10

167 15 30
                                    

Rano obudziłem się z bólem w całym ciele. Nawet nie wiedziałem, w którym momencie zasnęliśmy. Chciałem wstać, jednak uniemożliwił mi to blondyn leżący na mnie. Nie zauważyłem go wcześniej, wyglądał tak beztrosko. Uśmiechnąłem się i delikatnie przeczesałem jego włosy odgarniając kosmyki, które opadały mu na czoło. Chłopak poruszył się nieznacznie, ale nie obudził się. Siedziałem tak, nie chcąc go obudzić, a chłopak wtulił się we mnie jeszcze bardziej i zaczął się przebudzać.

-Heej- Chłopak powiedział i chciał się przeciągnąć, gdy zorientował się co robi zarumienił się lekko- Przepraszam.

-Nic się nie stało.- Zaśmiałem się.

-Długo nie śpisz?

-Nie wiem.- Wzruszyłem ramionami.- Nie miałem serca cię budzić.

-Uhh, Jack, mogłeś mnie obudzić, pewnie ci niewygodnie.

-To nic.- Uśmiechnąłem się.- Jesteś głodny?

-Trochę.- Pokiwałem głową i wstałem.- Gofry ci pasują?

Chłopak pokiwał ochoczo głową, a ja poszedłem do kuchni i zacząłem przygotowywać wszelkie potrzebne składniki. Po chwili zszedł do kuchni.

-Mogę ci jakoś pomóc.

-Raczej nie, ewentualnie możesz wyciągnąć talerze i wyjąć rzeczy, z którymi chcesz zjeść te gofry.- Pokiwał głową i wziął się za szukanie różnych dodatków.

W tym czasie ja skończyłem smażenie gofrów i podałem większą porcję chłopakowi. W ciszy zaczęliśmy zajadać się goframi. Było przyjemnie, każdy bym pogrążony w własnych myślach, żadnych wymuszonych rozmów, po prostu cisza otulająca nas i własne towarzystwo.

-Smacznego chłopcy.- moja matka weszła do kuchni i zaczęła przygotować śniadanie dla siebie i pewnie tego faceta.

No tak nie mogło być zbyt pięknie.

Mruknąłem ciche „dziękujemy" i postanowiłem dłużej nie zajmować sobie tym głowy. Kiedy skończyliśmy jeść odłożyłem talerze do zmywarki i wróciłem do swojego pokoju.

-Może chcesz jednak o tym porozmawiać?- Pokręciłem głową.- Może uda mi się jakoś ci pomóc, albo będzie ci z tym wszystkim lżej?

-Brook, odpuść. Jeszcze nie teraz.- Chłopak pokiwał głową i rozejrzał się po moim pokoju.

-Zagraj mi coś!! Proszę!-Powiedział spoglądając na gitarę.

-Okej.- Wziąłem gitarę i zagrałem pierwszą piosenkę, która przyszła mi na myśl.

Chłopak rozpromienił się i zaczął cicho śpiewać. Uśmiechnąłem się i zacząłem śpiewać z nim. Blondyn od zawsze miał wspaniały głos uwielbiałem go słuchać, często przygrywałem mu na gitarze, a on śpiewał. Tak już po prostu było. Taka mała tradycja. Skończyliśmy piosenkę, a Brook uśmiechnął się.

-Pamiętałeś.

-Ciężko było zapomnieć.- Uśmiechnąłem się lekko.

Prawda była taka, że zawsze kiedy brakowało mi tego radosnego blondyna w moim życiu wracałem do tej piosenki. Najczęściej siadałem na parapecie, patrzałem w gwiazdy i grałem rozkoszując się dźwiękami gitary. Uspokajało mnie to, przypominało o tych dobrych czasach, kiedy byłem wiecznie szczęśliwy. Moim największym problemem było, że nie mogę się spotkać z przyjaciółmi. Teraz? Teraz największym problemem była tęsknota za ojcem i moje obecne kontakty z matką.

-Wiesz Jack, cieszę się, że nasze kontakty się poprawiają.

-Hm?

To wcale nie tak, że słyszałem ale chciałem usłyszeć to jeszcze raz. Wcale.

-Umm, powiedziałem, że cieszę się, że nasze kontakty się poprawiają.- Uśmiechnąłem się.

-Ja też się cieszę.-Brook uśmiechnął się i przytulił mnie.

Chłopak od zawsze był afektywny, jak byliśmy młodsi nie przeszkadzało mi to, a teraz? Teraz bałem się bliższych kontaktów, tak na prawdę Brooklyn był jedyną osobą, którą do siebie tak blisko dopuszczałem. Jego ciepło mnie koiło, wtuliłem się w niego i przymknąłem oczy rozkoszując się jego bliskością. Chłopak uśmiechnął się i zaczął bawić się moimi włosami. Nagle do mojego pokoju weszła matka.

-Mogłabyś pukać?

-Zostaw drzwi otwarte.

-Potrzebuje prywatności.

-Albo zostawiasz drzwi otwarte, albo Brooklyn będzie musiał już iść.- Wyszła, a ja wywróciłem oczami.

-Przepraszam cię za nią. - spojrzałem na Brooka.

-Nic się nie stało Jack, ale może lepiej już pójdę?

-Nie, zostań Brook. Nie mam pojęcia o co jej chodzi. Od jakiegoś czasu, nasze kontakty zupełnie się popsuły, już wcześniej było źle, ale teraz jest tylko gorzej.

-Jack, spokojnie. Nic się nie stało, rozumiem. Nie musisz mi nic mówić jeśli nie jesteś na to gotowy.- Uśmiechnął się lekko i znów mnie przytulił.

Przytuliłem go mocno i starałem się nie rozklejać. Wszystko zaczęło do mnie dochodzić. Jak bardzo moje kontakty z mamą uległy zmianie. Kiedyś nie mógłbym nawet pomyśleć o niej jako „matka", kiedyś była mamą czy mamusią. Teraz, wszystko się zmieniło. Była moją przyjaciółką, teraz nawet nie jestem w stanie z nią normalnie rozmawiać. Odzyskałem kogoś, by kogoś stracić. Najwidoczniej taka jest kolej rzeczy, ale w takim razie, kogo zyskałem po odejściu Brooklyna? A może co zyskałem? Niedługo po jego odejściu opuścił nas też ojciec, nadal za nim tęsknie. Nie mam do niego urazy, po prostu mi go brakuje. Moja mama zawsze starała się by niczego mi nie brakowało, chciała zapełnić tą dziurę po ojcu, jednak nie ważne jak bardzo by się starała, nie była w stanie go zastąpić. To on uczył mnie jazdy na rowerze, to dzięki niemu potrafię teraz jeździć na nartach, to on nauczył mnie wielu wartości w życiu. Jak byłem mały, nie rozumiałem tego, czasem dziwiłem się czemu tata mówił mi takie rzeczy. Teraz, kiedy jestem starszy i potrafię zrozumieć więcej rzeczy doceniłem jego rady, doceniłem to przed czym mnie ostrzegał. Mimo wszelkich moich starań, nie udało mi się powstrzymać łez. Chłopak nie pytał się o nic, po prostu był i cały czas mnie przytulał. Dziękowałem mu za to, wiedział, że nie chce poruszać tego tematu. Kołysał nami delikatnie, zdecydowanie pomogło mi to. On mi pomógł, kiedyś sam był powodem mojego płaczu, długi czas nie mogłem się oswoić z myślą, że jego w moim życiu już nie ma, ale teraz jest i to właśnie on chroni mnie przed dalszym wylewaniem łez. Kiedy się uspokoiłem lekko odsunąłem się od chłopaka.

-Wiem, że mówiłeś mi, że mogę na tobie polegać i nie mam ci za co dziękować, ale jestem ci naprawdę wdzięczny i dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłeś w ostatnim czasie.

-Pewnie zrobiłbyś to samo dla mnie Jack, więc nie musisz za nic dziękować.-Uśmiechnął się lekko i pocałował mnie policzek.

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO drunkbeaumont KOCHAM CIĘ MOCNO

Do następnego
Rita xx

Routine| Jacklyn ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz