5

196 16 30
                                        

Pov Brooklyna 

Rano obudziły mnie promienie słoneczne, mruknąłem niezadowolony i obróciłem się na drugą stronę i wtuliłem w poduszkę. Coś było nie tak, to nie było moje łóżko. Przeciągnąłem się i otworzyłem oczy, przez chwilę nie mogłem przypomnieć sobie gdzie jestem, pomieszczenie nie było mi zbyt dobrze znane. Jednak po chwili zaczęło do mnie dochodzić gdzie jestem, przez co automatycznie się uśmiechnąłem. Postanowiłem wstać i udałem się do kuchni po coś do picia. Gdy znalazłem się na dole zauważyłem chłopaka śpiącego na kanapie, zrobiło mi się strasznie głupio, że on spał na niewygodnej kanapie, a ja zająłem jego łóżko. Nie miałem na to wpływu, ale nadal było mi głupio. Zorientowałem się, że przyglądam się chłopakowi, więc ocknąłem się i poszedłem do kuchni i nalałem sobie wody. Wszystko starałem się robić jak najciszej, by nie obudzić chłopaka. Zastanawiało mnie czemu jego rodziców nie ma w domu, nigdy nie zostawiali go samego w domu, teraz jest starszy, ale jednak oni zawsze byli nadopiekuńczy. Ich Jackie mógłby mieć nawet 40 lat a traktowaliby go jak małe dziecko. Zazdrościłem mu tego czasem, to nie tak, że moi rodzicie nie zwracali na mnie uwagi, czy nie kochali mnie, tylko on po prostu miał z nimi inną więź, taką prawdziwą. Mógł traktować rodziców jak przyjaciół, mógł im ufać, a ja? Nigdy nie zaufałbym im na tyle by powiedzieć im choćby najmniejszą błahostkę. Nie powiedziałem im nawet o mojej orientacji, nie chciałem im mówić. Boję się odrzucenia, boję się odrzucenia przez własnych rodziców. Wiem, że mojego ojca jakoś bardzo by to nie obeszło, ale moja matka? Urządziłaby mi piekło. Przecież, co pomyślą sąsiedzi? Co pomyślą innych ludzie! Ma syna nieudacznika a do tego jeszcze geja, przecież on nic nie osiągnie! Od zawsze przejmowała się opinią innych ludzi, nawet na siłę próbowała znaleźć mi dziewczynę, przecież to niedopuszczalne, że jej syn jest już dorosły a nadal nie miał dziewczyny. Oczywiście każda jej próba kończyła się fiaskiem, ale ona nie poddawała się. 

Bo najważniejsze jest zdanie innych ludzi, nie rodzina. 

-Hej Brook.- Moje przemyślenia przerwał głos Jacka. Uśmiechnąłem się.

-Hej Jack.

-Mam nadzieję, że dobrze ci się spało, nie przebrałem cię, bo nie wiedziałem czy życzysz sobie...- powiedział cicho nie patrząc na mnie.

-Tak, dobrze mi się spało.-uśmiechnąłem się-Poza tym to ja przepraszam za problem, w pewnym sensie się narzuciłem.

-Nie, gdybym Cię tu nie chciał obudziłbym cię i wyprosił.- wzruszył ramionami, a jak lekko się uśmiechnąłem.

-Co chcesz na śniadanie?

-Nie,  nie będę ci robił problemu, muszę wracać do domu, nic nie powiedziałem rodzicom.

-Śniadanie i możesz iść.-Uśmiechnął się.

-Niech będzie.-Wywróciłem oczami.

-Jajecznica?-Pokiwałem głową i wyjąłem swój telefon. Zobaczyłem mnóstwo nieodczytanych wiadomości i nieodebranych połączeń. Postanowiłem to zignorować i po chwili razem z jackiem zajadaliśmy się jajecznicą zrobioną przez niego, ku mojemu zaskoczeniu była naprawdę dobra.

Po zjedzonym posiłku pozmywałem naczynia, oczywiście spieraliśmy się o to z Jackiem, ale w końcu udało mi się go przekonać. Nie chciałem być takim pasożytem. Zaraz, gdy skończyłem myć naczynia usłyszałem dźwięk przychodzącego powiadomienia. Kiedy zobaczyłem na wyświetlaczu wiadomość od „Bee" uśmiechnąłem się i kliknąłem w powiadomienie.

„Hej Brookie, miałbyś ochotę się dziś spotkać? Poszli byśmy do kina, na jakiś spacer, wchodzisz w to? xx"

„Hej Rye, jasne, za 20 minut w parku ci pasuje?"

Po odpisaniu chłopakowi spojrzałem na Jacka i uśmiechnąłem się.

-Będę się już zbierał.- chłopak kiwnął głową i przytulił mnie, lekko zaskoczony lecz szczęśliwy również go przytuliłem, a potem poszedłem do drzwi.-Pa Jackie.

-Pa Brook.

Wyszedłem z jego domu powoli kierując się do parku. Będąc już na miejscu zauważyłem Ryana siedzącego na ławce, pocałowałem go w policzek na przywitanie, a on uśmiechnął się.

-Cześć B. 

-Hej Rye pie.- Zaśmiałem się, nienawidził tego przezwiska, a ja uwielbiałem go denerwować. 

Rye był mi obecnie najbliższy, nasza przyjaźń była inna, przytulanie się cały czas, czy krótkie pocałunki były dla nas codziennością. Jednak od jakiegoś czasu to zaczęło się stawać inne, nie byłem pewien czy mogę Ryana jeszcze nazywać przyjacielem. Może wręcz bałem się przyznać, że Rye mógłby być dla mnie kimś więcej? Bałem się, że to mogłoby zniszczyć naszą przyjaźń. Nie mogłem sobie na to pozwolić, niby miałem wielu przyjaciół, ale tylko on był zawsze przy mnie, wiedział o mnie więcej niż nawet ja sam o sobie wiedziałem. 

-Chodźmy.-głos chłopaka wyrwał mnie z przemyśleń. 

Uśmiechnął się do mnie i złapał moją rękę splatając nasze palce. Nawet nie pytałem gdzie idziemy, czułem się z nim bezpiecznie więc, poszedłbym z nim gdziekolwiek. Szliśmy w przyjemnej ciszy, każdy myślał o swoich sprawach i to było komfortowe. W takiej ciszy doszliśmy do kina, Rye poszedł kupić bilety i jakieś jedzenie. Poszliśmy do wyznaczonej sali i zajęliśmy swoje miejsca. Rye cały czas uśmiechał się głupkowato więc już wiedziałem, że jesteśmy na horrorze. Nie obejrzałem praktycznie nic z tego horroru, może oprócz napisów końcowych, przez cały film Rye mnie przytulał. To była najprzyjemniejsza rzecz z tego wszystkiego. Potem poszliśmy coś zjeść i cały ból zniknął wraz z zamówieniem przez chłopaka 20 nuggetsów. 

-Wyjdziesz za mnie?- chłopak uklęknął na jedno kolano podając mi pudełko z nuggetsami.

-O M G!!! Oczywiście!- powiedziałem z udawanym entuzjazmem po czym zaczęliśmy się śmiać.

Siedzieliśmy przez jakiś czas w McDonaldzie zajadając się tym daniem bogów i śmiejąc się razem z najgłupszy rzeczy. Gdy zaczynało się ściemniać, wyszliśmy z budynku i chłopak zaczął kierować nas w nieznaną mi stronę. Kiedy zbliżaliśmy się do jego celu podróży zakrył mi oczy ręką i prowadził mnie dbając o to, żebym się o nic nie potknął. W momencie, gdy ściągnął ręce ujrzałem piękny widok. Byliśmy na jakiejś polanie, na której było pełno kwiatów, a zachód słońca sprawiał, że wyglądało to jeszcze bardziej niesamowicie. Obróciłem się do niego i przytuliłem go wskakując na niego i oplatając go nogami.

-Tu jest przepięknie!

-Naprawdę Ci się podoba?- Zagryzł wargę spoglądając na mnie.

Pokiwałem z ekscytacją głową i spojrzałem mu w oczy. Przez chwilę utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy lecz po chwili wzrok Ryana powędrował w inne miejsce..

Tak też was kocham haha

Taki trochę luźniejszy

Chcielibyście więcej Rylyna?

Do nastepnęgo, Rita xx

Routine| Jacklyn ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz