14. Ciąg przyczyn i skutków

685 53 10
                                    

Potoczyłam oczami po towarzystwie. Był to niemalże identyczny skład, co dzień wcześniej, jednak nie miałam nic lepszego do roboty. Mogłam łamać wiele szkolnych zasad, ale telefonu z kieszeni jeansów ruszać nie zamierzałam. Nawet jeśli było to w weekend dozwolone, wolałam nie ryzykować. Amanda z pofalowanymi włosami i w czarnym futerku gotowa była do wyjścia, kiedy pogadanka tylko się skończy. Logan siedział w ostatnim rzędzie, czytając jakąś cienką książkę i nie krępował się z ułożeniem swoich nóg na oparciu przed sobą. Ja natomiast, siedząc po turecku, rozglądałam się po Sali, czekając na osobę, z którą miała odbyć się rozmowa.

Odgłos kroków rozległ się po pomieszczeniu i razem z Amandą odwróciłyśmy się do wyjścia, z pewnością nie spodziewając się tam wicedyrektora Lorenzo Humphreya. Nieświadomie spojrzałyśmy na siebie zszokowane, ponieważ oznaczało to, że sprawa była poważna. Potem jednak zdałyśmy sobie sprawę ze swojej synchronizacji, więc odwróciłyśmy natychmiast głowy. Logan nadal pochłonięty był książeczką i nie obchodził go fakt, że wicedyrektor pojawił się w pomieszczeniu.

Mężczyzna wziąwszy jedno z krzeseł, ustawił je na środku pomieszczenia i zasiadł na nim. Przyjrzał się nam uważnie i westchnął rozczarowany.

— Halo, Logan, już zaczynamy — przypomniał na początku nastolatkowi. Nawet w weekend siedział w eleganckich spodniach i idealnie skrojonej koszuli, co uznałam za absurdalne prezentowanie swojej wyniosłości. Graham spojrzał na niego zamroczony, a potem pokiwał wolno głową i odłożył książkę. To do niego nie pasowało. Profesor odchrząknął. — Wysłano mnie, abym poprzewracał wam w głowach na dobrą stronę i zacznijmy od tego, że nie chce mi się zajmować waszymi nastoletnimi dramatami, czyli kto zaczął, czyj to był pomysł i kto was do tego zmusił — przerwał, aby sprawdzić, czy do nas dotarło. Kiwnęłyśmy głowami, ponieważ Logan nadal siedział w nieco innym wymiarze. Twarz Amandy zdawała się mniej wyniosła i doszłam do wniosku, że wicedyrektor ją zaćmił.
— Szlaban był jedynie ostrzeżeniem, więc traktujcie konsekwencje jako wyrok w zawieszeniu. Jeśli zrobicie jeszcze coś głupiego i głupota ta będzie wchodzić w zakres szeroko pojmowanych wywarów, odpowiecie przed Radą. — Spojrzał znacząco na Logana, ponieważ najwyraźniej tylko po nim spodziewał się kolejnego takiego wybryku. W mojej głowie pojawiła się niepokojąca wątpliwość, że ja również mogłam w przyszłym czasie potrzebować wykręcić coś jeszcze. — Teraz czeka was wyłącznie wykład i chociaż ja na tym cierpię, wy lepiej się cieszcie. Przede wszystkim spowodowaliście zagrożenie i słyszałem, że wy dwie nawzajem zwalacie na siebie winę, ja tego nie chcę nawet słuchać — ostrzegł szybko, jakby chcąc wyprzedzić naszą kłótnię. W praktyce ja nie chciałam nawet pakować się w kłopoty, a Amanda była, jak już wspomniałam, zaćmiona. — Logan i Venezia zrobili wywar, a Amanda umieściła go w miejscu publicznym. Jesteście jednym, wielkim ciągiem przyczyn i skutków. Wina jest wspólna — oznajmił i chociaż bardzo chciałam wysłuchać jego słów i zacząć w nie wierzyć, to ,,zakryj dekolt albo będę zmuszony znaleźć legalny sposób, aby cię zmusić", krążyło w mojej głowie. Odkryłam wtedy, że on załatwił mi traumę na całe trzy lata.

Potem wicedyrektor wyjaśnił nam w jaki sposób reagowało Veritum przy nieodpowiedniej temperaturze i nieograniczonym dostępie do powietrza. Była to ta sama, rozszerzona gadka, którą sprzedała mi sekretarka i zaczęłam wtedy żałować, że nie wszyscy mieli przyspieszenie Logana. Coż, normalnego Logana, ponieważ chłopak obecnie był zupełnie nieobecny. Amanda też nie wydawała się zadowolona wykładem, jednak nie śmiała zmienić przy wicedyrektorze swojej niesamowicie wyprostowanej postawy. Moi drodzy, wersja Amandy okazującej szacunek komuś innemu niż lustru, objawiła się właśnie w tamtym momencie. Minęło ponad pół godziny, zanim wicedyrektor postanowił skończyć pogawędkę.

— Waszym dodatkowym zadaniem jest czterostronicowy esej na temat wywarów, które poddają się reakcji analizy przy kontakcie z powietrzem. Na poniedziałek — oznajmił. Jęknęłam cicho niezadowolona, podczas gdy Logan wydał podekscytowany pisk i wstał natychmiast, gotowy sobie pójść. Wicedyrektor jeszcze o to nie poprosił, więc zaczął chodzić w kółko. Amanda nadal nie odważyła się poruszyć. — I, Logan... — Profesor zwrócił na siebie jego uwagę, jednak umyślnie zaczął temat przy całej naszej trójce. — Wiem, że nawet nie brałeś w tym udziału — powiedział i wstał, gotowy odłożyć krzesło. Ja chwilę gapiłam się na pana Humphreya, zastanawiając się, czy zamierza z tym faktem coś zrobić. Nic.

Wherewithal's AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz