1.2. Bo tak trzeba.

1.7K 89 39
                                    

Na pierwszy rocznik do Endellionu dostały się cztery dziewczyny i trzech chłopaków. W tym oczywiście ja i Alex. Pokoje dostaliśmy bez podziału na wertie. Zostaliśmy zaprowadzeni na drugie piętro, na którym weszliśmy w wąski korytarz. Chłopacy zostali wprowadzeni do pokoju z tabliczką na drzwiach z napisem „Chłopaki pierwszy rocznik", a naprzeciwko nich były drzwi z informacją „Dziewczyny pierwszy rocznik". Matilda zaprosiła nas do środka, przez co zostałyśmy same, a ja wiedziałam, że musiałam kogoś poznać.

W naszym pokoju było pięć piętrowych łóżek, a na każdym materacu rozciągała się czerwona narzuta. Przy każdym łóżku stały dwie ciemnobrązowe szafki z dwiema szufladami. Pięć dużych szaf stało rozmieszczonych po pokoju, a w lewej ścianie wbudowane były dwie pary drzwi, które najprawdopodobniej prowadziły do łazienek.

— Dobra, dziewczynki, nie wiem jak wy, ja chcę spać na dole — powiedziała nagle dziewczyna, która miała włosy w odcieniu ciemnego blondu i palące spojrzenie brązowych oczu, utkwione w najbliżej stojącym łóżku. Podbiegła do niego i rzuciła się plecami na materac, ignorując swoją zwiewną, białą sukienkę, która idealnie ukazała nam jej bieliznę. Oczywiście żadna z nas nic o tym nie wspomniała i zaczęłyśmy zajmować sobie łóżka. Bardzo nie chciałam otrzymać górnego materaca, dlatego kiedy wszystkie nastolatki podbiegły do tych najbliżej stojących mebli, ja zajęłam ten w rogu, blisko toalety – co w zależności od sytuacji, mogło być spoko lub też nie. Po jakimś czasie wszystkie lokatorki odnalazły sobie swój kącik, a na drabince od mojego łóżka zwisały nogi dziewczyny o platynowych włosach oraz alabastrowej cerze. Siedziałam z uśmiechem na swoim łóżku, niekoniecznie wiedząc jak się zachować i czekając, aż któraś dziewczyna coś powie.

— Co powiecie dzisiaj na piżama party, żeby się zapoznać i w ogóle? — spytała brunetka z łóżka ustawionego zaraz obok mojego, spoglądając na nas z góry z przyjaznym uśmiechem, dzięki czemu wyglądała cholernie miło.

Dziewczyny zareagowały na to popierającym piskiem, do którego również dołączyłam.

— A tak poza tym, to gdzie nasze bagaże? — zapytałam, bo naszych walizek nigdzie nie można było zobaczyć.

— W szafach. — Dziewczyna, która jako pierwsza rzuciła się na łózko, wytłumaczyła mi, kiwając głową na meble porozstawiane w różnych częściach pokoju. — Maddie jestem, tak poza tym. Skrót od Madison — dodała, a dziewczyny po kolei zaczęły się przedstawiać. Ja, nie chcąc ich przekrzykiwać, siedziałam cicho.

— A ty jak się nazywasz? — zapytała mnie dziewczyna, która miała spać nade mną, wciągając swoje nogi na materac i zwisając do mnie głową w dół. Uśmiechnęłam się, kiedy swoimi cholernie jasnymi włosami niemalże zamiotła podłogę.

— Venezia — powiedziałam cichutko, przytłoczona spojrzeniami wszystkich dziewczyn, dlatego powtórzyłam do głośniej.

— Ale fajne imię — stwierdziła Maddie, która siedziała na łóżku po turecku, już pozbawiona butów, najwyraźniej czując się jak u siebie. Pokręciłam głową z nieprzekonaną miną, ponieważ naprawdę nie lubiłam, jak ludzie chwalili to imię. — Nie lubisz go, co?

— Niekoniecznie — mruknęłam z trochę wymuszonym parsknięciem, byle nie brzmieć na rozżaloną. Nagle postanowiłam, że pójdę odwiedzić Alexa, bo chciałam wiedzieć co u niego, nawet jeśli nie widzieliśmy się od jakiś dziesięciu minut. Wstałam ze swojego miejsca i ruszyłam do drzwi.

— Gdzie idziesz?

— Do kolegi — odpowiedziałam, sama nie wiem, której dokładnie dziewczynie.

— Jak myślisz, jak długo cię nie będzie? — zapytała mnie Selene, śpiąca nade mną.

— Do pół godziny, a co?

Wherewithal's AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz