22

134 13 15
                                    

Pov Jacka

Zaczęło się już ściemniać, więc postanowiliśmy wrócić do domu. Szliśmy trzymając się za ręce. Doszliśmy tam dość szybko, poszliśmy do mojego pokoju i położyliśmy się na łóżku. Chłopak leżał wtulony we mnie mając głowę na mojej klatce piersiowej. Nie odzywaliśmy się, po prostu chłonęliśmy swoją obecność. Bawiłem się jego włosami, a on kreślił różne wzorki na moim torsie. Co chwilę składaliśmy krótkie pocałunki, uśmiechając się. Czułem się jak głupi zakochany nastolatek, tak właściwie nim byłem. Byłem cholernie zakochany w tym uroczym blondynie. Mimo tego wszystkiego co się stało, chłopak już jakiś czas temu posiadł moje serce i nie zanosi się by je oddał. Jednak odpowiadało mi to. Byłem szczęśliwy, prawdopodobnie byłem głupi, że znów mu przebaczyłem i zaufałem. Jednak dla niego mogę ryzykować, teraz jestem silniejszy, nie wiem czy poradzę sobie z kolejnym załamaniem, ale jestem silniejszy.

-Jack?

-Tak, Brookie?

-Mógłbym u ciebie zostać? Nie chce wracać do domu.

-Jasne, mojej matki nie ma w domu, więc możesz zostać.

-Dziękuję.-chłopak uśmiechnął się i cmoknął mnie.

Uśmiechnąłem się, byłem szczęśliwy, będę miał teraz dużo czasu z chłopakiem. Przypomniałem sobie o wcześniejszej wiadomości od Andiego.

„Hej, Jackie. Wszystko dobrze?"

„Hej, Fovvs. Jest o wiele lepiej niż dobrze, później ci wszystko powiem."

-Jaaaack.-odłożyłem telefon i spojrzałem na niego.

-Hm?

-Jestem głodny.- zaśmiałem się i wywróciłem oczami.

-Mogłem się tego spodziewać, na co masz ochotę?

-McDonalds!

-To chodźmy.-chciałem wstać, ale chłopak nie zmieniał swojej pozycji.

-Ale mi się nie chceeee.

-No to zamówmy.-chłopak pokiwał głową, wziął telefon i złożyliśmy zamówienie.

Nadal nie zmieniliśmy pozy, nadal bawiłem się włosami chłopaka i po prostu było idealnie, nie potrzebowałem niczego innego. Chłopak zaczął coś nucić, nie znałem tej piosenki, ale jego głos był wspaniały. Wsłuchiwałem się, tęskniłem za jego głosem. W końcu zadzwonił dzwonek, więc musieliśmy wstać.

-Brook, rusz sieee.

-Ale Jaaaaack.

-Nie po dobroci, to siłą.-zepchnąłem z siebie chłopaka, kiedy zobaczyłem jego minę, zacząłem się śmiać.-Nie obrażaj się, kochanie, tylko chodź. Sam to zamawiałeś.

-Jesteś okropny.

-Tak, wiem, wiem.- ruszyłem na dół, zapłaciłem i odebrałem zamówienie. Położyłem je na stole w kuchni, chłopak, gdy zszedł na dół, praktycznie rzucił się na jedzenie. Zaśmiałem się i wywróciłem oczami.

-Smacznego.

-Mhm, wzajemnie.- powiedział z pełną buzią.

Zjedliśmy swoje posiłki i wróciliśmy do mojego, aktualnie naszego pokoju. Tym razem postawiliśmy na oglądanie seriali.

Właśnie tak spędzałem wakacje, codziennie widywałem się z chłopakiem, przedstawiłem mu Andiego. Poznałem bliżej Ryana i Sonnyego, zaprzyjaźniliśmy się całą piątką. Było idealnie. Kiedy wróciliśmy do szkoły moje spotkania z chłopakami się ograniczyły, oprócz Brooka, z którym byłem w klasie. W szkole nie pokazywaliśmy otwarcie, że jesteśmy razem. Raczej spotykaliśmy się w niezaludnionych miejscach szkoły.

Była to nasza klasa maturalna, dlatego starałem się 2 razy bardziej niż w zeszłym roku. Rok szkolny mijał mi dość szybko. Nadeszły święta, spędziłem je z matką oraz jednego dnia spotkałem się z czwórką debili uznawanych za moich przyjaciół. Wymieniliśmy się prezentami i po prostu milo spędziliśmy czas. Sylwester wyglądał dość podobnie, spędziliśmy całą noc grając w planszówki, oglądając seriale i po prostu dobrze się bawiąc.

Nasza szkoła nie organizowała studniówki, nie było mi jakoś przykro z tego powodu, nigdy nie przepadałem za tego rodzaju imprezami.

Ferie spędziłem na nauce i na spotkaniach z chłopcami. Dość spontanicznie wyjechaliśmy na 3 dni na narty. Ale właśnie tak wyglądało życie z tymi ludźmi, nigdy nie mogłeś być niczego pewny. Większość decyzji była podejmowana spontanicznie, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Zazwyczaj wszystko kończyło się dobrze, mimo kilku wpadek, nie było źle. Na pewno nie było nudno.

Wielkanoc również spędziliśmy razem, tym razem jednak obyło się bez spontanicznych wyjazdów, ale i tak było wspaniale. Jednak powoli zaczęło do mnie dochodzić, że za niedługo, każdy rozejdzie się w swoją stronę. Ta myśl mnie dobijała, starałem się jednak korzystać z każdej chwili spędzonej chwili z tymi głupkami. Mimo wszystko to właśnie oni dali mi najwiecej szczęścia. Nie chciałem, tego tracić, ale taki był już nasz los. Cholernie nie chciałem, żegnać się z Brookiem i Andym. Jednak z nimi byłem najbliżej z Brookiem z wiadomych powodów, a Andy był dla mnie jak starszy brat, kochałem go z całego serca i byłem mu wdzięczny za wszystko. Z Brooklynem nadal nie byliśmy oficjalnie razem, żaden z nas nigdy nie zapytał się o związek. Z jednej strony chciałbym móc go nazywać oficjalnie swoim chłopakiem. Sam jednak nie miałem odwagi by się go spytać.

Majówkę spędziłem na przygotowaniach do matury, nie spotykałem się z chłopcami, po prostu chciałem się skupić na tym wszystkim. Wszystko zleciało bardzo szybko. Już jutro będę zdawał cześć egzaminu, który zaważy o mojej przyszłości, zupełnie nie byłem gotowy na tego rodzaju decyzje, niby miałem wybrany kierunek studiów, ale to niczego nie zmienia.

Mogłem spokojnie odetchnąć, matury mam za sobą. Codziennie spotykaliśmy się z chłopcami, korzystałem z ich obecności jak tylko mogłem, tylko Andy wiedział, że wyjeżdżam od razu po zakończeniu roku szkolnego, dlatego nie chciałem zmarnować żadnego dnia, żadnej możliwej godziny. Po prostu, wiedziałem, że będzie mi ich okropnie brakować, dlatego chciałem mieć jak najwiecej wspomnień. Bo to właśnie wspomnienia są wyznacznikiem tego, jakie nasze życie było. Poza tym warto mieć do czego wracać, kiedy leży się samotnie w łóżku, z dała od domu. Każdy dzień był idealny i na swój sposób wyjątkowy, wszystko było jak układanka, w której w końcu ułożono wszystkie elementy, wszystko było na swoim miejscu.

Nie mogę uwierzyć, że jeszcze epilog i to koniec przygody z tą książką 🥺

Do epilogu,
Rita xx

Routine| Jacklyn ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz