Cały tydzień chodziłam naokoło Quintona na paluszkach, w obawie, że faktycznie gotowy był oddać Canyonowi wykonane zdjęcia. Nie tylko musiałam uważać przy nim na słowa oraz tłumaczyć jego znaczące komentarze, w których zdecydowanie za wiele razy przewijało się ,,mur" oraz ,,ucieczka", ale także wykonywać jego zlecenia, na które nie miałam najmniejszej ochoty. We wtorek musiałam błagać Phoebe, aby pomogła mi z notatką na mentorstwo, którego ja nie miałam w planie lekcji, a Madison i Selene drążyłyby temat, dlaczego to dawałam szantażować się Gibbsowi. Phoebe wystarczył dług wdzięczności i wymówka, że pomógł mi w szlabanie. W czwartek wysłał mnie do sali filmowej, abym umówiła go w kolejce na jeden z tych filmów, gdzie wszyscy na końcu kończą wąchając od spodu kwiatki. Ostatecznie jednak wymigałam się pomyłką, kiedy w piątek odkrył, że umówiłam go na maraton Disneya i ponieważ on nie zamierzał w nim uczestniczyć, zajęłyśmy jego miejsce prawie całą damską grupą pierwszorocznych. Nawet wtedy musiałam wyjść w połowie seansu, wymigując się przed dziewczynami bólem głowy i udzielać mu lekcji hiszpańskiego przy wszystkich chłopakach z jego pokoju. Sama miałam przeklęty niemiecki, jednak Quinton nie dbał o to, czy coś wyglądało podejrzanie, bo nie wierzył, że istniała możliwość, aby ktokolwiek wydedukował sytuację ze zdjęciami. I o ile prawdopodobieństwo tego było niskie, podejrzenia rosły w zastraszającym tempie. W pewnym momencie korepetycji miałam wręcz wrażenie, że Alex z Canyonem dosłownie na mnie siedzieli.
— Nie mogę się przez was skupić — warknęłam w końcu, patrząc znacząco na ich dwójkę, na zmianę patrzącą to na mnie i Gibbsa, to posyłającą sobie niechętne spojrzenia. Canyon opierał się o parapet zaraz obok zajmowanego przez nas biurka, a Alex siedział na swoim łóżku, wychylając się za jego krawędź i przyglądając się notatkom, które tworzyłam na bieżąco.
— Nie żebyś w ogóle umiała hiszpański — skomentował Alex, przyglądając się ze zmarszczonymi brwiami słowom, które bazgrałam na kartce papieru. Fuknęłam urażona i zwróciłam się do niego, przerzucając łokieć przez oparcie krzesła.
— Miałam hiszpański do dziesiątej klasy.
— Nie skończyłaś dziesiątej klasy — wypomniano mi teraz z drugiej strony i do Canyona zdecydowałam się już specjalnie nie odwracać. Przymknęłam jednak powieki, wypuszczając spokojnie powietrze.
— Bo musiałam przyjechać do Akademii w jakiejś wiosce — zauważyłam i wróciłam już do tłumaczenia czasu zaprzeszłego, którego ja sama do końca nie rozumiałam, a Quinton zdawał się posiadać już całą wiedzę, jaką w niego wciskałam. Mimo wszystko wiedziałam po co było to wszystko - ostrzeżenie za salę filmową. Gdyby faktycznie potrzebował pomocy, siedzielibyśmy w bibliotece lub salonie. To się jednak nie działo, bo chciał, aby wszyscy nas zobaczyli.
— Ale nie warto uciekać od wiedzy, którą się już zdobyło, nie, Soleil? — zagadnął, a ja zaraz po posłaniu mu morderczego spojrzenia, uśmiechnęłam się nad wyraz sztucznie.
— Dokładnie. Dlatego słuchaj, jak ci to tłumaczę.
— Tak zrobię.
Nie zdążyłam dokończyć nawet zdania, bo Canyon odezwał się jeszcze raz.
— Może też zamówię u ciebie lekcje hiszpańskiego, co? — zaproponował, jakby nagle go natchnęło.
— Nie jestem waszą korepetytorką.
— To czemu uczysz Gibbsa? — przyłączył się Alex, a Canyon posłał mu wyjątkowo nieprzyjemne spojrzenie. Odetchnęłam niecierpliwie, mając dość całego odbywającego się właśnie posiedzenia.
Wspomniany chłopak zerknął na mnie zachęcająco, abym im wytłumaczyło. Zaklęłam pod nosem.
— Idę stąd, mam was dość — ostrzegłam i wstałam z miejsca, rozglądając się po trójce chłopaków.
CZYTASZ
Wherewithal's Academy
RomanceKiedy twoi rodzice oferują prestiżowej akademii wysoką cenę za twoją rekrutację, nie możesz się przeciwstawić. Chociażbyś wewnętrznie umierała, nie wolno ci nic zrobić. A kiedy poznajesz chłopaka, który dla twojej rodziny wydaje się perfekcyjnym kan...