4. Mam tysiąc problemów.

1.2K 73 27
                                    

Nie minęły trzy sekundy, a spojrzenie brązowych tęczówek, mówiące ,,a nie mówiłam?" poszybowało w kierunku niczego nieświadomej blondynki. Mimo wszystko nie wydawała się ona przejmować zewnętrznymi bodźcami, ponieważ wciąż wyglądała na całkiem olśnioną swoim pomysłem. A mimo wszystko niewiarygodnie błyskotliwa w jej mniemaniu myśl nie została przyjęta z takim entuzjazmem, jakiego się spodziewała. Zmarszczyła przez to brwi, skonsternowana, jeżdżąc wzrokiem od jednej twarzy do drugiej. Przebłyskiwało na nich niezrozumienie, czasem zdziwienie, była i aprobata, tak samo jak i rozczarowanie. Ponieważ każda z dziewczyn stojących w pokoju była wyjątkowa. Inna. Od wzrostu, przez kolor włosów, aż do swojego charakteru. Nikt nie wiedział czego spodziewać się po nich ogólnikowo, ponieważ były mieszanką wszystkiego. Jeśli dało się je przewidzieć, nie dało się ich określić. A jeśli dało się je określić, zostałyby określone nieprzewidywalnymi.

— Nie patrzcie tak na mnie — Madison starała ochronić się od nich dłońmi, jakby posyłały w jej stronę jakiś urok. Miałam wrażenie, że gdyby z resztą umiały, zrobiłyby to. — Ja nie mogę, a ona pasuje najlepiej — starała się im to wytłumaczyć po raz kolejny. Wszyscy obecni w pokoju wiedzieli, że była ona jedyną popleczniczką tego pomysłu. I w zasadzie najważniejszą, zaraz po mnie. A ja wyraziłam na to swoją zgodę.

Teraz wzrok dziewczyn przeniósł się na mnie. W sumie zdziałać za wiele już nie mogły. Zaraz po obejrzeniu tablicy informacyjnej przeszłyśmy się do Daxa Emery'ego i zgłosiłyśmy mnie jako przewodniczącą. I tak jak podejrzewałam, Dax to był chłopak, poznany przeze mnie w sali kinowej. Właściwie nawet nie zdziwiłam się, kiedy poprosiłyśmy, żeby jakiś chłopak zawołał Daxa i pojawił się przede mną ten chłopak o idealnie ułożonych włosach i śniadej karnacji. Do czasu wybrania nowego głównego przewodniczącego on nim był, dlatego właśnie on był osobą, do której się pokierowałyśmy.

— To nie był mój pomysł! — zastrzegłam natychmiast, ponieważ w mojej umowie z Maddie nie było nic o zwalaniu na mnie winy. — Zawarłyśmy umowę i ja tylko dotrzymuję obietnicy.

— Bez urazy, Venezia, ale wydajesz się całkiem nieśmiała i nieporadna. Wszystkie zakładałyśmy, że Maddie zostanie przewodniczącą, więc nic nie ustalałyśmy, ale ktoś postanowił się wymigać. — Ostatnią część zdania powiedziała z naciskiem i znacząco przyglądała się Madison.

— Da sobie radę — odpowiedziała jedynie wymijająco Maddie — I tak już byłyśmy u Daxa.

Po tych słowach rzuciła się leniwie na łóżko i zakryła dłońmi uszy.

Nie wiedziałam co zrobić w takiej sytuacji, kiedy Maddie postanowiła je ignorować i cały ich sprzeciw był kierowany na mnie. Przecież to nawet nie był mój pomysł!

— A ja myślę, że Venezia bedzię dobrą przewodniczącą — przyznała Selene, a mi mimo wszystko zrobiło się w końcu miło, bo nawet jeśli nie uśmiechało mi się bycie przewodniczącą, nie chciałam wiecznie wysłuchiwać jak nieśmiała się wydawałam.

— No nareszcie! — wykrzyknęła Maddie, nadal się nie ruszając, co jednak zdradziło, że słuchała wszystkiego co dziewczyny mówiły. Podniosła się po chwili do siadu i podciągnęła nogi do siebie, spoglądając na wszystkich w pokoju. — Bycie przewodniczącą to nie aż tak wielka sprawa. Wystarczy że pojawi się raz na jakiś czas na zebraniu, polata czasami za jakimiś nauczycielami i wstawi jakieś szlabany. No i wykona listę W-P, ale to drobiazg.

— Okej, czekaj — przerwałam jej, ponieważ dostawałam informacje, o których wcześniej nie wspominała. — Nie mówiłaś nic o szlabanach ani o jakiejś liście W-P.

Maddie przewróciła oczami, średnio zainteresowana. W końcu dobrze wiedziała, że było już postanowione i nikt nie zamierzał latać za Daxem, ponieważ mi albo dziewczynom coś nie podpasuje.

Wherewithal's AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz