. Zaraz po tym jak nad moją głową zamknął się lód ze mnie wystrzeliły pioruny i rozbiły moje więzienie na malutkie kawałeczki.

Jude pov

Wyszedłem z budynku by trochę poćwiczyć. Poszedłem w stronę boiska. Zobaczyłem tam Any i jeszcze dwóch chłopaków. Grali w piłkę. Podszedłem bliżej.
- Mroźny ląd ! - chłopak z fioletowymi włosami wykonywał swoją technikę.
W tym momencie zobaczyłem coś niesamowitego. Annabeth zamieniała się w smoka. Zostały jej tylko dziewczęce rysy. Całe ciało miała pokryte łuskami w kolorze chmur burzowych. Rogi wyrastające jej z głowy były długie i poskręcane. Zobaczyłem jej oczy w nienaturalnym kolorze. Były jasno żółte, źrenice były wąskie i pionowe. Wyglądała imponująco. Zamarzła. Wtedy cała zaczęła strzelać błyskawicami. Lód pokruszył się. Odebrała fioletowowłosemu piłkę i nadal jako "smocza wojowniczka" strzeliła do bramki.
- Annabeth ! - zawołałem ją.
Odwróciła się do mnie.
- Co to było ?! - usłyszałem za sobą głos Marka.
W odpowiedzi uśmiechnęła się dziko ukazując swoje nienaturalnie długie i ostre kły smoka.

Witam wredotki !
Rozdział z dedykacją dla mojej "babuni" MartaAvengers2006 oraz dla mojej "mamusi" XaXnXiXmXeolga
Mam nadzieję że się podoba. Pamiętajcie o gwiazdce i komentarzu.
Bayo~~~
Ta Wredna Dama

𝐚𝐧𝐨𝐭𝐡𝐞𝐫 𝐬𝐭𝐨𝐫𝐲 𝐚𝐛𝐨𝐮𝐭 𝐥𝐨𝐯𝐞 || 𝐢𝐧𝐚𝐳𝐮𝐦𝐚 𝐞𝐥𝐞𝐯𝐞𝐧 ✓ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz