Rozdział 11

207 14 0
                                    

Aphrodi pov
Widziałem wielokrotnie jak bramkarz obrywa piłką. Ale to co działo się z Any to była masakra. Cała posiniaczona i podrapana. Krwawiła. Od czasu do czasu było słychać dźwięk łamanej kości. A ona dalej wstawała.
- Potęga Burzy ! - niebieskowłosa dziewczyna kopnęła piłkę w stronę Annabeth.
Piłka uderzyła Any w żebra. Znów usłyszałem trzask kości. Upadła na kolana żeby znowu się podnieść. Na moment straciła równowagę ale zaraz ją odzyskała. Stanęła na bramce. Było po niej widać że już długo nie wytrzyma. Nagle upadła.
- Anna ! - Jude wręcz rzucił się w jej stronę. Ale ja byłem szybszy. Od strony ławek wybiegł Claude. Razem dobiegliśmy do Annabeth.
- Any tylko nie zamykaj oczu ! - widziałem przerażenie na twarzy chłopaka.
Uderzył kolejny piorun i Dzieci Burzy po prostu zniknęły. Widziałem że moja mała Any ostatkiem sił walczy o to by nie zamknąć oczu.
- Przepraszam... - szepnęła ledwo słyszalnie.
Potem zamknęła oczy.
- Nie, nie, nie ! Otwórz oczy ! Słyszysz ?! - Claude potrząsnął nią.
- Nelly dzwoń po karetkę ! - uklękłem obok dziewczyny.
Na szczęście oddycha. Bardzo płytko ale oddycha.

Krążyłem właśnie po korytarzu w szpitalu. Otworzyły się drzwi z gabinetu.
- I co z nią ? - Jude podszedł do lekarza.
- Jest w śpiączce. Ma połamane żebra. Na szczęście płuca nie zostały przebite. Jej smocze skrzydła również są połamane, a błona w niektórych miejscach jest rozerwana. Jeszcze jedno uderzenie i mogłaby dostać krwotoku wewnętrznego a w najgorszym przypadku zawału serca.
- Wiadomo kiedy się obudzi ? - Caleb nerwowo bawił się palcami.
- Niestety nie wiemy. To zależy od pacjentki. Jeśli straci chęć do życia to zapadnie w sen, z którego już się nie obudzi. A jeśli dalej będzie chciała żyć to się obudzi. Ale w swoim czasie. Jeśli chcecie możecie do niej zajrzeć. - uchylił drzwi do pokoju Any a potem odszedł.
Całą grupką weszliśmy do sali. Było słychać w niej tylko pikanie i brzęczenie różnych maszyn. Na łóżku leżała ona. Cała w bandażach podpięta do kroplówki. Na skroni miała szwy a na twarzy rurkę, której dwa wyloty znajdowały się w jej małym nosku. Popatrzyłem na ekran urządzenia, które śledziło pracę serca. Jej silne serce teraz biło miarowo i wolno. Ona sama wygląda jakby najzwyczajniej w świecie spała. Wziąłem krzesło i usiadłem obok łóżka. Wziąłem jej dłoń w swoją. Dłonie również ma zabandażowane. Była lodowata. Gdyby nie to że widzę że jej klatka piersiowa się podnosi pomyślałbym że umarła.

Przychodziliśmy do niej codziennie. Spędzaliśmy tam po kilka godzin. Zawsze musieli nas wyganiać. Minęły dwa dni od meczu a mi ten czas cholernie się dłuży. Bez niej na korytarzu w szkole jest smutno i nudno. Bardzo brakuje nam jej śmiechu i dobrego słowa. Nawet treningi nie są takie same. Zastanawiam się ile to potrwa. Ile jej z nami nie będzie. Albo czy w ogóle do nas wróci.

07.03.2020r.
Droga Annabeth
To już drugi dzień twojej śpiączki. Bez ciebie nic nie jest takie samo. Każdy z nas chodzi przybity. Z trudem przechodzi mi to przez gardło ale brakuje nam nawet tych twoich nieśmiesznych żartów. Codziennie cię odwiedzamy. Na ekranie widzimy pracę twojego silnego serca. I mimo to że teraz bije bardzo słabo i wolno, ja wiem że tak łatwo się nie poddasz. Gdyby nie to że widzę jak twoja klatka piersiowa się unosi i opada pomyślałbym że już nie żyjesz. Jesteś bardzo blada i zimna.
Nie wiem co przeżywałaś obrywając piłką, czując ból łamanych kości ale uwierz mi. Gdybym mógł chętnie wziąłbym to wszystko, całe twoje cierpienie na siebie. Wydaje mi się że każdy z nas by ci pomógł. A teraz jedyne co możemy robić to czekać i mieć nadzieję na to że do nas wrócisz. Że nie odejdziesz bez żadnego słowa pożegnania. Teraz gdy tu leżysz przypomina mi się dzień, w którym opuściłaś Liceum Zeusa. Gdy powiedziałem " Nie zostawiaj mnie... " ty powiedziałaś " Przepraszam" a potem odjechałaś. Teraz również użyłaś tego słowa. A potem zasnęłaś.
Proszę daj mi znak, który będzie oznaczał że z nami zostaniesz. To może być mrugnięcie, poruszenie palcem bądź cichy pomruk.
Pamiętaj że masz dla kogo żyć. Nigdy się nie poddawaj. I wróć do nas jak najszybciej.

Na zawsze twój
Byron

Bez niej czułem się samotny. Jakby ktoś zabrał mi cząstkę siebie. Czułem się jak wrak człowieka. Zwykły cień. Miałem pustkę w środku. Śniła mi się każdej nocy. Jej upadek. Trzask łamanej kości. Krew spływająca jej po twarzy. Słyszałem jej krzyk. Wyimaginowany przez moją głowę. Ona wtedy nie krzyczała. Wyrywało jej oddech z piersi. Strumienie łez znaczyły mokre ślady na jej brudnej i pocharatanej twarzy. A potem scena całkowicie zmieniła się. W sali szpitalnej gorączkowo kręcili się lekarze i pielęgniarki. Na ekranie aparatu do monitorowania pracy serca  gdzie wcześniej zielona kreska pokazywała normalne bicie serca teraz ledwie się unosiła. W końcu była już tylko poziomą kreską. Słyszałem wyraźnie długi pisk oznaczający że ją straciliśmy. Nie było już pikania jej serca. Umarła. W tym momencie zawsze budziłem się zlany potem. Potem uświadamiałem sobie że tak nie będzie.

21.03.2020r.
Kochana Any !
Minęły już dwa tygodnie od tego jak zapadłaś w sen. Jest mi bez ciebie bardzo ciężko. Śni mi się po nocach twoja śmierć. Dalej próbuję sobie wmówić że to nie może się tak skończyć. A mimo tego wiem że to zależy od ciebie.
Chcę ci powiedzieć że bez ciebie życie nie ma sensu. Każdy z nas wygląda jak wrak człowieka albo cień. Ja czuję w sobie pustkę. Jakby ktoś zabrał mi jakąś cząstkę mnie. Chciałbym żebyś już otworzyła oczy i się do mnie uśmiechnęła. Twoja nieobecność jest krótka...dla mnie to wieki. Chyba najgorzej przechodzą przez to dziewczyny. Wiem że między wami wytworzyła się niezwykła więź. Byłyście dla siebie jak siostry. One są jedynaczkami a ty straciłaś rodzeństwo. Nawzajem się uzupełniałyście. W sumie dla mnie też jesteś kimś więcej niż przyjaciółką. Mam wrażenie że jesteś moją małą siostrzyczką. Pamiętaj musisz do nas wrócić. Kochamy cię mocno.

Byron

Aiden pov
Dziś znów przyszedłem do naszej śpiącej królewny. Jej blada twarzyczka prawie zlewała się z białą pościelą. Usiadłem na krześle obok jej łóżka.
- Cześć. Wiem że mnie słyszysz - uśmiechnąłem się smutno.
Wziąłem jej dłoń w swoją i zacząłem kciukiem robić na niej małe koła.
- Mam nadzieję że obudzisz się przed wakacjami. Pamiętasz że mamy jechać na Okinawę ? Razem śmialiśmy się że jak Shawn się opali to mu włosy nie będą pasować. Albo że jest zbyt blady żeby się opalić. Pamiętasz ? Bardzo nam ciebie brakuje. Mamy nadzieję że do nas szybko wrócisz.
Więcej nic już nie mówiłem. Siedziałem i patrzyłem jak jej klatka piersiowa unosi się rytmicznie. Siedziałem u niej chyba z 3 godziny. Gdy już miałem się zbierać jeszcze raz spojrzałem na jej twarz. Any nie była już taka blada. Jej buzia nabrała koloru. A na sine usta wstąpił mały ledwo widoczny uśmiech.


Cześć siema elo wredotki !
Króciutkie info. Teraz zrobię wam maratonik. Rozdziały będą krótkie dlatego że chcę umieścić w nich listy pisane przez innych do śpiącej królewny Annabeth. Będą one miały po mniej więcej 200 słów i będą rozmieszczone w różnym czasie. Robię tak dlatego że chcę wam przyspieszyć ten czas a przy okazji będę miała więcej rozdziałów. Zrobię około 5 listów. Każdy od kogoś innego i z innego dnia. Mam nadzieję że się podoba i spodoba. Pamiętajcie o gwiazdce i komentarzu ! Kocham was!
Ta Wredna Dama

𝐚𝐧𝐨𝐭𝐡𝐞𝐫 𝐬𝐭𝐨𝐫𝐲 𝐚𝐛𝐨𝐮𝐭 𝐥𝐨𝐯𝐞 || 𝐢𝐧𝐚𝐳𝐮𝐦𝐚 𝐞𝐥𝐞𝐯𝐞𝐧 ✓ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz