Gdy chłopak zniknął z mojego pola widzenia wszedłem do domu starając się jak najciszej zamknąć drzwi, w kuchni zauważyłem mamę, zastanawiałem się co zrobić, finalnie postanowiłem się nie odzywać i zacząłem iść w kierunku swojego pokoju, jednak moje plany pokrzyżował jej głos.
-Gdzie byłeś? Martwiłam się.- Prychnąłem rozbawiony.
-U Brooklyna, robiliśmy projekt.- Spojrzała na mnie zaskoczona, chciała coś powiedzieć jednak stwierdziłem, że nie chcę tego słuchać i poszedłem do mojego pokoju.
Nie chce zepsuć tego pozornego szczęścia, które wzbudził we mnie ten blondynek. Uśmiechnąłem się na myśl o dzisiejszym dniu. W końcu było dobrze, bez okłamywania siebie ani innych, mogę stwierdzić, że było dobrze.
Ale na jak długo to pozostanie?
Nie chcąc się dłużej zadręczać postanowiłem się przebrać i położyłem się na łóżku, już prawie zasypiałem gdy usłyszałem dźwięk powiadomienia. Na początku postanowiłem je zignorować, ale ciekawość tego, kto pisałby do mnie o tej godzinie, ba! Kto w ogóle by do mnie pisał zwyciężyła. Zwlokłem się z łóżka po telefon i widząc wiadomości od Brooka uśmiechnąłem się.
„Już trochę mniej nieznajomy Jacku, jakbyś miał się martwić dotarłem do domu, nie będziesz miał mnie na sumieniu. Śpij dobrze x"
Uśmiechnąłem się i odpisałem.
„Koszmarów ze mną już trochę mniej nieznajomy Brooklynie."
Odłożyłem telefon i ponownie udałem się do łóżka. Dość szybko zasnąłem z myślami krążącymi wokół chłopaka.
Rano obudziłem się w zaskakująco dobrym humorze. Postanowiłem zrobić śniadanie, pierwszy raz miałem czas i chęci je zjeść więc trzeba było to wykorzystać. Myślałem co zrobić z moimi umiejętnościami spalenia nawet wody, po dłuższym czasie postawiłem na płatki z mlekiem. Po zjedzonym śniadaniu wróciłem do pokoju. Wziąłem gitarę do rąk i zacząłem na niej grać, to było coś wspaniałego, wrócić do tak cudownego uczucia jakim jest zupełne oddanie się muzyce, zapomnienie o wszystkich i wszystkim, po prostu zatopienie się w tym świecie,w którym to my piszemy melodie, to co ma się wydarzyć zależy od nas. Czas mijał mi okropnie szybko, nawet nie zauważyłem kiedy nastał wieczór. Odłożyłem gitarę i stwierdziłem, że poprzeglądam social media. Jednak szybko mnie to znudziło, rzuciłem telefon gdzieś na łóżko, nie bardzo mnie interesowało gdzie, jakbym go nie miał nie zmieniło by to praktycznie nic. Nikt do mnie nie pisze więc i tak był mi niepotrzebny. Jakby na zaprzeczenie moich przemyśleń usłyszałem dźwięk powiadomienia dochodzący z mojego telefonu. Sięgnąłem po niego i zdziwiłem się widząc wiadomość od Brooklyna.
„Otwórz okno"
Byłem zdziwiony i nie wiedziałem co zrobić, ale finalnie postanowiłem podejść do okna i otworzyłem je. Zobaczyłem chłopaka stojącego pod moim oknem, chwile później wspinającego się do mojego pokoju.
Jak romantycznie Watt.
-Odsuń się, proszę.- spojrzał na mnie i się uśmiechnął – No co? Muszę jakoś wejść.
-Nie to, że coś, ale istnieje takie coś jak drzwi.
-Mój Boże, Jack co ja bym bez Ciebie zrobił! Dzięki!- Powiedział sarkastycznie, a ja wywróciłem oczami.- Poza tym nie chciałem spotkać twoich rodziców, nie wiem jak zareagowali by na mnie po tylu latach.
