9

165 17 20
                                    

Obudziłem się w dobrym humorze, byłem pewien, że nic nie jest w stanie tego popsuć. Postanowiłem zejść na dół i zjeść cokolwiek co miałoby imitować śniadanie. Moja mama była w domu co wywołało moje zaskoczenie, ale nie miałem ochoty, na rozmowy z nią. Byłem w naprawdę dobrym humorze, a ona mogłaby to bardzo szybko zepsuć. Po zjedzonym śniadaniu chciałem jak najszybciej znaleźć się na górze jednak matka postanowiła pokrzyżować moje plany.

-Jack, masz na dziś jakieś plany?- Pokiwałem głową. - Odwołaj je proszę, muszę Ci kogoś przedstawić.

-Nie będę odwoływał, żadnych planów.

-A co jest aż tak ważnego, że nie możesz czy tam nie chcesz tego odwoływać?

-Jestem umówiony z Brookiem.- Uniosła brwi zdziwiona.

-To zaproś go do nas.

-To nie jest dobry pomysł.

-Dlaczego?- Wzruszyłem ramionami.

-Po prostu chciałem spędzić czas z NIM.

-Albo zaprosisz go do nas, albo po prostu nie pozwolę ci wyjść.- Wzruszyła ramionami.

-Jesteś taką egoistką!- Wyrzuciłem ręce w powietrze sfrustrowany.- Nigdy nie dbasz o to co ja czuje, znikasz, nie ma cię całymi dniami, czasem nawet tygodniami! Nie obchodzę cię w ogóle, wolałaś spotykać się z tym facetem, bo zgaduję, że to właśnie jest osoba, którą chciałaś mi przedstawić. Pomyśl choć raz o mnie! Wiesz jak wcześniej wyglądały moje kontakty z nim, teraz możemy do tego wrócić, a teraz to jedyne na czym mi zależy bo to właśnie on sprawia, że jestem szczęśliwy! Nie psuj chociaż tego, proszę.- Stała niewzruszona.

-Nie chcesz to się z nim nie spotykaj, to twój wybór.- Uśmiechnęła się.

Moje policzki już dawno były pełne mokrych śladów, nawet nie zauważyłem kiedy wydostały się spod moich powiek.

-Brook przyjdzie.

Kiwnęła głową i uśmiechnęła się. Poszedłem na górę i chwyciłem telefon w rękę. Zobaczyłem wiadomość od Brooka.

„Mam nadzieję, że nasze spotkanie aktualne :)"

„Tak, to znaczy nie. Uhh, czy mógłbyś przyjść dzisiaj do mnie? Zjedlibyśmy obiad razem z moją mamą..."

„Jasne, więc, o której mam być?"

„Ok.15?"

„Do zobaczenia Jack xx"

Nie odpisywałem mu już, położyłem się na łóżku i wtuliłem się w poduszkę. Szczerze, nie miałem już na nic ochoty, po prostu chciałem spać, zapomnieć o wszystkim i wszystkich. Skupić się na sobie. Postanowiłem wziąć prysznic, to zawsze mnie uspokajało, a zdecydowanie tego potrzebowałem. Wziąłem jakieś rzeczy z szafy, chciałem jednak jakoś wyglądać. Po kąpieli uspokoiłem się, czułem się zdecydowanie lepiej. Zostało już bardzo mało czasu to przyjścia blondyna więc sprawdziłem czy wyglądam znośnie. Popsikałem się jeszcze jakimiś perfumami i usłyszałem dzwonek do drzwi. Zbiegłem szybko na dół i otworzyłem drzwi. Uśmiechnąłem się lekko na widok chłopaka, ten przytulił mnie.

Zdecydowanie, to było coś czego dzisiaj potrzebowałem.

-Hej.- Uśmiechnął się, moja mama weszła do przedsionka.- Dzień doby proszę pani.

-Hej.-Spojrzałem na matkę.- Zawołaj nas jak już będzie obiad.

Pociągnąłem chłopaka za rękę i ruszyliśmy do mojego pokoju. Usiadłem na swoim łóżku i przetarłem twarz dłońmi.

Routine| Jacklyn ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz