Pov Brook'a
Byłem już od jakiegoś czasu gotowy, by wyjść, ale blokowało mnie coś. Bałem się jego reakcji. Ciężko się dziwić, zraniłem go dwukrotnie, a teraz oczekuje, że wpadnie mi w ramiona. Stwierdziłem, że nie ma co tego przekładać. Będzie tylko gorzej, a tak będę miał to z głowy. Ruszyłem do jego domu, gdy się tam znalazłem niepewnie zapukałem. Chłopak po chwili otworzył mi.
-Hej.- powiedziałem cicho.
-Cześć.- przepuścił mnie w drzwiach, po czym je zamknął.- Napijesz się czegoś, albo chcesz coś do jedzenia?
-Nie, albo tak, właściwe napije się wody.- chłopak kiwnął głową i poszedł do kuchni.
-Idź do salonu, za chwilę przyjdę.- udałem się tam i usiadłem na kanapie.
-Proszę.- chłopak podał mi szklankę i usiadł obok mnie.
-Dzięki.
Nastała niezręczna cisza, okropnie się stresowałem. Nie wiedziałem jak zacząć, wzrok chłopaka niczego nie ułatwiał.
-Jeśli chcesz, możemy usiąść plecami do siebie.
-Co?- zmarszczyłem brwi.
-Widzę, że się stresujesz, tak będzie ci łatwiej.- wzruszył ramionami.
-Um.. Tak, okej.- usiedliśmy plecami do siebie i zdecydowanie czułem się tak bardziej komfortowo.
-Zacznij od początku.-wziąłem głęboki oddech.
-A więc, to zaczęło się jakiś czas temu. Moja mama, dowiedziała się, że jestem gejem. Nie tyle, że tego nie toleruje... po prostu, za bardzo przejmuje się opinią innych. Powiedziała tamtego dnia, kilka rzeczy, które mnie bardzo zraniły. Od tamtego momentu mieszkałem u Ryana. Nie odbierałem od niej, nie odpisywałem jej, generalnie unikałem jej, jak tylko się dało. Jednak teraz chyba stwierdziła, że większym wstydem jest to, że nie ma kontaktu z synem, niż to, że jej syn jest gejem. Nie chciałem do niej wracać, zbyt bardzo mnie wtedy skrzywdziła. Zadzwoniła po policję i przymusowo musiałem wrócić do domu, w końcu nie jestem pełnoletni i nie mam prawa o sobie decydować. Jak wróciłem do domu, nie było tragicznie, ale znów widziała mnie w towarzystwie Ryana. Nie było to nic wyjątkowego, po prostu sama jego osoba ją odrzuca. Powiedziała, że jeśli kiedykolwiek się dowie, że mam jakieś bliższe relacje z jakimś chłopakiem, po prostu będę miał nauczanie domowe. Nie chciałem tego, szkoła to było jedyne miejsce, w którym mogłem widywać ciebie na ten moment, dlatego zależało mi na tym by tak zostało. Przepraszam, że tak wyszło. To było okropne i w sumie wyszło na jedno, tylko w tym przypadku skrzywdziłem o wiele bardziej ciebie. Cholernie tego żałuje Jack, zależy mi na tobie i nie chciałem tego. Ale jedynie odpychając cię od siebie mogłem cię nadal widywać. Wiem, to było egoistyczne. Nie liczyłem się w tamtym momencie zupełnie z twoimi uczuciami i przepraszam cię za to. Po prostu, chciałem, żeby było dobrze, ale wyszło jak zawsze.- Westchnąłem i schowałem twarz w dłoniach.
Przez chwile siedzieliśmy w ciszy, tym razem nie była ona niezręczna. Po chwili poczułem, że chłopak mnie obejmuje. Zagryzłem policzek od środka.
-Byłem cholernie zraniony Brook, to było dla mnie okropne. Na początku zrobiłeś mi nadzieję, a potem tak nagle zacząłeś mnie ignorować. Tamte pocałunki naprawdę wiele dla mnie znaczyły Brook. Nigdy nie pomyślałem, że możesz mieć jakieś problemy, cały czas myślałem, jaki to ja jestem zraniony. Też byłem egoistą.
-Nie, nie bierz winy na siebie. Ja zawiniłem.
-Okej, po obu stronach jest cześć winy.
-Niech będzie.- zaśmiałem się i wtuliłem w niego.
Chłopak przytulił mnie mocniej. Uśmiechnąłem się, byłem teraz ogromnie szczęśliwy. Cieszyłem się, że to wszystko tak przebiegło.
-Tęskniłem za tobą.
-Cóż, chciałbym powiedzieć to samo, jednak nie czułem praktycznie nic, czułem się pusty. Zabrano mi szczęście, więc inne emocje się nie liczyły.
-Przepraszam.- spuściłem wzrok.
-Zapomnijmy o tym.- Pokiwałem głową.
-Zmieniłeś, się przez ten czas.
-Trochę, ale czuje się z tym dobrze.
-Pasuje ci czerwień.- uśmiechnąłem się.
-Dziękuje.- uśmiechnął się lekko.
Napawałem się tą chwilą, wiedziałem, że gdy tylko wrócimy do szkoły, będzie inaczej, dlatego te wakacje musiały nam wystarczyć. Chciałem spędzić z nim jak najwiecej czasu, ale wiedziałem, że ma też swojego przyjaciela i nie może go zaniedbywać. Ja na jego miejscu czułbym się okropnie. Na telefon chłopaka przyszło powiadomienie, jednak je zignorował. Czułem się dobrze z tego powodu, czułem się ważny w jakiś sposób.
-Może się przejdziemy?- nie przeszkadzało mi zupełnie siedzenie tutaj w jego objęciach, ale miałem ochotę iść do NASZEGO już miejsca.
-Jasne, czemu nie.- wzruszył ramionami.
Ubraliśmy się i wyszliśmy z jego domu. Chwile zastanawiałem się, czy złapać go za rękę, jednak finalnie to zrobiłem. Chłopak tylko uśmiechnął się i splótł nasze palce. Przygryzłem wargę powstrzymując uśmiech cisnący się na moje usta. Ten chłopak dawał mi ogrom szczęścia, byłem ogromnie wdzięczny, za to, że mnie wysłuchał i mi uwierzył. Mógł mnie odrzucić, zrobić cokolwiek, ale nie zrobił tego, po prostu zrozumiał. Dziękowałem temu u góry za to, że trafiłem na kogoś tak wspaniałego jak Jack. Zawsze był dla mnie, zawsze starał się pomóc i mimo iż go zraniłem, nie odtrącał mnie. Doszliśmy już do tego miejsca, usiedliśmy dosłownie w tym samym miejscu, chciałem by te złe wspomnienia jakie zapewne wiązały się z ostatnim razem zamieniły się w te dobre.
-Wiesz, ostatnim razem byłem tutaj tamtego dnia, kiedy wyszedłem ze szkoły.
-Naprawdę, przyszedłeś tutaj?
-Mhm, nie wspominam tego zbyt dobrze.
-Rozumiem... Umm, może powinniśmy zamienić te złe wspomnienia, na jakieś nowe, lepsze?- spojrzałem na niego.
-Zależy co masz na myśli.-chłopak uniósł kącik ust.
-Ja, uhh.. Z resztą, nieważne.
Chłopak zaśmiał się, położył dłoń na moim policzku i pocałował mnie. Oddałem pocałunek i uśmiechnąłem się przez pocałunek. Położyłem ręce na jego karku przyciągając go bliżej. Pocałunek nie był zachłanny, był delikatny, przepełniony tęsknotą. Byłem pewny, że to wspomnienie będzie o wiele lepsze od poprzednich. Dla mnie to miejsce nie zależnie od wszystkiego będzie wyjątkowe. Tutaj odbył się nasz pierwszy pocałunek, to samo w sobie nadaje czegoś niesamowitego temu miejscu. W końcu oderwaliśmy się od siebie, ale nasza odległość nie zmieniła się. Oparliśmy nasze czoła o siebie i utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy. Uśmiechnąłem się. Byłem pewny, że to właśnie jest tą osobą, z którą chce przeżywać wzloty i upadki. Chcę razem z nim się śmiać i razem z nim płakać. Po prostu chcę z nim być, bez względu na wszystko.
Chcę sprawić by był mój.
Do następnego,
Rita xx

CZYTASZ
Routine| Jacklyn ✅
FanficJack i Brooklyn w końcu po latach udawania, że dla siebie nie istnieją, muszą się spotkać. Co wyniknie z ich spotkania? Czy ich kontakty się polepszą? Główny wątek Jacklyn poboczny Ryan.