-Rodziców nie ma.- chciałem skończyć ten temat, nie było to dla mnie komfortowe, zwłaszcza, gdy on nie wiedział jaka jest sytuacja. On cały czas myśli, że moi rodzice są razem, że ojciec wcale nas nie zostawił, a matka cały czas zatroskana opiekuje się swoim synem. Tak chyba powinno być? Ale całe moje życie zmieniło się po zakończeniu przyjaźni z blondynem stojącym przede mną. Zacząłem dostrzegać odcienie czerni i bieli, powstała też szarość oraz nieliczne kolory, które nie często były obecne w moim życiu. Zacząłem dostrzegać, że nie wszystko co na pozór mogłoby wydawać się idealne takie jest. Czasem w tej idealności są dziury, których nie są w stanie naprawić, żadni fachowcy czy żadne pieniądze tego świata. Po prostu tak już jest, czasem te dziury są omijane przez egoistyczną ludzkość, w której chęć niesienia pomocy i miłości dawno wyginęła. Teraz liczy się własne dobro.
- A wrócą dziś?- Wzruszyłem ramionami nie patrząc na niego.
-Nie chcę być niemiły, ale co tak właściwie tu robisz?
-Jak to co ? Wpadłem do mojego nowego znajomego coś obejrzeć.- powiedział uśmiechnięty.
-Już awansowaliśmy na znajomych? O mój Boże!- powiedziałem z udawaną ekscytacją i wywróciłem oczami.
Chłopak zaśmiał się i wyciągnął z plecaka, którego swoją drogą wcześniej nie zauważyłem, jakieś przekąski. Spojrzałem na niego rozbawiony.
-Chodźmy na dół, na taki asortyment to potrzebujemy więcej miejsca.
Chłopak zaśmiał się, razem zaczęliśmy kierować się na dół. Włączyłem telewizor i pozostawiłem chłopakowi wolną wolę jeśli chodzi o film, sama wizja spędzania z nim czasu wydawała się dość optymistyczna, więc nie obchodziło mnie co będziemy oglądać.
-Chcesz coś do picia?- spytałem spoglądając na niego.
-Nie, dzięki.- Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
Postanowiłem już się nie odzywać i usiadłem na kanapie, chłopak po wybraniu filmu zrobił to samo. Film okazał się dość ciekawy, więc w skupieniu oglądałem film i zajadałem się przekąskami przyniesionymi przez chłopaka. Po jakimś czasie usłyszałem ciche pochrapywanie obok mnie, spojrzałem na chłopaka i uśmiechnąłem się lekko. Wyglądał uroczo, miał lekko otwarte usta, roztrzepane włosy i unormowany oddech. Wyglądał tak beztrosko, jakby żadne problemy świata go nie dotyczyły. Stwierdziłem, że nie mogę go tak zostawić, a przecież go nie obudzę więc wziąłem go na ręce i zaniosłem do mojego pokoju. Przykryłem go i wyszedłem z pokoju, sam położyłem się na kanapie. Sen jednak do mnie nie przychodził więc postanowiłem dokończyć ten film. Jednak tym razem nie potrafiłem skupić się ani trochę na fabule, po moich myślach krążył blondyn, nadal nie rozumiałem dlaczego przyszedł do mnie. Miał mnóstwo „przyjaciół" czy chociażby osób, które zabiłby by być w jego towarzystwie. Myśląc nad tym zasnąłem.
Wstawiam wam kolejny w tym tygodniu bo mam dobry czas, haha x
Czekam na jakieś wasze komentarze!
Rita xx
CZYTASZ
Routine| Jacklyn ✅
FanfictionJack i Brooklyn w końcu po latach udawania, że dla siebie nie istnieją, muszą się spotkać. Co wyniknie z ich spotkania? Czy ich kontakty się polepszą? Główny wątek Jacklyn poboczny Ryan.